"To bardzo trudne. W piątek po południu stanęłam u progu jego gabinetu. Nadal nie umiem tam wejść. Ale ja mam swoje miejsce na razie w urzędzie. Ja wiem, że dla niektórych jest to symbolicznie ważne. Ale ja też jestem człowiekiem, który ma uczucia i potrzebuje też swojego czasu na żałobę" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Aleksandra Dulkiewicz. 39-letnia prawniczka w przedterminowych wyborach na prezydenta Gdańska wygrała w I turze uzyskując 82,22 proc. poparcia.
Miejsce pomnika księdza prałata Henryka Jankowskiego jest na terenie prywatnym, a nie w przestrzeni publicznej - zadeklarowała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Aleksandra Dulkiewicz. Nowo wybrana prezydent Gdańska przyznała, że podejmuje działania w tej sprawie. Tuż przed wejściem do studia rozmawiałam z przewodniczącym społecznego komitetu budowy pomnika, a jednocześnie przewodniczącym regionu gdańskiego NSZZ "Solidarność" Krzysztofem Doślą. W środę się widzimy - mówiła.
Dulkiewicz odniosła się też w rozmowie do zakończonych wczoraj wyborów na prezydenta Gdańska, w których wygrała w I turze uzyskując ponad 80 procent głosów. U mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, proszę mi pokazać drugie takie przedterminowe wybory w kraju, w których wzięło udział 48 proc., ponad 48 proc. uprawnionych do głosowania - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Aleksandra Dulkiewicz. Jak oceniła nowo wybrana prezydent Gdańska, "gdańszczanie dali radę, pokazali postawę obywatelską, a Gdańsk łączy, a nie dzieli". Myślę, że wspólnego przepisu na Gdańsk będziemy szukać - zadeklarował gość RMF FM.
Marcin Zaborski dopytywał Dulkiewicz o to, czy zrezygnuje z zasiadania w radzie nadzorczej miejskiej spółki. Nie mam zwyczaju łamać prawa, więc będę je respektować i zrezygnuję z zasiadania w radzie nadzorczej, w której dzisiaj jestem .(...) Wszystkich moich zastępców będę namawiała do tego, żeby z tego uprawnienia korzystać, bo to jest jedno z zasadniczych narzędzi kontroli nadzoru - stwierdził gość Marcina Zaborskiego.
Będzie pani korzystała z ochrony? - pytał swojego gościa w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski. Trudne pytanie. Dzisiaj jest ze mną ochrona, dzisiaj też usłyszeliśmy o kolejnych pogróżkach wobec prezydenta Majchrowskiego, w piątek była u mnie prezydent Łodzi Hanna Zdanowska i wiem, że przez parę tygodni po śmierci prezydenta (Adamowicza - red.) też korzystała z ochrony. Rafał Trzaskowski otrzymuje pogróżki nieustająco - mówiła Aleksandra Dulkiewicz. Szczerze? Nie chciałabym, żeby tak wyglądało nasze życie publiczne. Ale dzisiaj chyba jest to konieczne - tłumaczyła prezydent Gdańska. To nie są przedstawiciele Służby Ochrony Państwa, to jest ochrona wynajęta przez urząd miejski w Gdańsku - stwierdziła.
Dulkiewicz była też pytana o to, czy będzie urzędować w gabinecie, w którym przed śmiercią pracował Paweł Adamowicz. To bardzo trudne. W piątek po południu stanęłam u progu jego gabinetu. Nadal nie umiem tam wejść. Ale ja mam swoje miejsce na razie w urzędzie. Ja wiem, że to dla niektórych jest to symbolicznie ważne. Ale ja też jestem człowiekiem, który ma uczucia i potrzebuje też swojego czasu na żałobę - mówił gość RMF FM.
Marcin Zaborski, RMF FM: W naszym studiu w Sopocie zwyciężczyni przedterminowych wyborów na prezydenta Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz, dzień dobry.
Aleksandra Dulkiewicz, prezydent elekt Gdańska: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu, dzień dobry RMF.
W jaki sposób pokaże pani mieszkańcom Gdańska, którzy na panią nie głosowali, że jest pani także ich prezydentem?
Mówiłam o tym trochę też wczoraj, przyświeca to chyba w ogóle mi w życiu, staram się szukać tego co łączy, a nie tego co dzieli, skoro kilka tysięcy osób głosowało na moich kontrkandydatów, to znaczy, że zależy im na Gdańsku i myślę, że...
No kilkadziesiąt tysięcy nawet to już można by liczyć, a w sumie to jest jakieś 210 tysięcy gdańszczanek i gdańszczan, które w ogóle nie głosowały na panią, albo w ogóle nie głosowały w tych wczorajszych wyborach.
To prawda, ale panie redaktorze u mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, proszę mi pokazać drugie takie przedterminowe wybory w kraju, w których wzięło udział ponad 48 procent uprawnionych do głosowania. Myślę, że gdańszczanie dali radę, pokazali postawę obywatelską, a Gdańsk łączy, a nie dzieli i myślę, że wspólnego przepisu na Gdańsk będziemy szukać.
Gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości gratulują, zapowiadają, że będą konstruktywną opozycją i zadają pani pytania, na przykład takie: czy prezydent Gdańska zrezygnuje z zasiadania w radach nadzorczych podległych miastu i czy zabroni urzędnikom w randze zastępcy prezydenta zasiadania w tych radach?
Zachęcam radnych Prawa i Sprawiedliwości, po pierwsze dziękuję za gratulacje, bo rzeczywiście spływa ich sporo, po drugie zachęcam jednak do lektury przepisów prawa, zresztą uchwalonych przez ich rząd, które prezydentom miast zakazują zasiadania w radach nadzorczych spółek, a ja nie mam zwyczaju łamać prawa, więc będę je respektować i zrezygnuję z zasiadania w radzie nadzorczej, w której dzisiaj jestem. Natomiast wszystkich moich zastępców będę namawiała do tego, żeby z tego uprawnienia korzystać, bo to jest jedno z zasadniczych narzędzi kontroli nadzoru.
Czyli będzie pani namawiała zastępców, żeby zasiadali w radach nadzorczych?
Oczywiście, że tak.
I nie ma tutaj pani z tym kłopotu?
Nie mam z tym żadnego kłopotu, co więcej, nawet muszę namówić zastępców do tego, żeby jeszcze poddali się egzaminom uprawniającym do zasiadania w spółkach skarbu państwa, bo to jest ten egzamin, który także pozwala zasiadać w spółkach z udziałem gminy. Jest to zasadnicze narzędzie kontroli nadzoru. Zarządzanie miastem odbywa się nie tylko przez urząd miejski, nie tylko przez jednostki organizacyjne, ale także przez spółki, chociażby spółkę, która jest właścicielem stadionu, chociażby spółkę, która zarządza wysypiskiem śmieci, czy spółkę, która będzie budowała zakład termicznego przetwarzania odpadów. To są realne problemy.
Radni PiS-u pani prezydent pytają też o członków rodzin wysoko postawionych urzędników, którzy cytuję: "zajmują stanowiska w przedsiębiorstwach podległych miastu". Czy pani prześwietli takie przedsiębiorstwa, czy będzie jakiś audyt otwarcia w pani prezydenturze?
Wie pan co, w przeciwieństwie do kolegów z Prawa i Sprawiedliwości wydaję mi się, że mam nie najgorszą wiedzę na temat miasta, na temat urzędu i jednostek. Myślę, że odważnie byłoby powiedzieć konkretnie o co chodzi i o kogo chodzi i czekam na to wskazanie.
Będzie pani namawiała gdańskich radnych do usunięcia pomnika księdza Jankowskiego z ulic Gdańska?
Sesja czeka nas już w najbliższy czwartek. Sesja gdańskiej rady miasta. Projekt dotyczący rozbiórki pomnika został przygotowany przez dwa kluby radnych, koalicyjne, czyli Wszystko dla Gdańska i Koalicji Obywatelskiej. Nie ja jestem inicjatorką tego projektu, natomiast temat wokół pomnika nabrzmiał bardzo mocno.
Jeśli radni zapytają panią o pani zdanie, to co pani odpowie?
Moja opinia jest taka, że miejsce pomnika księdza prałata Henryka Jankowskiego jest na terenie prywatnym, a nie w przestrzeni publicznej.
Czyli gdyby ktoś, kto nas ogląda albo słucha chciał panią dobrze zrozumieć, to znaczy, że ten pomnik nie powinien stać na ulicy - tak, żeby go wszyscy mogli zobaczyć?
Tak. To znaczy nie powinien stać na terenie zarządzanym przez miasto Gdańsk. Terenie publicznym.
Jak pani mówi, w czwartek rada miasta będzie głosowała nad odebraniem prałatowi Jankowskiemu tytułu honorowego obywatela miasta. Jakie jest tutaj pani zdanie?
Jedno zdanie jeszcze tylko dodam a propos pomnika - tuż przed wejściem do studia rozmawiałam z przewodniczącym społecznego komitetu budowy pomnika, a jednocześnie przewodniczącym regionu gdańskiego NSZZ "Solidarność" panem Krzysztofem Doślą. W środę się widzimy. To jest moja inicjatywa spotkania, tak jak jeszcze przed śmiercią pana prezydenta z niektórymi członkami komitetu rozmawiałam. Źle się stało, to co się stało w zeszłym tygodniu.
Mówi pani o obaleniu pomnika.
Nie powinno było do tego dojść. Mówię o obaleniu pomnika, ale mówię też o postawieniu go z naruszeniem - oczywiście zbada to jeszcze inspektorat nadzoru budowlanego - ale z naruszeniem prawa.
Ale tutaj miasto nie reaguje. Pomnik wrócił, mówicie, że to się odbyło niezgodnie z zasadami prawa?
Reagujemy. Panie redaktorze, proszę mi nie zarzucać bezczynności. Trwa postępowanie prowadzone przez odpowiednie służby inspektoratu nadzoru budowlanego. I tutaj postępowanie trwa i się toczy. Zarówno ci, którzy pomnik obalili, i ci, którzy go postawili wiedząc, że naruszają prawo, bo otrzymali takie pismo od prezydenta Piotra Grzelaka, postąpili niewłaściwie uniemożliwiając spokojny dialog.
Tego pomnika broni Piotr Duda, szef "Solidarności". On mówi tak: Oczekiwałem od władz miasta Gdańska, które szczycą się, że jest miastem wolności, solidarności, potępienia tego czynu. Tego wandalizmu. Piotr Duda doczeka się potępienia tego "aktu wandalizmu", jak mówi? Z pani ust?
Bardzo jasno zabrałam głos w czwartek w zeszłym tygodniu, wtedy kiedy pomnik został przewrócony. Tu jest kilka ważnych wątków. Jeden - zawsze będę stała po stronie słabszych i ofiar. I będę broniła ich dobrego imienia. I myślę, że polski Kościół katolicki powinien bardziej wsłuchiwać się w to, co dzieje się w Watykanie. W zeszły weekend mieliśmy do czynienia z ważną konferencją, kiedy najważniejsi hierarchowie Kościoła rzymskokatolickiego bardzo jasno powiedzieli, jak należy - jak powinniśmy, jako wspólnota - pochylać się nad bardzo bolesnym i trudnym problemem wykorzystywania osób słabszych, problemem pedofilii w Kościele. To jest bardzo ważny temat.
Pytanie tylko, czy dopóki sprawa oskarżeń wobec prałata Jankowskiego nie została wyjaśniona, to czy można dokonywać takiego ostatecznego rozliczenia tej sprawy i na przykład - no właśnie - usuwać pomnik i decydować o tym przez radę miasta?
Panie redaktorze, sprawa nie jest prosta i prosta nigdy nie będzie. Dlatego że jedna z zasadniczych stron tego sporu nie żyje. I myślę, że dojście do prawdy będzie bardzo, bardzo trudne. Moim marzeniem byłoby, żeby powstała komisja, która zbada to, co mogłaby zbadać. Będę także do tego namawiała radę miasta Gdańska, by postarała się zapytać świadków, dojść prawdy. Ale myślę, że będzie to bardzo trudne ze względu na to, że ksiądz prałat Jankowski nie żyje. I dojście do prawdy będzie niemożliwe. Ja jestem w ogóle bardzo daleka od samosądów, wydawania wyroków bardzo gwałtownych. Ale zbyt wiele wydarzyło się - i jedna, i druga strona, czyli zarówno ci, którzy wokół pomnika spotykają się, okładali go prześcieradłem, oblali farbą, przewrócili, ale i ci, którzy dzisiaj w koszulkach z napisem "Solidarność" siedzą wokół tego pomnika - obawiam się, że będzie trudno tym stronom dojść do porozumienia. Natomiast ja będę rozmawiała z właścicielami pomnika, czyli z komitetem społecznym, i będę prosiła ich o to, żeby w cywilizowany sposób, bliski naszej kulturze europejskiej, pomnik znalazł inne miejsce w przestrzeni prywatnej.