"Lewandowski został skrzywdzony. W ostatnich dwóch latach był najlepszym piłkarzem, najwięcej strzelał. W 2020 r. wygrał mistrzostwo Niemiec, Ligę Mistrzów itd. To było największym błędem, że w 2020 r. - nie wiadomo, dlaczego - Francuzi nie przyznali Złotej Piłki. Ja tego w ogóle nie rozumiem. To, że się nie mogła odbyć gala, jeszcze o niczym nie świadczy" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Zbigniew Boniek, honorowy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, komentując rozstrzygnięcie plebiscytu na najlepszego piłkarza świata 2021. "Gdyby Robert zdobył tytuł w 2020 r. to pewnie w tym roku jego drugie miejsce mogłoby inaczej wyglądać. Uważam, że na pierwszym miejscu powinien być Jorginho, który był symbolem Chelsea, która zdobyła Champions League i symbolem reprezentacji Włoch, która zdobyła mistrzostwo Europy" - tłumaczył.
Gdy byłem prezesem PZPN, mieliśmy wizytę CBA, które mówiło, że przychodzi do nas i do nas nic nie ma, ale w jakiejś innej sprawie. Potem sprawdziliśmy, czy mamy podsłuch. Chcieliśmy się jakoś zabezpieczyć, żeby nikt nas nie podsłuchiwał - przyznał w Popołudniowej rozmowie w RMF FM honorowy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek. Kto jego zdaniem podłożył urządzeniem podsłuchowe, które znaleziono w październiku w gabinecie jego następcy Cezarego Kuleszy? Najbardziej mnie śmieszy taka narracja, że mógł podsłuch zostawić stary PZPN. My się znamy na piłce, lubimy piłkę. My się w takie rzeczy nie bawimy - zapewniał Boniek. Skąd się ten podsłuch wziął? Nie wiem. To był podsłuch tak śmieszny, tak dziwny, taki prowincjonalny i nieskuteczny, że w ogóle nie wiadomo, o czym mówimy - zauważył.
Kiedy zostawałem prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, zdawałem sobie sprawę, że jestem prezesem na 4, a może i 8 lat. Wiedziałem, że nie jestem właścicielem jakiejś firmy, tylko jestem reprezentantem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na koniec to już czułem, że w Polsce po 8 latach bycie prezesem nie jest wcale takie proste. Człowiek się w Polsce ludziom nudzi. My Polacy lubimy ludzi spychać z góry, a nie na tę górę ich wprowadzać - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Zbigniew Boniek, honorowy prezes PZPN.
Zdaniem Bońka na końcu jego kadencji zaczęły pojawiać się "schody". Polityka się w to zaczęła wtrącać - mówił gość RMF FM. Wizyta CBA i jakieś nagonki to czym były spowodowane? Tym, że PZPN źle działał? - pytał retorycznie. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w Polskim Związku Piłki Nożnej pojawiło się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ja nie wiem. Już nie jestem prezesem PZPN, więc nie będę się na ten temat wypowiadał - stwierdził wymijająco.
Piotr Salak: Panie prezesie, od poniedziałkowego wieczoru wiemy - Leo Messi ze Złotą Piłką. Robert Lewandowski tylko na drugim miejscu. Został skrzywdzony?
Zbigniew Boniek: Myślę, że tak, został skrzywdzony - trochę z innego powodu. W ostatnich dwóch latach był najlepszym piłkarzem, najwięcej strzelał. W 2020 r. wygrał mistrzostwo Niemiec, Ligę Mistrzów itd. To było największym błędem, że w 2020 r. - nie wiadomo, dlaczego - Francuzi nie przyznali Złotej Piłki. Ja tego w ogóle nie rozumiem. To, że się nie mogła odbyć gala, jeszcze o niczym nie świadczy. Można było zrobić coś innego, wyróżnić piłkarza, który był zdecydowanie najlepszy. Kumulując te dwa lata Robert i tak zasługiwał absolutnie wyraźnie na to, żeby taki tytuł zdobyć. Natomiast gdyby zdobył tytuł w 2020 r. to pewnie w tym roku jego drugie miejsce mogłoby inaczej wyglądać. Uważam, że na pierwszym miejscu powinien być Jorginho, który był symbolem Chelsea, która zdobyła Champions League i symbolem reprezentacji Włoch, która zdobyła mistrzostwo Europy. Tak jak to wyszło to wydaje mi się, że Francuzi popełnili kolosalny błąd. Robert najbardziej zasłużył na to wyróżnienie.
Panie prezesie, to nie Francuzi. To my, dziennikarze. Dziennikarze z całego świata głosowali. Generalnie chyba znowu dziennikarzy wina.
Tak, jak coś się źle dzieje to zawsze jest Wasza wina (śmiech - przyp. red.). Problem jest taki, że nie wiemy, dlaczego "France Football" nie przyznał w 2020 r. Złotej Piłki.
To ja panu powiem - dlatego, że zasady się zmieniły - tak twierdzi "France Football", bo rozpoczynano rozgrywki, gdy były pełne trybuny, kończono je przy pustych trybunach, zmieniono formułę Ligi Mistrzów, zmieniono zasady dot. zmian drużyn na boisku.
I co z tego?
Zmienione zasady w trakcie rozgrywek - podstawowa zasada, jeśli chodzi o świat futbolu i świat sportu w ogóle. Francuzi doszli do wniosku, że to wystarczający powód, żeby nie przyznawać Złotej Piłki.
E tam, ja im nie wierzę.
Mają dla pana znaczenie takie plebiscyty? Pan był trzeci w 1982 roku. To tylko plebiscyt, konkurs piękności czy to jednak wyróżnienie ważne dla piłkarza?
To jest konkurs piękności. Tak jak kobieta ładna, która została kiedyś wybrana miss, jak ma 70 lat, lubi czasami na swoje zdjęcie popatrzeć i powie: "Proszę, jaka byłam ładna i młoda". Tak samo tutaj - gdzieś w człowieku to tkwi, że ktoś był na miejscu trzecim, czwartym, drugim, pierwszym. To zostaje, o tym się pamięta, kojarzy się z dobrze wykonywanym zawodem. Muszę powiedzieć, że cieszę się, że kiedyś byłem na trzecim miejscu. Też uważam, że mnie skrzywdzono. Powinienem być na drugim, nie na trzecim. Wyprzedził mnie Giresse, który w tym roku nie był porównywalny z tym, co ja osiągnąłem z Juventusem i z reprezentacją Polski. Myśmy ich nawet pokonali w bezpośrednim meczu o trzecie miejsce.
Teraz prowokacyjnie pana zapytam: kto jest najwybitniejszym piłkarzem w polskiej historii?
Można powiedzieć, jeżeli chodzi o dzisiejsze czasy - absolutnie Robert Lewandowski.
Ale ja nie mówię o dzisiejszych czasach - mówię o polskiej historii, o historii polskiego futbolu. Jak pan patrzy na te ostatnie 40-50 lat.
Zawodnikiem, który wygrał najwięcej z wszystkich, jest Grzegorz Lato. Dwa razy zdobył srebrne medale, był na dwóch olimpiadach, zdobywał medale olimpijskie itd. Wydaje mi się, że Grzegorz Lato nie jest lepszym piłkarzem od Lubańskiego, Deyny, Lewandowskiego. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem na świecie. Jeżeli ktoś powie, że jest najlepszym piłkarzem w historii polskiej piłki - ja z tym nie mam żadnego problemu. Zawszę mówię tak: moja gablota jest moją i mi nikt nic z niej nie weźmie. Robert niech swoją gablotę jak najbardziej wypełnia - ja mu życzę jak najlepiej, żeby zdobył Złote Buty, był najlepszym piłkarzem dla FIFY, itd. Im więcej mamy dobrych, fajnych, wspaniałych piłkarzy, tym więcej ruch piłkarski w Polsce się będzie rozwijał. Robert Lewandowski zrobił fantastyczną robotę dla Polski. Jako Polak na tej gali wypadł prawie najlepiej z wszystkich - mówił dobrym, fajnym, płynnym angielskim, ładnie wyglądał. To wszystko miało ręce i nogi i o to chodzi. W czasach dzisiejszych wydaje mi się, że mamy potrzebę, żeby Polacy nas dobrze reprezentowali na świecie.
Zostawiamy Złotą Piłkę. Awansujemy do finałów mistrzostw świata? Co pan sądzi o losowaniu baraży?
Nie są to łatwe baraże. Wydaje mi się, że grać dwa mecze w przeciągu 3 dni, trzeba w 2 meczach - obojętnie w jakiś sposób - czy po rzutach karnych, czy po dogrywkach, trzeba wyjść zwycięsko. Żadna z tych drużyn nie jest na tyle mocna, żeby można powiedzieć, że my musimy z nimi przegrać. Z drugiej strony żadna z tych 3 przeciwników, z którymi ewentualnie będziemy grali - Rosja albo potem Czechy czy Szwecja, nie jest na tyle słaby, że możemy powiedzieć, że będziemy dobrzy i wygramy, jeżeli nie będziemy w znakomitej formie. Ja bym tutaj jeszcze nie dawał żadnych konkretnych historii z prostej przyczyny - trzeba zobaczyć kto będzie w jakiej formie. W marcu może się okazać, że 2-3 zawodników jakiejś drużyny mają kontuzję, że 2-3 jest przeziębionych, że ktoś ma Covid i itp.. Tutaj będzie wiele czynników zewnętrznych, które będą o tym decydowały.
Mogliśmy być rozstawieni, w końcu nie byliśmy drużyną rozstawioną. Uważam pan, że Paulo Sousa popełnił błąd, nie wystawiając Roberta Lewandowskiego do meczu z Węgrami?
Uważam, że popełni błąd Paulo Sousa, popełnił błąd Robert Lewandowski. Nie ma się z tym co kryć, natomiast nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Największą szkodą jest to, że nie gramy jako drużyna rozstawiona jest to, że jednak, grając mecz u siebie, masz już zapewnione jedno spotkanie przy pełnej publiczności, to też pomaga, jeżeli chodzi o budżet PZPN. Nikt nie powiedział, że moglibyśmy być drużyną rozstawioną i grać pierwszy mecz z najcięższym przeciwnikiem z drugiej grupy, np. wylosować tak, że gramy drugi mecz np. z Włochami, we Włoszech.
Ale mogliśmy też pierwszy z Macedonią zagrać.
No ale co z tego? Gralibyśmy pierwszy mecz z Macedonią, a drugi mecz gralibyśmy ze zwycięzcą meczy przykładowo Włochy - Turcja, na wyjeździe. Po co gdybać? Los nam taką sprawił sytuacje, na własne życzenie zawaliliśmy to spotkanie z Węgrami. Jeszcze jedną rzecz chciałbym powiedzieć, oczywiście Paulo Sousa zrobił błąd w dobrej wierze. Robert Lewandowski zrobił błąd w dobrej wierze. Natomiast nie Paulo Sousa zrobił błąd na boisku, który zadecydował o tym, że straciliśmy drugą bramkę. Nam się czasami wydaje, że ten reżyser, który siedzi na ławce, ma też absolutnie przełożenie na to, co się dzieje na boisku, a tak do końca nie jest. Czasami zawodnicy też muszą na siebie wziąć tę odpowiedzialności i zagrać mecz z inteligencją taktyczną, nie pozwolić przeciwnikowi na pewne rzeczy.
Panie prezesie, do futbolu jeszcze wrócimy, obiecuję panu, ale muszę o to zapytać - kto podsłuchiwał w PZPN-ie?
Nie wiem, nikt. Według mnie, nikt.
Ale pan sprawdzał kiedykolwiek, jako prezes PZPN, czy był pan podsłuchiwany?
Oczywiście, ja jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej... Mieliśmy kiedyś wizytę CBA, która mówiła że przychodzi do nas, bo do nas nic nie ma, ale w jakieś inne sprawie. Oczywiście potem sprawdziliśmy, czy mamy podsłuch, czy nie mamy. Chcieliśmy się jakoś zabezpieczyć, żeby nikt nas nie podsłuchiwał. Najbardziej mnie śmieszy taka narracja, że mógł ten podsłuch zostawić stary PZPN. My się znamy na piłce, lubimy piłkę, ale my się w takie rzeczy nie bawimy. Skąd się ten podsłuchał wziął? Nie wiem. Ja jestem przekonany, że może ci, co go akurat sprawdzali, firma która akurat sprawdzała... Mnie to bawi, naprawdę mnie to bawi. Poza tym to był podsłuch, z tego, co słyszałem, tak śmieszny, tak dziwny, taki prowincjonalny i taki nieskuteczny, że w ogóle nie wiadomo, o czym mówimy.