Bogumiła Berdychowska w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przyznała, iż mało prawdopodobne jest, by wojna w Ukrainie skończyła się w tym roku. "Może stanie trochę bardziej pozycyjna, kiedy Ukraina dostanie to, co jest zapowiadane, czyli broń ciężką, w tym przeciwlotniczą. Chodzi chociażby o systemy Patriot" - dodała rozmówczyni Kazimiery Szczuki.
Bogumiła Berdychowska powiedziała, że 21 lutego (ubiegłego roku - przyp. red.) stało się dla niej jasne, iż Rosja rozpocznie inwazję na Ukrainę.
Do samego końca miałam nadzieję, że wojna nie wybuchnie. Miałam nadzieję, że komunikaty Stanów Zjednoczonych ostrzegające o możliwości wybuchu wojny zniechęcą do niej Rosję - mówiła znawczyni historii Ukrainy i relacji polsko-ukraińskich.
Prezydent (Władimir) Putin miał wtedy takie znamienne wystąpienie, w którym mówił, że cała Ukraina to jest twór im. Władimira Iljicza Lenina, że to on stworzył państwo ukraińskie i teraz Ukraińcy zrzucają jego pomniki, robiąc to w ramach dekomunizacji. Putin mówił, że "jeśli chcecie dekomunizacji, to my ją przeprowadzimy do końca" - dodała.
Kazimiera Szczuka zauważyła, że Rosja przez lata stosowała kulturę kłamstwa, mówiąc np. o swoich celach przy okazji ataku na Ukrainę. W pierwszej fazie pełnoskalowej wojny, która rozpoczęła się 24 lutego, Rosjanie mówili o "denazyfikacji" i "demilitaryzacji" Ukrainy.
Strategia kłamstwa trwała przez całe lata, w szczególności od 2014 roku, czyli od momentu, kiedy Rosja zaanektowała Krym i uderzyła na Donbas. Cała machina propagandowa Rosji była nastawiona na jedno - żeby powiedzieć, że w Ukrainie doszło do przewrotu, że władza wpadła w ręce junty, że w gruncie rzeczy podstawowym celem Federacji Rosyjskiej powinno być wyzwolenie dobrych Ukraińców - przypomniała rozmówczyni Kazimiery Szczuki.
Przy czym tak naprawdę w różnych stadiach tej wojny Rosjanie próbowali przedstawić różne racjonalizacje tego, co zrobili. Mówili, że celem tej operacji było siłowe przejęcia państwa, zlikwidowanie elit - dodała Bogumiła Berdychowska.
Kazimiera Szczuka zauważyła, że stosunki między Polską a Ukrainą można określić mianem "złotego okresu".
Muszę powiedzieć, że relacje polsko-ukraińskie nigdy nie były tak bliskie i dobre, jak w tej chwili. Nawet w 1991 roku, kiedy Polska jako pierwsza na świecie uznała niepodległość Ukrainy - powiedziała Berdychowska.
W internetowej części rozmowy Bogumiła Berdychowska zwróciła uwagę, że nawet jeśli wojna w Ukrainie zakończy się stosunkowo szybko, państwo to będzie przez dziesięciolecia podnosić się z zadanych jej strat. To jest kwestia po pierwsze ludzi, którzy zostali zabici, zniszczonej infrastruktury, zrównanych w ziemią miast. To jest także około 7 milionów ludzi, którzy uciekli przed wojną - wskazała ekspertka.
Berdychowska przyznała, iż mało prawdopodobne jest, by wojna w Ukrainie skończyła się w tym roku. Może ona stanie się trochę bardziej pozycyjna, kiedy Ukraina dostanie to, co jest zapowiadane, czyli broń ciężką, w tym przeciwlotniczą - chodzi chociażby o systemy Patriot - dodała.
Znawczyni historii Ukrainy zwróciła przy tym uwagę na niezwykłą skuteczność komunikacyjną Ukrainy. Ukraina powinna dostać Nagrodę Nobla za strategię komunikacyjną. (...) Oczywiście osobne miejsce w tej strategii ma prezydent Wołodymyr Zełenski (...). Jeżeli wojny wygrywa się i na polu bitwy, i w przestrzeni medialnej, to z całą pewnością Ukraina tę wojnę w przestrzeni informacyjnej wygrała - podkreśliła Berdychowska.
Przypomniała, że niegdyś "postrachem zachodnich mediów" były telewizja Russia Today i radio Sputnik. I nagle okazało się, że ci propagandyści rosyjscy są absolutnie bezsilni, że Ukraińcy robią to tysiąc razy lepiej - stwierdziła Berdychowska.
Zaznaczyła przy tym, że Ukrainie udało się zmobilizować Zachód, a główną rolę odegrał w tym prezydent Wołodymyr Zełenski. Okazało się, że Zełenski jest absolutnie optymalnym prezydentem. Wyobraźmy sobie, że prezydentem jest Petro Poroszenko (poprzednik Zełenskiego - przyp. red.). Nie jestem przekonana, że Poroszence udałoby się tak zmobilizować - powiedziała Berdychowska.
Według niej, Zełenski ma nie tylko talent retoryczny i umiejętności perswazji, ale potrafił też dobrać sobie grono bardzo dobrych współpracowników.
Na koniec rozmowy Kazimiera Szczuka zapytała o europejskie perspektywy Ukrainy. Ekspertka wyraziła pogląd, że państwo to z pewnością dołączy do Unii Europejskiej, choć raczej nie w ciągu najbliższych dwóch lat.