Panorama Racławicka we Wrocławiu to jedyne tego rodzaju malowidło w Polsce. Ma blisko 1800 metrów kwadratowych, 15 metrów wysokości i blisko 120 metrów w obwodzie. Za pomocą specjalnych efektów świetlnych, perspektywicznych czy optycznych, przenosi nas w inną rzeczywistość i wymiar czasowy.
Panorama cofa nas do czasów insurekcji Kościuszkowskiej, konkretnie do bitwy pod Racławicami z 4 kwietnia 1794 roku. Wojska powstańcze pod wodzą Tadeusza Kościuszki zmierzyły się wówczas z armią rosyjską. Pomysłodawcą panoramy był znany lwowski malarz Jan Styka, który zaprosił do współpracy znakomitego batalistę Wojciecha Kossaka. Pomagali im: Ludwik Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Teodor Axentowicz, Włodzimierz Tetmajer, Wincenty Wodzinowski i Michał Sozański.
Malowidło powstało w latach 1893 - 1894 na Powszechną Wystawę Krajową we Lwowie. Tam wisiało do 1944 roku w specjalnej rotundzie. W czasie nalotów podczas II wojny światowej płótno zwinięto. Później, w lipcu 1946 roku trafiło do Wrocławia. W 1980 zapadła decyzja o przewiezieniu do Warszawy. Jeszcze tego samego roku panorama wróciła jednak do dolnośląskiej stolicy. Rozpoczęto konserwację, która zakończyła się wiosną 1985 roku i w czerwcu dzieło zostało udostępnione turystom.
To jest ewidentne 3D w wydaniu XIX-wiecznym. Panoramy były wówczas niezwykle popularne. Pierwsze pokazywały widoki miast i atrakcyjnych miejsc. W drugiej połowie wieku zaczęła dominować tematyka historyczna - mówi Romuald Nowak, kierownik Panoramy Racławickiej. Dziś panorama jest pod opieką Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
W rotundzie, w której eksponowana jest Panorama Racławicka, muszą być utrzymywane odpowiednie warunki - temperatura i wilgotność. Nie chodzi tylko o wygodę turystów. To także wymogi konserwatorskie. W środku musi być temperatura na poziomie 20 stopni. Klimatyzator we wrocławskiej panoramie to całe pomieszczenie. By do niego wejść, trzeba pokonać dwie śluzy.
Kubatura rotundy i holu wynosi ponad 30 tysięcy metrów sześciennych. Pięć razy w ciągu godziny powietrze jest całkowicie wymieniane i oczyszczane. Tysiące turystów odwiedzających dzieło wnoszą na sobie różnego rodzaju pyły. To wszystko wyłapują specjalne filtry, które dwa razy w roku są wymieniane. Każdorazowo zbiera się kilka kilogramów kurzu.
Przed płótnem znajduje się specjalne przedpole, które ma potęgować efekt odbioru dzieła. To przedłużenie pól z obrazu, na których toczy się bitwa. Specjalna aranżacja umieszczona jest na stalowej konstrukcji. Ziemię imituje tutaj pianobeton. To mieszanina pyłów, popiołu i betonu. Substancja łatwo się formuje i wolno zastyga.
Podziemia Panoramy Racławickiej odwiedzają jedynie pracownicy działu konserwacji. Przychodzą tutaj nie tylko po to, by zadbać o obraz i przedpole, ale także po to by pozbierać śmieci. Dość często, co jest zakazane, turyści wrzucają na to miejsce bilety czy inne śmieci. Chcą w ten sposób sprawdzić, gdzie kończy się sztuczny teren, a gdzie zaczyna obraz.
W podziemiach znajdują się także specjalne walce i bunkier, który zaprojektowano do ewakuacji dzieła. Obraz zszyty z 14 części w takiej sytuacji zostałby rozpruty i nawinięty na ogromne walce. Tak złożony trafiłby do bunkra umieszczonego w rotundzie. Zgodnie z projektem, miał on wytrzymać nawet uderzenie bomby atomowej. Na szczęście obrazu nigdy nie zwijano na walce. Dziś w razie zagrożenia panorama nie trafi do bunkra. Miejsce jej ewakuacji jest tajemnicą.
Na przedpolu znajdują się także specjalne węże, niewidoczne dla turystów. To czujniki przeciwpożarowe.
Panorama Racławicka nie została powieszona na ścianie. Umieszczono ją na specjalnym rusztowaniu, a za obrazem są dziesiątki metrów kabli i specjalnych urządzeń, które monitorują dzieło.
Obraz oglądany od przodu wygląda jak klasyczny walec. Dopiero od tyłu widać, że na górze i na dole obraz jest szerszy, a w środku węższy. To tak zwana wielka szpula. Skąd taki kształt? Początkowo panorama była w kształcie walca. Samo płótno, grunt i farby ważą łącznie cztery tony i pod siłą grawitacji tak się płótno zniekształciło - mówi kierownik Panoramy Racławickiej.
Za obrazem umieszczono także dziesiątki czujników przeciwpożarowych. Obok tradycyjnych znajduje się tu blisko 1800 czujników umieszczonych na samym płótnie. Sprawdzają one jego temperaturę. W razie jej nagłego wzrostu - informacja trafia do centrali. Technologia zaczerpnięta została z rozwiązań wykorzystywanych w promach kosmicznych.
Ruch turystyczny w Panoramie Racławickiej odbywa się zgodnie ze wskazaniami zegara atomowego. Obsługa nie może pozwolić sobie nawet na kilkusekundowe opóźnienie. Centrala sterująca całą panoramą znajduje się w niewielkim pomieszczeniu tuż nad głównym holem. Są tutaj między innymi urządzenia do sterowania głównym systemem zasilania i dwoma awaryjnymi.
To tu trafiają także informacje z czujek umieszczonych na płótnie. Dyspozytorzy pracują całą dobę i to oni nadzorują wszystkie systemy. To są nasze bezpieczniki. Bez tej służby panorama by nie funkcjonowała - przyznaje Romuald Nowak.
(ph)