Była prawdziwym bankowym kopciuszkiem. Całymi dniami przebierała w kącie papierki. Pracowita, ale mało przebojowa, w szarym żakiecie i płaskich butach, trzymana z dala od wysokich stóp zwrotu, kluczowych klientów i najlepszych produktów finansowych.
Razu pewnego klient zapytał przez telefon, czy ktoś z banku może przyjechać do niego, by porozmawiać o kredycie budowlanym. Musiał mówić cicho, bo intuicja podpowiedziała zespołowi, że to kolejny frajer z pustym portfelem i żenującym marzeniem o pustakowym domku pod miastem.
Koleżanki w szpilkach nie chcialy brudzić obuwia na buraczanych polach. Poza tym zbliżała się godzina zamknięcia placówki. Nikt nie chciał się zająć klientem, padło więc na Kopciuszka.
Ta historia jest prawdziwa, chociaż przyznaję, że szczegóły zmyśliłem. Może nie chodziło o szpilki, ale o lśniące szpice obuwia męskiego. Może bankowy kopciuszek miał tak naprawdę granatowy albo czarny żakiet i jakieś małe sukcesy na koncie. Nie wiem, bo dziewczynka z kredytami nie zgodziła się na rozmowę. Najważniejsze jest wszakże to, że cichy klient okazał się Potentatem z Konsorcjum, które zapragnęło robić Interesy w branży deweloperskiej.
Kopciuszek jest osobą kompetentną i skromną, więc Potentat zażyczył sobie, by to ona poprowadziła sprawę pożyczki. Chodzi o zakup rozległych działek i Wielką Budowę. Dlatego kredyt jest wyjątkowo duży, a ułamkowa prowizja dla Kopciuszka, siłą rzeczy, wysoka.
Uzbiera się ponad milion złotych. Przyznacie, że to bajeczny prezent od losu, nawet jeśli uwzględnimy, że chodzi o sumę brutto.
Wszystkim kopciuszkom na pocieszenie, a ich prześladowcom na przestrogę życzę, by pamiętali o tej historii.
Bohaterce życzę mądrych inwestycji, a jeśli sprawi sobie szpilki, niechaj ich mądrze używa.
Wesołych Świąt !