"Gra Mołdawian nie była rewelacyjna, ich bronią były kontrataki i stałe fragmenty gry. My stworzyliśmy więcej sytuacji" - mówił reporterowi RMF FM po meczu eliminacji MŚ 2014 bramkarz polskiej kadry Przemysław Tytoń. Biało-czerwoni wygrali to spotkanie 2:0. Pytany o własną postawę, Tytoń stwierdził krótko: "Zwycięstwa się nie rozlicza, więc nie ma o czym rozmawiać".
Maciej Jermakow: Mołdawianie zaskoczyli was tak dobrą grą, długo trzymali się dzielnie.
Przemysław Tytoń: Ich gra nie była rewelacyjna, my stworzyliśmy więcej sytuacji. Kontrataki i stałe fragmenty gry - to była ich broń na to spotkanie. My wiedzieliśmy - bo oglądaliśmy urywki ich meczu z Anglią i wcześniejsze z eliminacji - że nie jest to drużyna, która nie potrafi grać w piłkę. Ale my graliśmy u siebie i jedynym naszym celem było zwycięstwo.
Trener Fornalik w szatni powiedział wam coś takiego, co jeszcze bardziej was zmobilizowało?
Sami rozmawialiśmy o tym, że musimy strzelić drugą bramkę. I nie pozwolić im podejść do naszej bramki. Tak naprawdę oni nie grali rewelacyjnie. To, co ja widziałem od tyłu, to masa długich piłek - i to był ich jedyny atut. Cały czas walczyli o rzuty wolne czy rzuty rożne, które potrafią wykonywać.
Do swojej gry chyba nie możesz mieć zastrzeżeń?
Zwycięstwa się nie rozlicza, więc nie ma o czym rozmawiać.
Co trzeba poprawić, żeby w meczu z dużo lepszym rywalem, takim jak Anglia, grać jak równy z równym?
To już pytanie do trenera. On widział to wszystko. Ja teraz na gorąco nie będę oceniał. Widziałem to wszystko z tyłu. Skupiałem się na mojej pozycji. Na tym, żeby jak najlepiej zagrać.
Doping kibiców w porównaniu z Czarnogórą? Trochę to kiepsko wyglądało.
Ja się cieszę, że nikt we mnie krzesełkiem nie rzucił ani petardą. Jestem bardzo zadowolony. Kibice zazwyczaj są wymagający i wymagają od nas tego, żeby grać ładnie, efektownie i strzelać dużo bramek. Po meczu nie gwizdali, więc pozytywnie odbieram to spotkanie.