Zdaniem znanego rosyjskiego eksperta do spraw wojskowych Pawła Felgenhauera czeczeńscy terroryści, przetrzymujący zakładników w rosyjskim teatrze, nie zamierzali ich zabijać. Pisze o tym w artykule zamieszczonym w dzisiejszym "Wall Street Journal".
Paweł Felgenhauer zakwestionował oficjalną wersję władz, iż szturmu dokonano, ponieważ porywacze zagrozili, iż zaczną zabijać zakładników.
W rzeczywistości porywacze przedłużyli termin swego ultimatum o pół dnia (do południa), ponieważ władze zaproponowały im rozmowy z udziałem generała Wiktora Kazancewa - głównego przedstawiciela prezydenta Putina na Północnym Kaukazie. Moje źródła w mediach powiedziały mi, że wiadomość ta - pod nacisków rządu - została zdjęta z telewizyjnych biuletynów informacyjnych - napisał Felgenhauer.
Dodaje ponadto, że terroryści, mimo iż mieli ku temu wiele okazji, nie zdetonowali ani jednego ładunku wybuchowego. Zdaniem Felgenhauera porywacze jedynie grozili rozlewem krwi, ale w rzeczywistości nie mieli zamiaru wyrządzić zakładnikom poważnej szkody, takie najprawdopodobniej były rozkazy.
Czeczeńscy porywacze nawet w chwili śmierci nie zabili ani jednego zakładnika (nieomal wszystkie ofiary śmiertelne zginęły w wyniku zagazowania) - pisze Felgenhauer i podkreśla, że ten temat w Rosji w ogóle nie został poddany publicznej dyskusji.
W jego opinii rząd Rosji nie widzi żadnej potrzeby wytłumaczenia się rodakom ze swych działań, co więcej, podejmuje kroki, mające na celu dalsze ukrócenie swobody wypowiedzi.
Rosyjski ekspert twierdzi też, że liczba ofiar śmiertelnych byłaby niższa, gdyby akcja uwolnienia zakładników była lepiej zaplanowana.
Foto: Archiwum RMF
18:45