Co pewien czas powraca w mediach dyskusja na temat pułkownika Ryszarda Kuklińskiego.
Przypadająca 11 lutego 10. rocznica jego śmierci oraz zapowiedziane w pobliżu tej daty premiery filmów o nim: dokumentalnego pt. "Wizyta" w TVP i fabularnego pt. "Jack Strong" w kinach z pewnością zaowocują kolejną publiczną debatą, w której zetrą się zwolennicy i przeciwnicy "pierwszego polskiego oficera w NATO". Pierwsi nazywają go jednym z największych bohaterów drugiej połowy XX wieku i to w światowym, a nie wyłącznie polskim wymiarze, drudzy określają go mianem zdrajcy.
Ponieważ o płk. Kuklińskim pisałem już wielokrotnie i mój stosunek do niego jest PT Czytelnikom dobrze znany, chcę najkrócej jak można podkreślić jedną, ale zasadniczą tezę, którą głoszę od dawna: kto widzi w Kuklińskim bohatera, ten stoi na gruncie racji stanu niepodległej Rzeczypospolitej, a kto uważa go za zdrajcę, ten jest przeciwko niej i nadal pozostaje w okowach sowieckiej mentalności.
Im bliżej 11 lutego, tym więcej będzie tekstów na ten temat. Czytajmy je również w uwypuklonym przeze mnie aspekcie.