Zbliżająca się 10. rocznica śmierci pułkownika Ryszarda Kuklińskiego (11 lutego) oraz związane z nią pierwszy pokaz w I programie Telewizji Polskiej filmu dokumentalnego pt. "Wizyta" (15 lutego), przedstawiającego jego pierwszy od ewakuacji przez Amerykanów w listopadzie 1981 roku pobyt w ojczyźnie wiosną 1998 roku i premiera opartego na działaniach "pierwszego polskiego oficera w NATO" filmu fabularnego pt. "Jack Strong" Władysława Pasikowskiego (7 lutego) będą stanowić znakomitą okazję do uhonorowania go przez Prezydenta RP i przez Sejm.
Jak już tu wielokrotnie pisałem, od dnia śmierci płk. Kuklińskiego domagam się w imieniu własnym (jako jego były reprezentant prasowy w kraju) i jako rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie od kolejnych głów naszego państwa zaliczenia jednego z największych bohaterów w najnowszej historii w poczet kawalerów Orderu Orła Białego i awansowania go do stopnia generała brygady. Z takimi apelami zwracałem się kolejno do Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego.
Oczekuję również, że Sejm przyjmie zaproponowaną przez posłów Solidarnej Polski uchwałę, której kluczowe zdanie będzie niemal dokładnym powtórzeniem słów, jakimi powitał go na amerykańskiej ziemi w 1981 roku profesor Zbigniew Brzeziński: "pułkownik Ryszard Kukliński dobrze zasłużył się Polsce".
Nie zamierzam w najbliższym czasie ponawiać mojej prośby do Prezydenta RP, bo jest mu ona dobrze znana, a już rozpoczęła się poważna debata medialna - w której biorę czynny udział - na temat Pułkownika, Bronisław Komorowski będzie miał więc sporo materiału do przemyślenia.
Tym, którzy mnie znają, nie muszę przypominać, pozostałych zapewniam zaś, że nie spocznę w działaniach mających na celu właściwe uhonorowanie śp. płk. Ryszarda Kuklińskiego przez najwyższe władze Rzeczypospolitej Polskiej.