Kolejna rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau jest znakomitą okazją do przypomnienia postaci dobrowolnego więźnia największego niemieckiego obozu śmierci - Witolda Pileckiego.
Temu przypomnieniu postanowiłem jednak - zgodnie ze słynnymi słowami marszałka Józefa Piłsudskiego, że rocznice należy czcić nie tylko wspomnieniami, ale także postanowieniami nowych czynów - nadać charakter apelu do polskiego środowiska filmowego. Życiorys tego wspaniałego człowieka, gorącego patrioty, dzielnego żołnierza, znakomitego oficera aż prosi się o nakręcenie o nim filmu fabularnego.
Los rotmistrza Pileckiego (niedawno awansowanego przez ministra obrony narodowej do stopnia pułkownika) symbolizuje tragiczne dzieje żołnierza polskiego w pierwszej połowie XX wieku: od udziału w wojnie 1920 roku poprzez wzorową służbę oficerską w okresie II Rzeczypospolitej, walkę z niemieckim najeźdźcą w 1939 roku i w zbrojnych strukturach podziemnego państwa, pobyt w Auschwitz oraz brawurową ucieczkę stamtąd, aż po powrót do rządzonej już przez sowiecki reżim ojczyzny i męczeńską śmierć z rąk jego rodzimych sługusów.
Czyż nie jest to wymarzony temat dla naszych scenarzystów i reżyserów? Jestem pewien, że film o Pileckim mógłby cieszyć się taką samą popularnością, jak poświęcony innemu bohaterowi - płk. Ryszardowi Kuklińskiemu - "Jack Strong", który przyciągnął do kin imponującą liczbę widzów, w tym mnóstwo młodych Polaków niewiele wcześniej wiedzących o realizowanej z narażeniem życia własnego i rodziny patriotycznej misji ratującego świat przed III wojną światową "pierwszego polskiego oficera w NATO".
Pilecki jest równie mało znany, siła oddziaływania filmowego obrazu mogłaby więc znacznie zwiększyć jego nieadekwatną do zasług znikomą obecność w świadomości społecznej, zwłaszcza jeśli nakręcony byłby w atrakcyjny dla młodzieży sposób. Skoro Władysławowi Pasikowskiemu udało się po mistrzowsku połączyć elementy prawdy historycznej i sensacji w przedstawieniu płk. Kuklińskiego, to twórcy filmu o rtm. (płk.)Witoldzie Pileckim z pewnością osiągnęliby porównywalny sukces.
Jestem przekonany, że Polski Instytut Sztuki Filmowej nie odmówiłby pomocy w tym szczytnym zamierzeniu o charakterze artystycznym, patriotycznym i edukacyjnym.