Zielony Śląsk? Brzmi paradoksalnie, ale jest miejsce, o którym tak się właśnie mówi. To Lubliniec – miasto położone wśród lasów z mnóstwem ścieżek rowerowych, niezwykłą patronką, elitarną wojskową jednostką, pięknym zamkiem i pozytywnie nastawionymi ludźmi. Dziś Fakty z Twojego Miasta zawitały właśnie do Lublińca.
Lubliniec jest dziś gospodarzem Faktów z Twojego Miasta. To właśnie tutaj sięgają korzenie Edyty Stein, czyli Świętej Teresy Benedykty od Krzyża. Urodziła się ona we Wrocławiu, ale właśnie stąd – z Lublińca - pochodzi jej matka. Przyszła święta przyjeżdżała tutaj na wakacje. Spędzała je u swoich krewnych. Bardzo kochała to miasto, a dziś w Lublińcu wiele osób mówi o niej po prostu …Edyta. Jest nam bardzo bliska. Można powiedzieć, że Lubliniec stał się miejscem kultu Edyty Stein. Jest tu muzeum św. Edyty Stein, szkoła, która nosi jej imię, skwer Steinów – wylicza Marlena Piechota z Centrum Informacji Turystycznej.
11 października 2008 roku Edyta Stein została oficjalnie patronką Lublińca. Muzeum jej poświęcone otwarto w wyremontowanej kamienicy, która należała do jej dziadków. W muzeum znajdują się oryginalne drzwi z domu dziadków Edyty Stein i stopień, na którym przesiadywała spoglądając na rynek.
Edyta Stein, znana jako św. Teresa Benedykta od Krzyża była znaną niemiecką filozof pochodzenia żydowskiego, karmelitanką bosą, świętą i męczennicą Kościoła katolickiego. Około 9 sierpnia została zagazowana w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz II-Birkenau. Jej kuzynem, urodzonym w Lublińcu, był znany matematyk Richard Courant. Instytut Nauk Matematycznych przy Uniwersytecie w Nowym Jorku jest nazwany jego imieniem.
Lubliniec i okolice to raj dla rowerzystów. Jest tu dla nich aż 120 km oznakowanych ścieżek rowerowych. Większość biegnie przez tereny leśne. Nie dziwi więc fakt, że właśnie w Kokotku, dzielnicy Lublińca, działa niezwykle prężnie Rowerowy Team NINIWY (NINIWA to organizacja zrzeszająca młodzież prowadzona przez Oblatów -przyp. red. ). Tym rowerowym zapaleńcom chyba jednak nie wystarczyły trasy ziemi Lublinieckiej, bo na swoich jednośladach odwiedzili już ponad 30 krajów. W tym roku byli na Syberii.
Wyjechaliśmy z Lublińca 3 maja, a do wioski, która była naszym celem, dojechaliśmy 5 lipca. Spaliśmy głównie pod namiotami, czasami w klubach - takich domach kultury, szkołach. Nigdy dokładnie nie planujemy, gdzie będziemy spać, bo nie wiemy, ile przejedziemy kilometrów danego dnia. Musimy minimum pokonać dziennie 150 km, ale zdarzało się, że były to dystanse po 200 km a rekordowo chyba 316 – opowiadają Ula Machelska i Filip Hepner, członkowie teamu. Te ogromne dystanse pokonują na rowerach z bagażem około 25-35 kilogramowym. Nie jedzie z nami żaden samochód transportowy. Musimy cały taki swój domek mieć ze sobą – mówi z uśmiechem Ula, która nawet pracę magisterską napisała na temat wyprawy rowerowej. Nie wiemy dokładnie, gdzie pojedziemy w przyszłym roku, ale na pewno gdzieś pojedziemy. Będzie kilka osób, które będą nas prowadziły a my się zdajemy całkowicie na nich – odpowiada Filip.
Mówią o nich "elitarna jednostka wojskowa", ale sami zainteresowani nie lubią tego określenia. Nie tolerujemy słowa "elitarność". Nie lubimy go. My jesteśmy zawsze z siebie niezadowoleni i to niezadowolenie jest źródłem naszego postępu – prostuje płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów. Nie zmienia to jednak faktu, że to jedna z najlepszych jednostek specjalnych na świecie. Służą tu żołnierze z różnych stron Polski, ale sporo w niej Ślązaków. Większość naszych żołnierzy pochodzi ze Śląska, zostali wychowani w śląskich rodzinach. Bardzo często są to synowie górników, wychowani w etosie pracy, ze świetnym podejściem do służby. To procentuje na co dzień – mówi płk Kukuła.
Mając taki wzór wielu małych chłopców w Lublińcu chciałoby zostać komandosem. Co trzeba zrobić i w sobie mieć, żeby tak się stało? Przede wszystkim trzeba być grzecznym chłopcem i dobrze się uczyć. Bardzo się również przydaje uprawianie sportów, zwłaszcza zespołowych, ale również cenimy sobie długodystansowców, maratończyków - radzi dowódca JWK. Mając około 19-20 lat można próbować dostać się do lublinieckiej jednostki, ale nie jest to wcale proste.
W JWK w Lublińcu sporo jest kobiet. Kobiety są świetnymi analitykami, są psychologami, kobiety pracują w służbie zdrowia, w łączności, ale również zajmują się wywiadem osobowym - tłumaczy płk Kukuła. Zainteresowanie pań służbą jest duże i to dobrze. Nauczyliśmy się tego, że w konfliktach poza granicami państwa potrzebujemy kobiet – dodaje dowódca.