"Ludzie lubią sobie zepsuć podróż. Nie przysiądą na krześle, nie policzą do 10, tylko wybiegną. Sami się nakręcamy" - mówi, przed wyjazdami wakacyjnymi, gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, wróżka Miłosława Krogulska. "Nie psujmy wakacji innym, czyli tym, którzy mają w głowie te przesądy zakodowane" - apeluje. Pytana o to, czy sama jakimś hołduje odpowiada: "Nigdy nie zdzieram z walizki kwitów podróżnych. Niech zrobi to pracownik lotniska". Krogulska dodaje, że przesądem, na który wiele osób zwraca uwagę jest nie przywożenie kamieni z wycieczek. Ocenia, że należy szukać takich miejsc na urlop, w którym czujemy pozytywną energię. "Miejsce musi do nas pasować energetycznie" - uważa gość RMF Classic.
Tomasz Skory: Zbliżają się wakacje - a razem z nimi cała masa wydarzeń odległych od rutyny, codzienności - przygody, które nie przytrafiają się w domu. Przełamiemy schematy, będziemy szukać przygód, podróżować. Jak sobie zapewnić szczęśliwy przebieg i zwieńczenie podróży? Trzeba dbać o jakieś specjalne rzeczy, żeby nam się wszystko udało w wakacje?
Mirosława Krogulska: Trzeba dbać o dobry humor - żebyśmy szukali miejsc, w których czujemy pozytywną energię. Niektórzy mogą powiedzieć: "Odpocząć możemy w każdym miejscu, byleby z dala od domu" - ja mówię nie. Miejsce musi do nas pasować energetycznie. Czasami ktoś z uporem jeździ do określonej miejscowości, w której spotkało go coś niemiłego, nastąpiły rozstania, inne niefajne rzeczy - ktoś zatruł urlop dlatego, że siedział obok i kopcił grillem, hałasował po nocy. Jeżeli emocje dotyczące tego miejsca nie są czyste, fajne i otwarte - lepiej to miejsce zmienić.
Na inne, w którym nas jeszcze nie było. Żeby tam dotrzeć musimy przeżyć podróż, a z podróżą wiąże się...
...mnóstwo przesądów. Ludzie czasami lubią sobie podróż zepsuć - nie przysiądą na krześle, nie policzą do 10 - tak głosi najstarszy polski przesąd dotyczący podróży...
... że należy usiąść przed drogą.
Wybiegają i myślą sobie: "Nie przysiadłem na 10 sekund - to już koniec. Moje wakacje będą spalone i nieudane" - rzeczywiście często tak się dzieje. Sami się nakręcamy. Miałabym taką radę, żebyśmy nie psuli wakacji innym - czyli tym, którzy te przesądy mają zakodowane w głowie, bo może są im psychicznie potrzebne, żeby sobie zapewnić dobry humor. Hołduję amerykańskiemu przesądowi - jest mało popularny w Polsce, ale pracownicy linii lotniczych na pewno go znają - nigdy nie zdzieram z walizki kwitów podróżnych, z którymi przyleciałam.
Nie zrobi tego pani sama. Może to zrobić ktoś inny, ale nie pani.
Na przykład pracownik lotniska. Jakiekolwiek krzyki mojej rodziny: "Zedrzyj to wszystko, niech to wygląda normalnie" - nie działają na mnie. Jestem zaimpregnowana na te prośby i moja walizka wjeżdża właśnie taka.
Drapie pani samolot przed wsiadaniem do niego?
Głaszczę go. Przyznam się szczerze słuchaczom RMF Classic, że go głaszczę - bo myślę sobie, że maszynie też przyda się trochę pozytywnej energii.
Nie lata pani 13-ego w piątek?
Nie boję się latania 13-ego w piątek.
A jakieś dni szczególnie predestynowane do podejmowania podróży? W Kambodży nie startuje się we wtorek?
Wtorek jest tradycyjnie uznawany w kulturze anglosaskiej za nieprzyjazny podróżom. W dawnym średniowieczu nie podróżowano w piątki - był uznawany za dzień katowski, w którym lepiej było niczego nie zaczynać. Natomiast dzisiaj jest bardzo rozpowszechniony przesąd astrologiczny - ludzie wyczytują na stronach internetowych, czy planeta Merkury jest w ruchu wstecznym. Uważają, że jeżeli jest, to podróże będą nieudane. Moje doświadczenie tego nie potwierdza. Niektórzy uważają, że jeśli podróżuje się podczas pełni Księżyca - przygód będzie więcej. Podczas nowiu Księżyca - może być trochę niebezpiecznie.
Podczas pełni po prostu więcej widać.
Być może to ma racjonalne uzasadnienie w tym, że dawniej nie podróżowano nocą - nie było latarni ulicznych. Podczas pełni mogło być niebezpiecznie dlatego, że wprawdzie my widzieliśmy drogę, ale też zbójcy widzieli nas. Częstym przesądem jest zabieranie w drogę sympatycznych przedmiotów. Niektórzy mają swoje amulety, ja mam specjalną bransoletkę z turkusami. Turkus był dawniej uznawany za kamień, który chroni podróżników. Jest kamieniem, który zapewnia bezpieczny powrót do domu. Też malachit spełniał taką funkcję jako kamień, który ma duże znaczenie ochronne - jest taki zielony. Natomiast przedmiotami, na które wiele osób zwraca uwagę - są kamienie. Nie należy przywozić ich z podróży.
Podobno z okolic wulkanicznych nie należy przywozić kamieni.
Nie należy, ponieważ są ostre i tną. Moja mama - kiedy byłam małą dziewczynką i zapełniłam pracowicie pół walizki kamieniami - wszystkie wyrzuciła i powiedziała, że żadnego nie można przywozić do domu dlatego, że przywieziemy nieszczęście.
To było realizowanie niechęci do płacenia za nadbagaż i taszczenia tego wszystkiego.
Być może nie chciała taszczyć tej walizy. Wiele osób jednak hołduje temu i nie przywozi kamieni z podróży. Chyba, że to jest kolia od męża.
Tak jak nie przywozi się masek z Afryki i nie wiedzieć czemu - z Wenecji.
Z Wenecji podobno przynoszą pecha w miłości. Nie spotkałam się z tym, żeby rzeczywiście komuś ten pech się przydarzył. Jako osoba, która interesuje się wróżbami, czarami - w końcu jestem wróżką - nie przywiozłabym do domu maski afrykańskiej ani indiańskiej. Takie maski dla turystów, które sobie wszyscy wieszamy w domu - to jest afrykańska cepelia, z tym nie ma problemu - fajny przedmiot, fajna pamiątka z podróży.
A z Egiptu nie wolno przywozić figurek bóstw?
One nie mają już znaczenia kultowego - możemy przywieźć je na pamiątkę.
Robi się je w Chinach pewnie.
Oczywiście, pewnie połowa jest robiona w Chinach. Nie przywoziłabym też masek, które być może zakładał szaman - przedmiotów, które miały znaczenie rytualne. Z mojego punku widzenia one obrosły pewną energią. Jestem nauczona szacunku dla przedmiotów kultowych. Jeżeli ktoś otaczał te przedmioty czcią, również religijną, to należy im się szacunek - nawet jeżeli nie uznajemy tej religii i nie podzielamy tych poglądów.
A propos przedmiotów kultowych - właściwie ich braku. W wielu samolotach nie ma 13-ego rzędu foteli.
Nikt by nie usiadł - byłyby awantury.
Zdawałoby się cywilizacja XXI wieku, a tu linie lotnicze respektują takie zabobony. To jest zastanawiające.
Sądzę, że raczej nie chcą awantur z klientami.