Poseł pracuje 100 dni, przeciętny Polak 250? "To tylko część pracy, którą wykonuje poseł. Druga część jest wykonywana w terenie. Nie można oceniać całości na podstawie czasu, który spędzamy na Wiejskiej" - mówi gość programu "Danie do Myślenia" w RMF Classic szef Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich Maciej Mroczek. Jego zdaniem "jedną z największych bolączek pracy poselskiej jest nieregularność, bo jeden dzień nie jest podobny do drugiego". "U mnie powodowało to dyskomfort i destabilizację" - mówi Mroczek. Komisje sejmowe równolegle z posiedzeniem Sejmu? "Nie potrafię zrozumieć dlaczego odbywają się równolegle"- odpowiada gość RMF Classic. Dodaje, że przecież "posłowie nie mają szansy być w dwóch miejscach na raz".
Tomasz Skory: Poselski żywot bardzo ostatnio interesuje opinię publiczną, nowi posłowie przechodzą właśnie szkolenia, poznają zasady tej poselskiej pracy a ja chciałbym porozmawiać o tym, jak te zasady wyglądają w oczach kogoś z doświadczeniem czterech ostatnich lat. Powiedzmy sobie szczerze nie przepracowują się posłowie, prawda?
Maciej Mroczek: To nie jest tak do końca panie redaktorze. Ja wychodzę z założenia, że człowiek, który będzie chciał pracować na 120 proc., w każdej pracy, bez względu na to czy wykonuje ją w charakterze posła, senatora, czy dziennikarza chociażby - może pracować...
...oczywiście, jak ktoś chce, to może się napracować, ale jak ktoś nie chce, to może się nie przepracowywać i ja raczej o tych chciałbym rozmawiać. Na przykład oglądamy obrazy z sali obrad Sejmu w czasie ważnych debat i ona jest pełna i to budujący obrazek, ale to zafałszowuje obraz rzeczywistości, bo ta sala z reguły świeci pustkami, także w czasie posiedzeń a może nawet zwłaszcza posiedzeń. Wyborca, kiedy by to zobaczył, to by zapytał, co wy wtedy wszyscy robicie skoro powinniście uczestniczyć w obradach Sejmu? Co robicie?
W większości przypadków jesteśmy po prostu na posiedzeniach komisji, które odbywają się równolegle.
A dlaczego odbywają się równolegle?
Też tego nie potrafię zrozumieć. Twój Ruch w 2012 roku zgłosił odpowiedni projekt nowelizacji i regulaminu Sejmu, który zakładałby wprowadzenie dodatkowego dnia pracy w Sejmie, poświęconego właśnie na pracę komisyjną, jeżeli nie całą, to powiedzmy że części.
Żeby nie odciągać posłów od posiedzenia Sejmu.
Po pierwsze, żeby nie odciągać od posiedzenia Sejmu, po drugie, żeby ten swoisty chaos, przede wszystkim organizacyjny, zlikwidować, bałagan...
Powiedzmy sobie szczerze, posłowie, którzy uczestniczą w pracach dwóch komisji, które zbierają się jednocześnie, nie mają szansy być w obu miejscach naraz i nie mają też szansy być na sali Sejmu, kiedy ten Sejm obraduje, w czasie obrad komisji.
Dokładnie tak. Ten temat, tak jak mówię, był poruszany już na samym początku tej siódmej kadencji, jeszcze trwającej. Niestety głosami koalicji został on odrzucony i do tematu nie wróciliśmy. Proszę wiedzieć, że w Parlamencie Europejskim dokładnie takie rozwiązanie funkcjonuje i ja nie widzę żadnego powodu...
Są dni posiedzeń Parlamentu i są dni posiedzeń komisji i to są inne dni.
Oczywiście, że tak. Trzeba też zaznaczyć drugą rzecz - posłowie zrzeszeni w klubach, kołach specjalizują się w pewnych tematykach i dziedzinach, w związku z tym, jeżeli ktoś jest dedykowany na przykład problemom zdrowia czy oświaty, to na pewno będzie brał udział w debatach poświęconych właśnie tym zagadnieniom. Nie wszyscy są zainteresowani, nie wszyscy są posłowie czy senatorowie, bo to przecież też dotyczy senatorów, specjalistami w danych dziedzinach, w związku z tym nie ma większej konieczności, żeby oni na tych tematach uczestniczyli. Natomiast jest kilka aspektów takich, po pierwsze merytorycznie ważnych społecznie, na przykład ustawa in vitro, gdzie podejrzewam większość posłów chciałoby być obecnych przy debacie, nie miało takiej możliwości dlatego, że ona dokładnie wtedy odbywała się, kiedy posiedzenia komisji. A komisja finansów zbiera się na przykład 4,5 razy dziennie...
Praca w Sejmie zorganizowana jest dość osobliwie, bo są trzy czterodniowe posiedzenia co dwa tygodnie a poza tym całą resztę czasu, czyli tych dziesięć dni w ciągu tych dwóch tygodni poseł zagospodarowuje sam. Jedni pracują, inni niespecjalnie pracują... Czy coś to reguluje, czy mają jakieś zobowiązania do świadczenia jakiejś pracy?
Nie, oczywiście nie ma takich zobowiązań.
Czyli mają 10 dni wolnego.
To musi wynikać przede wszystkim panie redaktorze z takiej wewnętrznej dyscypliny, bo jeżeli jest poseł, który w tzw. terenie nie robi nic, nie spotyka się z ludźmi, nie próbuje rozwiązać ich konkretnych problemów, przecież ludzie na dyżurach poselskich zgłaszają się ze swoimi konkretnymi problemami i jeżeli on nie jest widoczny, rozwiązując właśnie problemy lokalne czy to społeczności lokalnej czy to poszczególnych osób, no to wtedy nie zapracuje sobie na dobry wynik w wyborach, w związku z tym można powiedzieć - nie ma żadnej karty wejścia i wyjścia do biura poselskiego, ale w przypadku, gdy poseł będzie mało aktywny w regionie, będzie nierozpoznawalny, będzie nie kojarzony z pracą poselską...
...ale głosuje się na listy panie pośle... Pan był aktywny i pan przepadł...
To też jest prawda. Sytuacja Zjednoczonej Lewicy była dosyć specyficzna...