Dekonstrukcja naiwnych zachwytów:
Obrazy Tony’ego Tetro są kamieniami obrazy.
Treść książki "Być jak Caravaggio. Życie i oszustwa genialnego fałszerza" ma swoją warstwę jawną oraz sekretną, kryjącą się pod werniksami "powieści łotrzykowskiej".
Oburzeni i oczarowani postawą postaci "emulatora" (tak się Tetro nazwał, nie godząc się na określenie "fałszerz sztuki") możemy przeoczyć ukryty wymiar opowieści pełnej przygód.
Fabuła bogata w niezwykłe wydarzenia (choćby stworzenie doskonałej kopii luksusowego samochodu) przykrywa najbardziej skandaliczny wymiar tej książki.
Alibi Tetro ma bowiem mocne.
Łasi na łatwe zdobycze kulturalne nabywali u autora symulakrów "kopie" dzieł nieistniejących, "tak jakby" namalowanych rękoma Wielkich Mistrzów, dawnych i współczesnych, dając się nabierać.
Szyderczo mógłbym stworzyć własne "dzieło Paula Cézanne’a" pt. "Martwa natura z nabitymi w butelkę".
Surrealistyczny (jak z rysunków Salvatora Dalego) jest collage ludzkich namiętności i przywar, alegoria: Kłamstwa, Chciwości, Draństwa, Pazerności, Cynizmu, Snobizmu i Łatwowierności.
Zdrada znawców obrazów i moralna mizeria marszandów to jednak największe oskarżenie bijące z kart autobiografii Tony’ego Tetro.
Traciłem czas na zachwyty nad podrobionymi majstersztykami?
Utraciłem dziewiczy zachwyt nad autentykami, które okazały się zwykłą podróbką?
Kierowałem się infantylną naiwnością wierząc, że światek sztuki dostarcza mi prawdziwą rozkosz poznania?
Imitacjami okazują się często nasze iluminacje i nie mam tu na myśli jedynie zdegenerowanego rynku galerii obrazów.