.......... ....... . ....... ........

Motta:

Jeżeli prawdą jest, jak powiedział kiedyś dziekan Swift, że "ta sama zasada, która popycha opryszka do wybijania okien w mieszkaniu dziwki, która go rzuciła, w naturalny sposób sprawia, że książę zbiera potężną armię i nie marzy o niczym innym, jak tylko o oblężeniach, bitwach i zwycięstwach", to powody, jakimi książęta uzasadniają prowadzone przez siebie wojny, są jedynie racjonalizacjami przykrywającymi motywacje, z których być może sami nie zdają sobie sprawy, a nawet jeśli, to nie mogą sobie pozwolić na ich otwarte wyrażenie.(Kenneth N. Waltz "Człowiek, państwo, wojna. Analiza teoretyczna")

Przykucnięty, nie ruszałem się z miejsca. W dobrze urobionym błocie pełnym szrapneli. Spadło co najmniej dwieście pocisków. Trupy leżały tu i tam. Faceta od obroczniaków rozerwało jak granat, to fakt, od szyi do połowy spodni. W jego brzuchu harcowały już dwa spasione szczury, wcinając poharatane bebechy. (Louis-Ferdinand Céline "Wojna")

1.       Przerażenie mnie ogarnia, nie będę owijał w bawełnę, kiedy śledzę chór wojennych wypowiedzi światowych liderów, tych wszystkich pohukiwań po obu stronach globalnej barykady (Stany Zjednoczone plus natowskie państwa kontra Chiny, Rosja, Iran i inne kraje BRICS).  

2.       Oczywiście narażam się na zarzut, że jestem panikarzem, malkontentem, maruderem (a nawet - największa zniewaga dzisiaj, także u "rusofobów" ostatniej godziny - żem "onuca Putina"), ale -cóż- jakoś to zniosę.

3.       Dowiodłem przez wiele lat mojej publicystycznej działalności w blogu, że jestem zatwardziałym krytykiem imperialnych zakusów Moskali oraz twardym recenzentem zwolenników resetu z Rosją "taką jaka ona jest", żebym teraz miał się obawiać tego typu epitetów.

4.       Życie biologiczne (doczesne) w harmonii z duchowym (w zaświatach) jest dla mnie ważniejsze niż kakofonia krytycznych głosów-basów i piskliwych głosików dyszkantem pod moim adresem, więc bez autocenzury streszczę tu swoje najnowsze geopolityczne refleksje.

5.       Energia (atomowa) zaczyna przepełniać głosy płynące nie tylko z Rosji czy Chin, ale także megamocy nabierają słowa z państw naszej cywilizacyjnej, zachodniej hemisfery, jakby jeszcze latem tego roku miało dojść do decydującej konfrontacji obu grup, jak gdyby najbliższe wakacje miały być podobne do tych z 1914 roku, gdy ni stąd ni zowąd, w okresie wypoczynkowym - wyjazdów do kurortów, "do wód" - eksplodowała bitewna zawierucha, a potem zabrzmiał klaster ze świstów kul, wizgów armatnich pocisków, jazgotu tanków, wrzasków rannych ludzi i pisku szczurów w podtopionych przez deszcze okopach.

6.       Grozi nam teraz o wiele poważniejsza, śmiertelna - bo nuklearna- pułapka niż "żelazna burza" z obłokami trującego iperytu, symptomami chorej Wielkiej Wojny z lat 1914-18, opisanej przez genialnego francuskiego pisarza Louisa-Ferdinanda Céline’a.

7.       Analogie to metoda przeze mnie najmocniej ceniona, więc - oprócz zestawiania diachronicznego - postanowiłem znaleźć porównanie synchroniczne, to znaczy takie, które można pojąć nawet bez rudymentarnej wiedzy o dziejowych wydarzeniach.

8.       Ciekawe jak potraktujecie taką obrazową ilustrację atomowej rywalizacji z ostatnich dni: wyobraźcie sobie, że to my -Waszyngton, Warszawa itd. - mamy rację w nuklearnym sporze z przeciwnikami - Moskwą, Pekinem itd. - tak jak pieszy zgodnie z przepisami ma pierwszeństwo nad samochodem na pasach, i tenże przechodzień wkracza na "zebrę" nie oglądając się na pędzące szaleńczo auto, i ginie z myślą, że prawo jest po jego stronie.

9.       Zysk nieprawdopodobny - prawda? - że się zwyciężyło legislacyjnie i moralnie, ginąc biologicznie, bo wcześniej poszło się na bezpośrednią konfrontację z prującym drogowym piratem za kierownicą, ryzykując śmierć i zuchwale stawiając wszystko na jedną kartę.

10.   Entuzjazm bijący z takiej "asertywnej" postawy jest mi raczej niemiły, bo jakoś nie mam zamiaru umierać za doktryny, układy i inne dyplomatyczne sztuczki, które w pewnym momencie warte są tyle, co zeszłoroczny, jednotygodniowy śnieg. 

11.   Warto przypomnieć fakty, od początku, od grzechu pierworodnego amerykańskiej  dyplomacji pod wodzą Demokratów, a w tym celu trzeba przywołać tekst z Newsweeka z dnia 22 stycznia 2022 roku pod znaczącym tytułem "Biden dał Putinowi zielone światło do inwazji na Ukrainę? Na prezydenta USA sypią się gromy", w którym możemy przeczytać, iż prezydent USA Joe Biden oświadczył, że ponowna inwazja na Ukrainę będzie katastrofą dla Rosji; dodał jednak, iż konsekwencje mogą być mniejsze w przypadku "mniejszego najazdu"; więc teraz sypią się na niego gromy, że zachęca Rosjan do ograniczonej agresji i zajęcia kolejnej części Ukrainy.

12.   Oczy przymknie Ameryka na "mniejszą rosyjską inwazję"?- pytali komentatorzy na całym świecie ponad dwa lata temu-  i czy Biden zachęca prezydenta Rosji Władimira Putina do podjęcia decyzji o ataku na sąsiedni kraj, a może przyzwala na anektowanie przez Rosję części kolejnych ukraińskich terytoriów?

13.   Ja już potem się nie dziwiłem, że Putin konsekwentnie nazywał swoją inwazję na Ukrainę "specjalną operacją wojskową" a nie "wojną"; dziwiłem się tylko, że jakoś nie dostrzega się związku tego określenia z tym wcześniejszym aluzyjnym Bidenowskim przyzwoleniem na "ograniczony" atak.

14.   Eskalacja działań zbrojnych doprowadziła dopiero w miarę niedawno do ogłoszenia przez Rosję, że jednak prowadzi wojnę, i to nawet nie z samą Ukrainą, co z "kolektywnym Zachodem".

15.   Notabene "eskalacja" to kluczowe wyrażenie, nieco nadużywane wprawdzie, i to nie zawsze ze zrozumieniem, ale bez niego nie sposób pojąć dynamiki obecnych zdarzeń, nie waham się napisać - "dziejowych", być może nawet najważniejszych w historii naszego gatunku homo sapiens sapiens.

16.   Nieuchronnie zbliża się rozwiązanie zawarte w rosyjskiej doktrynie wojennej tzw. deeskalacji przez eskalację, to znaczy Rosja odpali w końcu gdzieś w mało strategicznym miejscu taktyczną broń nuklearną, po czym wymusi na Zachodzie konferencję pokojową ze swoim udziałem (o odmiennej zatem formule niż czerwcowy szczyt w Szwajcarii).   

17.   Informacje, które skrupulatnie zbieram, wskazują na taki, lub jeszcze gorszy dla nas scenariusz; a czytam krytycznie teksty z jednej i z drugiej infosfery, bądź dezinfosfery.

18.   Wojna zabija Prawdę, ale Prawda ma to do siebie, że może zmartwychwstawać.

19.   Mało kto przypomina Bidenowi jego wypowiedź o "małej rosyjskiej inwazji", ale prawda jak oliwa wciąż z Internetu wypływa, wystarczy pamiętać, a potem umieć szukać, bo "orwelliada" cenzury na obu ziemskich półkulach politycznych, nie osiągnęła wciąż technicznej doskonałości w wymazywaniu niewygodnych śladów.  

20.   Ale i tak możliwe jest wciąż przeinaczanie intencji, tak jak ciągłe wypominanie Donaldowi Trumpowi jego rzekomej prorosyjskości, choćby dlatego, że -jak się wyraził - gdyby on był prezydentem w 2022 roku, a nie Biden, to Putin nigdy nie zaatakowałby Ukrainy, a teraz za sprawą kiepskiej Bidenowskiej polityki "zastępcza bitwa na Ukrainie" grozi globalnym Armaggedonem.     

21.   Szukam dziury w całym w tej wypowiedzi i nie mogę jej znaleźć, bo - przypomnę - Trump za swojej prezydenckiej kadencji obłożył sankcjami Nord Stream (dając prztyczka w nos zarówno Rosjanom, którym gazowana woda sodowa uderzyła do głów, jak i Niemcom zaczadzonym swoją wolą mocy, a także innym wiarołomnym europejskim politykom, tuczącym Putina strumieniami euro za błękitne paliwo), więc za prezydentury Republikanina kagiebista  siedział cicho, a ledwie do władzy doszedł "pseudo-jastrząb" Biden, przyduszony dwugłowy orzeł z Kremla nagle zaczął obrastać w piórka i żądać coraz więcej.    

22.   Kandydat na prezydenta z ramienia Republikanów (oby!), stwierdził ponadto, że albo zatrzymałby rosyjskiego despotę w jego wojennych planach, a jeśliby - mimo to - doszło do inwazji na Ukrainę, to tak szybko uzbroiłby Ukraińców w odpowiednią broń, że Kijów błyskawicznie wygrałby wojnę z Moskwą, a nie kapałby z militarnej kroplówki jak stetryczały Demokrata, oddając inicjatywę Moskalom.   

23.   Agresja liberałów i lewicowców w odpowiedzi na te słowa była wprost proporcjonalna do ich prawdziwości i słuszności, jakby wszystko, co proponuje ten "obrzydliwy pomarańczowy facet", należało potępić i wyśmiać, przekręcić i wyrzucić do kosza ze smrodliwymi odpadkami.       

24.   Czuję że Trump niestety może mieć rację z tym czarnym scenariuszem atomowego Armaggedonu, i jeszcze tego lata oszołomieni entuzjazmem liderzy po jednej i drugiej strony nowej "żelaznej kurtyny", wyciągną atomówki i zaczną udowadniać, że jednak można wygrać nuklearną rozgrywkę z przeciwnikiem, że doktryna wzajemnego odstraszania (MAD) to faktycznie już przeszłość.    

25.   Historia może mieć swój kres już w połowie tego roku, jeśli logika wydarzeń nie zostanie zmieniona na dobre, a obawiam się, że obie strony doszły do wniosku, że trzeba wykonać jakiś gwałtowny ruch, aby ustawić się w roli gracza, który zyskuje znaczącą przewagę (prawdopodobnie przy użyciu atomu, albo innej broni masowej zagłady).   

26.   Cieszy was, że jest zgoda Bidena i wola natowskich przywódców, żeby Ukraina otrzymywała broń, którą mogłaby niszczyć cele na terenie Rosji, także elementy systemu obrony nuklearnej, to zastanówcie się, jak blisko będzie w tym wypadku do atomowego pojedynku.     

27.   Zdecydowanie popieram Zachód w rywalizacji z Eurazją, ale to nie znaczy, że godzę się na każdą strategię zachodnich przywódców, a tę uważam za wyjątkowo nieprzemyślaną, wręcz głupią.  

28.   Ustawianie Rosji w pozycji państwa, które musi radykalnie odpowiedzieć na kolejny cios, to samobójcza polityka na obecnym etapie wojny, do której doprowadzono przez lata idiotycznymi działaniami na rzecz Kremla (więzi strategiczne UE z Rosjanami, polityka resetu ze strony Warszawy, Berlina i Waszyngtonu, brak konsekwentnej odpowiedzi na rosyjską agresję na Gruzję w 2008 roku).      

29.   Łudzicie się, że możni tego świata także obawiają się atomowego Ostatecznego Rozwiązania, a przecież wystarczy poczytać o tym, jak są nań przygotowani, na masową skalę budując "wszystkomające" schrony, dlatego mogą omawiać wojenne scenariusze na spotkaniu Klubu Bilderberg

30.   Odsądzicie mnie pewnie od czci i wiary, kiedy powiem, iż przekonałem się do opinii mocno zaniepokojonego Victora Orbana, węgierskiego chłopca do bicia dla euroliberałów oraz radykalnych lewicowców, który przestrzega, że Zachód szykuje się do wojny z Rosją.  

31.   Średnio jestem dumny z buńczucznych antykremlowskich wycieczek ze strony ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który atakując słownie naszych wrogów ze Wschodu, "zabrania" jednocześnie prezydentowi dbać o polskie bezpieczeństwo i lobbować za programem "nuclear sharing".   

32.   Czołowy polski dyplomata dzisiaj, straszy Rosjan amerykańską ripostą na nuklearny atomowy atak, z błądzącym na ustach uśmiechem starego wygi mówiąc "niech się Putin zastanawia, co my mu zrobimy", ryzykując raczej nie swoje życie, ale własnych współobywateli, zamieszkujących "średniej wielkości państwo o gęstej populacji".     

33.   Innymi słowy wolałbym, gdyby ktoś, kto tak fraternizował się w niedalekiej przeszłości z "rosyjskimi partnerami", także w sprawie ożywionych kontaktów z Obwodem Królewieckim, nie stał obecnie w awangardzie krzykaczy, z hasłem "huzia na Moskali!" na ustach, bez realnego zabezpieczenia choćby polskiej granicy na wschodzie i północnym-wschodzie.