Panie prezydencie Wołodymyrze Zełenski, póki Pan żyje, póki stoi Pan na czele dzielnej Ukrainy, chylę przed Panem czoło. Wstyd mi za dziennikarzy, którzy najpierw wspominali Pańską karierę komika, a dopiero potem dostrzegali w Panu prezydenta.
Nawet w tym zielonym T-shircie, nieogolony i niewyspany, prezentuje się Pan milion razy godniej niż ten obłąkany pacjent Kremla. Niewiele mogę, jeszcze mniej potrafię, ale zazdroszczę Ukraińcom takiej jak Pan głowy państwa. Boleję jednocześnie nad egzystencjalną katastrofą, w której muszą zdawać egzamin z człowieczeństwa.
Przepraszam Was, Ukraińcy, że czujecie się osamotnieni. Wstyd mi za SWIFT-a i za ten pierwszy gazociąg, który wciąż pompuje na wschód miliony euro. Choć nie wierzę w cuda, życzę Wam z całego serca, żeby nad Dnieprem jak najszybciej się zdarzył. Kiedyś ponoć widziano go nad Wisłą. Czas go wyeksportować.