W trakcie meczu Serie A Torino - Bologna Sebastian Walukiewicz, obrońca reprezentacji Polski, nagle poczuł się źle i położył na murawie. Nie był w stanie dalej grać, został zniesiony na noszach w 35. minucie meczu i przewieziony do szpitala.
Reprezentant Polski rozpoczął sobotnie spotkanie w wyjściowym składzie Torino. W pewnym momencie - bez bezpośredniego kontaktu z innym zawodnikiem - położył się na murawie, trzymając się za żebro.
Natychmiast pojawiła się przy nim ekipa medyczna. Polak był przytomny, nie był jednak w stanie kontynuować gry ani opuścić boiska o własnych siłach. Został zniesiony na noszach w 35. minucie meczu.
Sport Mediaset informuje, że reprezentant Polski został przewieziony do szpitala.
Walukiewicza zastąpił Mergim Vojdova. Torino przegrało mecz 0:2.
Piłkarz trzymał się za żebro, dlatego w mediach pojawiają się spekulacje, że mógł mieć kłopoty z oddychaniem. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną nagłego pogorszenia stanu zdrowia Walukiewicza. Trwają badania.
Włoskie media donoszą, że po pierwszych badaniach - jeszcze na stadionie - medycy stwierdzili u 24-letniego piłkarza lekką niewydolność. Polski obrońca w ostatnich dniach był chory - stacja Sky poinformowała, że przechodził grypę i miał gorączkę.
Dziewięciokrotny reprezentant Polski, który jesienią pięć razy wystąpił w zespole trenera Michała Probierza, latem trafił do Torino za 5 milionów euro z Empoli. W tym sezonie tylko dwukrotnie zabrakło go w podstawowej jedenastce "Byków", a na boisku spędził ponad 1000 minut w Serie A i 45 w Pucharze Włoch.
Były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin i Cagliari we włoskiej ekstraklasie rozegrał łącznie 93 spotkania.