Piłkarze Realu Madryt powalczą o kolejne w tym roku trofeum. Wygrali już Ligę Mistrzów i zdobyli mistrzostwo Hiszpanii. Teraz szansa na Puchar Interkontynentalny. O 18:00 w Katarze "Królewscy" zagrają z meksykańską drużyną CF Pachuca i jeśli nie wygrają, będziemy mówić o sensacji.

REKLAMA

Puchar Interkontynentalny wrócił do piłkarskiego kalendarza. Wcześniej rozgrywano go od 1960 do 2004 roku. Sprawa była prosta. W takim spotkaniu tradycyjnie grał zdobywca Pucharu Europy i zdobywca Copa Libertadores - najważniejszych klubowych rozgrywek w Ameryce Południowej.

Od 2005 roku pojawił się jednak Klubowy Puchar Świata FIFA. Szanse występu dostali zwycięzcy także rozgrywek klubowych na innych kontynentach. Pomysł chwycił na tyle, że światowa federacja niedawno ogłosiła, że zrobi ogromny, klubowy mundial. Latem 2025 roku w takim turnieju zagrają 32 - teoretycznie najlepsze drużyny świata. Taka impreza będzie rozgrywana co cztery lata. To pozwoliło wrócić do łask Pucharowi Interkontynentalnemu, który stał się nie jak w przeszłości jednym meczem, ale miniturniejem z udziałem zwycięzców klubowych rozgrywek na kontynentach.

Real Madryt spokojnie mógł czekać na rywala w finale, bo... od razu do niego trafił. Inne ekipy musiały walczyć o prawo zagrania z "Królewskimi". Pachuca przeszła niespodziewanie przez dwie rundy. Wygrała z brazylijskim Botafogo Rio de Janiero, a następnie po rzutach karnych wyeliminowała egipski Al-Ahly Kair. I tak oto przedstawiciel strefy CONCACAF powalczy z Realem z finale.

"Królewscy" w przeszłości trzykrotnie zdobyli Puchar Interkontynentalny. Do tego dołożyli pięć triumfów w Klubowych Mistrzostwach Świata. Poprzednio zwyciężyli w tych rozgrywkach w 2022 roku, kiedy to w Maroku pokonali 5:3 saudyjską drużynę Al-Hilal. Meksykański klub grał w finale KMŚ w 2020 roku. Wtedy rywalem Bayernu Monachium była drużyna Tigres UANL. Bawarczycy wgrywali wtedy 1:0.

Real będzie dziś zdecydowanym faworytem finału. Na pewno trzeba wynagrodzić kibicom dość przeciętną jak na ekipę z Madrytu jesień. W La Lidze ostatnio porażka z Athletikiem Bilbao i remis z Rayo Vallecano nie pozwoliły na objęcie pozycji lidera kosztem FC Barcelona. W Lidze Mistrzów "Królewscy" grają w kratkę. Trzy zwycięstwa w sześciu spotkaniach to także wynik nie dający w Madrycie poczucia satysfakcji. Nawet zwycięstwo nad Pachucą nie będzie zapewne odebrane euforycznie a raczej jako wykonanie zadania.