Piłkarze Lecha przegrali w Poznaniu z Widzewem Łódź 1:3 w szlagierze 16. kolejki ekstraklasy. Dwa poprzednie dni też były nieudane dla faworytów. Natomiast w innych niedzielnych meczach Ruch Chorzów zremisował z Koroną Kielce 1:1, a Puszcza Niepołomice pokonała Górnika Zabrze 2:1.
Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach na mecze drużyn narodowych wyraźnie nie posłużyła zespołom walczącym o czołowe lokaty w ekstraklasie, a postawa Lecha jest tego kolejnym przykładem.
Poznaniacy w meczu dwóch uznanych ligowych firm z Widzewem mogli przegrywać już w siódmej minucie, lecz hiszpański napastnik gości Jordi Sanchez nie wykorzystał rzutu karnego - jego lekki strzał obronił Bartosz Mrozek.
Co się jednak odwlecze... W 17. minucie bardzo precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się rodak Sancheza - Fran Alvarez i Widzew objął prowadzenie.
Na wyrównanie kibice Lecha czekali aż do 88. minuty. Wówczas efektownym uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę popisał się Szwed Jesper Karlstroem. Fani "Kolejorza" liczyli, że ich piłkarze pójdą za ciosem, ale dwa zadali... łodzianie, przypominając, że przed laty Widzew nieprzypadkowo był nazywany "klubem z charakterem".
W doliczonym czasie gry bramki dla gości zdobyli młodzieżowiec Antoni Klimek - to jego pierwsze trafienie w ekstraklasie - i Bartłomiej Pawłowski. Dzięki temu Widzew odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie i z 22 pkt awansował na ósme miejsce.
Natomiast trzeci w tabeli Lech (29) dopasował się do innych faworytów, którzy w tej kolejce stracili punkty.
Już w piątek druga Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Piastem Gliwice 0:0, choć akurat taki wynik za bardzo nie powinien dziwić. Gliwiczanie zremisowali już po raz 12. w obecnym sezonie ekstraklasy i taką też pozycję zajmują.
Następnego dnia zwycięstw nie były w stanie odnieść - również w roli gospodarzy - Raków, Legia i Pogoń.
Mistrz z Częstochowy i tak może mówić o szczęściu, bowiem do 88. minuty przegrywał u siebie z Cracovią po golu skutecznego rumuńskiego obrońcy Virgila Ghity. Wyrównał z rzutu karnego Bartosz Nowak.
Remis, również odrabiając straty, zanotowała też Legia. Warszawski zespół przegrywał z Wartą już 0:2 po trafieniach Czecha Tomasa Prikryla i Węgra Martona Eppela z rzutu karnego. Tuż przed przerwą kontaktową bramkę strzałem z "jedenastki" zdobył Portugalczyk Josue, a w 63. minucie wynik ustalił Albańczyk Ernest Muci.
Jeszcze gorsze nastroje w Szczecinie. Pogoń prowadziła do przerwy z niżej notowaną Stalą Mielec 2:1, ale ostatecznie przegrała 2:3. Bohaterem gości okazał się Ilia Szkurin, zdobywca wszystkich goli.
To kolejny świetny wynik mielczan na boisku faworytów w ostatnich tygodniach. 29 października Stal wygrała na Łazienkowskiej z Legią 3:1, a wówczas Szkurin zdobył jedną z bramek. Łącznie 24-letni Białorusin w ostatnich pięciu występach w Stali (licząc z Pucharem Polski) zaliczył siedem trafień.
Z naszej perspektywy niemożliwe nie istnieje - cieszył się trener Stali Kamil Kiereś.
Wpadki zespołów z czołówki sprawiły, że wicelider Jagiellonia ma 31 pkt, trzeci Lech - 29, czwarty Raków - 28 i mecz zaległy, piąta Pogoń - 26, a szósta Legia Warszawa - 25 i jedno spotkanie do nadrobienia.
To szansa dla Śląska, aby jeszcze bardziej powiększyć przewagę nad wolno jadącym peletonem. Wrocławski lider, który ma 33 pkt, zagra na zakończenie 16. kolejki. W poniedziałek o godz. 19 wystąpi w Radomiu i w rywalizacji z 10. w tabeli Radomiakiem spróbuje przedłużyć trwającą już 12 meczów ligową serię bez porażki (10 zwycięstw i dwa remisy).
W niedzielę, oprócz meczu w Poznaniu, odbyły się dwa inne spotkania. Występująca na stadionie Cracovii w roli gospodarza Puszcza Niepołomice, choć przegrywała do przerwy po golu z rzutu karnego Japończyka Daisuke Yokoty, pokonała 11. Górnika Zabrze 2:1. Bramki dla beniaminka zdobyli Piotr Mroziński i Artur Siemaszko.
W tabeli Puszcza z 16 pkt jest 16., ale ma już sześć punktów przewagi nad przedostatnim Ruchem. Chorzowianie długo prowadzili na Stadionie Śląskim po golu Daniela Szczepana, jednak w doliczonym czasie gola dla Korony Kielce strzelił ich były zawodnik Miłosz Trojak, o którym pozytywnie wyrażał się niedawno nawet selekcjoner Michał Probierz.
Obecną serię rozpoczął piątkowy mecz w Łodzi ŁKS z Zagłębiem Lubin. Trenerem gospodarzy jest były opiekun "Miedziowych" Piotr Stokowiec. Ostatni w tabeli beniaminek liczył na przełamanie po serii 13 spotkań bez zwycięstwa (licząc z Pucharem Polski), ale przełamali się lubinianie, którzy nie wygrali sześciu poprzednich meczów, w tym pięciu w ekstraklasie. W piątek zwyciężyli 2:0.
Zagłębie w tabeli jest siódme (24 pkt), zaś ŁKS pozostał ostatni z dorobkiem ośmiu punktów.