Selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski ma zostać obcokrajowiec, a decyzja powinna zapaść do 25 stycznia. Rozmowy nie są łatwe, bo polska federacja nie jest najbardziej atrakcyjnym wyborem dla trenerskich gwiazd.
Biało-czerwoni pozostają bez selekcjonera od 1 stycznia. Dzień wcześniej skończyła się umowa z dotychczasowym trenerem kadry Czesławem Michniewiczem, a nowa nie została podpisana.
52-letniemu trenerowi nie pomogło wykonanie zadań, czyli awans na mundial, wyjście z grupy MŚ (1/8 finału) oraz utrzymanie drużyny w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Kontrowersje wzbudzał styl gry biało-czerwonych, a jeszcze bardziej sprawy pozasportowe, zwłaszcza słynna już "afera premiowa".
W tym momencie nie jest jeszcze znane nazwisko następcy Michniewicza, ale - jeżeli nie wydarzy się nic szczególnego - będzie nim obcokrajowiec.
Niestety, prawda jest taka, że my, jako polski futbol, nie jesteśmy "łakomym kąskiem" dla zagranicznych sław trenerskich. Postrzega się nas jako średniaków europejskich, drużynę narodową uważa się raczej za przeciętną. To powoduje, że rozmowy z kandydatami nie należą do łatwych. Zwłaszcza teraz, kiedy selekcjonerów szukają również piłkarskie potęgi, jak Belgia czy Brazylia - powiedziała PAP anonimowo jedna z osób będących blisko wydarzeń w PZPN.
Jak dodała, owszem, było sporo ofert, ale nad niektórymi nawet nie warto było się dłużej pochylać pod kątem drużyny narodowej.
Dwa lata temu, gdy ówczesny prezes federacji Zbigniew Boniek wybrał Portugalczyka Paulo Sousę, magnesem dla zagranicznych trenerów był pewny udział biało-czerwonych w mistrzostwach Europy 2021. Teraz o awans na kolejne Euro trzeba walczyć.
Według mediów oraz znanych ekspertów w grze pozostają prawdopodobnie czterej kandydaci. To pochodzący z Bośni i Hercegowiny Vladimir Petković (selekcjoner Szwajcarii w latach 2014-21), Portugalczyk Paulo Bento (były selekcjoner Korei Południowej), Chorwat Nenad Bjelica (były trener m.in. Lecha Poznań), a także - jak podał m.in. portal meczyki.pl - były znakomity angielski piłkarz Steven Gerrard.
Petković, Bento i Gerrard to nazwiska znane w świecie, lecz przy każdej z tych kandydatur pojawia się jakaś wątpliwość.
W przypadku Petkovicia utrudnieniem może być bariera językowa. Bento to Portugalczyk, a od czasu nagłego odejścia z funkcji selekcjonera biało-czerwonych Paulo Sousy, z którym wspólnie grali w kadrze, ten kierunek kojarzy się w PZPN niezbyt dobrze.
Natomiast Gerrard w październiku 2022 roku został zwolniony z Aston Villi, lecz klub z Birmingham wciąż jest związany z nim wysokim kontraktem.
W PZPN patrzą jednak na kandydaturę Gerrarda bardzo przychylnie. Jako piłkarz był wybitną postacią Liverpoolu i reprezentacji, ale jako trener wciąż jest na dorobku. I na pewno ma sporo do udowodnienia, co bardzo podoba się w polskiej federacji.
Z kolei nazwisko Bjelicy "odżyło" po tym, jak Zbigniew Boniek, obecnie wiceprezydent UEFA, zamieścił na swoim koncie na Twitterze tajemniczy i krótki wpis "NB", opatrzony polskimi flagami. Atutem Chorwata jest znajomość polskiego futbolu i... języka. Ponadto byłby najtańszy ze wspomnianego grona, choć akurat pieniądze nie są problemem dla PZPN.
Obecnie federacja prowadzi rozmowy z jednym z potężnych sponsorów na temat pomocy w sfinansowaniu kontraktu przyszłego selekcjonera.