Pogoń Szczecin zmierzy się 2 maja z Wisłą Kraków w finale piłkarskiego Pucharu Polski. Portowcy w półfinale, po dogrywce, pokonali Jagiellonię Białystok 2:1. Bramkę na wagę awansu zdobył Fredrik Ulvestad.
Po meczu dwóch najofensywniej grających drużyn ekstraklasy można się było spodziewać otwartego spotkania i takie też obejrzał komplet widzów na stadionie w Szczecinie. Trenerzy obu ekip postanowili hołdować zasadzie, że zwycięskich składów się nie zmienia i do rywalizacji pucharowej wypuścili dokładnie te same jedenastki, jak w ostatnich spotkaniach ligowych.
Jens Gustafsson pozostawił na ławce rezerwowych nawet Banedikta Zecha, dyrygenta swej defensywy, który wrócił do pełni treningów, ale w spotkaniu z Cracovią Leo Borges doskonale się spisał na środku obrony i to właśnie on ponownie został ustawiony u boku Mariusza Malca.
Pierwsi doskonałą okazję do objęcia prowadzenia mieli goście. Jesus Imaz wymanewrował pół defensywy Portowców, strzelił płasko, ale w ostatniej chwili piłkę zmierzającą do bramki wybił Linus Wahlqvist.
Potem więcej inicjatywy w ofensywie przejawiali gospodarze. Kamil Grosicki w parze z Wahlqvistem raz za razem szarżowali lewym skrzydłem, ale krzyżowe dogrania reprezentanta Polski najczęściej przecinali czujni obrońcy z Podlasia.
Na drugiej stronie boiska mnóstwo aktywności przejawiał 17-letni Adrian Przyborek albo dogrywając piłki w kierunku środka pola karnego, albo strzelając z dystansu. Goście głównie ograniczali się do kontr. Efektów bramkowych z tego nie było po żadnej ze stron.
W drugiej połowie od razu do ataków przystąpili gospodarze. W 56. min Efthymis Koulouris potężnym uderzeniem trafił do siatki Sławomira Abramowicza. Stadion oszalał ze szczęścia, ale po długotrwałej analizie VAR sędziowie z wozu podpowiedzieli Pawłowi Raczkowskiemu, by bramkę anulował. Grek był na spalonym. Trzy minuty później niezbyt udane dogranie Grosickiego trafiło do zamykającego akcję Przyborka. Młodzieżowiec zagrał wzdłuż linii bramkowej i tym razem Koulouris z metra wepchnął piłkę do bramki.
Zaczęła się gra cios za cios. W 66. min niewiele pomylił się Imaz, a odpowiedzi Abramowicz obronił w sytuacji sam na sam z Grosickim. Potem Valentina Cojocaru próbował pokonać Bartłomiej Wdowik, a z drugiej strony w zamieszaniu po jednym z rzutów rożnych obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej.
Wreszcie nadeszła 79. minuta, po rogu pod bramką Pogoni Taras Romanczuk wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Wdowika, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Cojocaru.
Cztery minuty później mocny strzał z 16 metrów oddał Grosicki. Abramowicz jednak zdołał go obronić.
W końcówce regulaminowego czasu gry więcej aktywności przejawiali goście, ale już na pierwszych chwil dogrywki znowu zaatakowali miejscowi. Opłaciło się. Po faulu na Marcelu Wędrychowskim rzut wolny z prawej strony wykonywał Grosicki. Zacentrował w pole bramkowe, gdzie Fredrik Ulvestad tym razem przy biernej postawie Abramowicza głową strzelił na 2:1.
Chwilę później błąd popełnił Cojocaru, ale Kristoffer Hansen nie wykorzystał tego, pudłując praktycznie do pustej bramki. Pod koniec drugiej części dogrywki Jagiellonia rzuciła się wszystkimi siłami do odrobienia wyniku. Portowcy wybijali piłki "na uwolnienie" i dowieźli zwycięstwo do końca.