Portugalczyk Paulo Sousa lada chwila ma pożegnać się ze stanowiskiem trenera brazylijskiego klubu Flamengo Rio de Janeiro. Były selekcjoner reprezentacji Polski zostanie zwolniony w związku z kolejną porażką swojego zespołu.
Jak powiedział PAP bliski współpracownik Sousy, prawdopodobnie ostatnim spotkaniem pod wodzą Portugalczyka będzie sobotni pojedynek ligowy z Internacionalem Porto Alegre.
Niestety jest bardzo prawdopodobne, że Paulo rozstanie się z Flamengo niebawem lub ewentualnie poprowadzi jeszcze najbliższe spotkanie - sprecyzował.
Deklaracja pragnącego zachować anonimowość współpracownika Sousy pokrywa się z ustaleniami dziennikarzy wydawanej w Rio de Janeiro gazety "O Dia".
Według brazylijskiego dziennika władze Flamengo podjęły już decyzję o zwolnieniu Sousy, a jego prawdopodobnym następcą może zostać portugalski szkoleniowiec Pedro Martins, który prowadzi obecnie grecki Olympiakos Pireus.
Głównym powodem zwolnienia Sousy jest słaba postawa Flamengo w Serie A, gdzie klub z Rio de Janeiro zajmuje 14. miejsce.
Kierowany przez Portugalczyka zespół w rozegranym w środę wieczorem na wyjeździe spotkaniu z Bragantino przegrał 0-1. Ekipa gospodarzy od 70. minuty grała w osłabieniu po ukaraniu przez sędziego jednego z graczy czerwoną kartką.
Krótko po zakończeniu tego pojedynku doszło do spotkania kierownictwa Flamengo, które miało rozpocząć analizę warunków, na jakich zostanie rozwiązany kontrakt z Portugalczykiem. Według dziennikarzy "O Dia" włodarze brazylijskiego klubu mają m.in. zastanawiać się obecnie nad sposobem wypłaty Sousie kary za przedterminowe rozwiązanie dwuletniej umowy o pracę. Kwota ta opiewa na ponad 1,3 mln euro.
"Paulo Sousa nie będzie dłużej trenerem Flamengo, a kierownictwo klubu już rozpatruje sposób, w jaki zostanie rozwiązany kontrakt. Czas Portugalczyka w 'Szkarłatno-Czarnych' dobiegł końca" - podkreślono. Sousa rozpoczął pracę we Flamengo w styczniu, krótko po niespodziewanej rezygnacji z prowadzenia reprezentacji Polski szykującej się do baraży o mundial w Katarze. Ostatecznie jego miejsce zajął Czesław Michniewicz, z którym po spotkaniu ze Szwecją, wygranym 29 marca przez Biało-Czerwonych 2-0, polscy piłkarze wywalczyli awans do mistrzostw świata.