Napastnik Arkadiusz Milik przyznał przed meczami eliminacji Euro 2024 z Wyspami Owczymi i Albanią, że "obecne miejsce w tabeli powinno być dla polskich piłkarzy odpowiednim wstrząsem". Jak dodał, w 2016 roku kadra była silniejsza. Biało-Czerwoni zajmują przedostatnią lokatę w grupie E.
Podopieczni Fernando Santosa po trzech meczach mają tylko 3 pkt i zajmują czwarte miejsce w tabeli, jedynie przed Wyspami Owczymi.
W marcu Biało-Czerwoni ulegli na wyjeździe Czechom 1:3 i pokonali u siebie Albanię 1:0. Natomiast w czerwcu doszło do ich kompromitacji w Kiszyniowie, gdzie przegrali ze 171. wówczas w rankingu FIFA Mołdawią 2:3 (mimo prowadzenia do przerwy 2:0).
Przed wrześniowymi meczami optymizmu jednak nie brakuje.
Atmosfera w drużynie jest dobra. Oczywiście zawsze może być lepsza, bo wiadomo, że tę atmosferę kreują wyniki. Wiemy, w jakim miejscu jesteśmy. Patrząc na tabelę - jest dużo do poprawy. I w czwartek chcemy wykonać pierwszy krok - powiedział Milik podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Napastnik Juventusu Turyn był pytany o głośny wywiad Roberta Lewandowskiego (dla Eleven Sports/meczyki.pl), w którym kapitan kadry zwrócił uwagę m.in. na problemy z mentalnością i brak osobowości w kadrze.
Wydaje mi się, że niektóre rzeczy powinny być załatwione między nami, w szatni. Nie powinniśmy wychodzić z nimi do opinii publicznej, nawet jeśli są to sprawy oczywiste i wszyscy o nich wiedzą. Sądzę, że sami jesteśmy w stanie poradzić sobie z niektórymi rzeczami, szczególnie z problemami. A to najlepiej rozwiązuje się właśnie w szatni - podkreślił Milik.
Czy brakuje w naszej kadrze osobowości? Nie będę tego komentować. Ten temat nie został wywołany przeze mnie - dodał.
Zapytany o powrót do kadry doświadczonych Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, odparł: "Grzesiek i Kamil zawsze oddawali serce dla drużyny narodowej, byli silnymi punktami tej reprezentacji. Oczywiście każdy trener podejmuje decyzję odnośnie tego, czy ktoś jest potrzebny kadrze, czy nie. Reprezentacja to coś więcej niż piłkarze i na każdego z nas przyjdzie koniec, jeśli chodzi o karierę. Ale ja się cieszę, że obaj piłkarze są z nami. I wierzę, że - tak jak zawsze to robili - pomogą zrealizować nasze cele".
Milik był jednym z najlepszych piłkarzy reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy 2016, gdy biało-czerwoni dotarli do ćwierćfinału. Jak porównałby tamtą kadrę Adama Nawałki z obecną Fernando Santosa?
Trudno porównywać, ale myślę, że w 2015, 2016 czy 2017 roku mieliśmy silniejszą reprezentację niż obecnie. Na pewno jest dużo do poprawy. Stać nas na lepszą grę i trzeba popracować szczególnie nad tym, żeby nie tracić głupio punktów, tak jak w Mołdawii. Za bardzo się tam rozluźniliśmy i nie potrafiliśmy już wrócić do gry. Przegraliśmy na własne życzenie, trzeba wyciągnąć z tego wnioski - zaznaczył.
Jesteśmy w takim miejscu w tabeli, w jakim jesteśmy. To powinno być dla nas odpowiednim wstrząsem, żeby wiedzieć, że nie ma już miejsca na pomyłki. To nie jest łatwy etap dla reprezentacji pod względem sportowym, trwa zmiana pokoleniowa. Ale robimy wszystko, żeby się rozwijać i wciąż grać na wielkich imprezach - dodał Milik.
Co go napawa optymizmem przed wrześniowymi meczami? Może bardziej odpowiem, co mnie motywuje. To sytuacja naszej drużyny w tabeli. Patrząc na to, gdzie jesteśmy, a gdzie chcielibyśmy być. To dla mnie największa motywacja - zaznaczył.
Mecz z Wyspami Owczymi na PGE Narodowym w Warszawie odbędzie się 7 września, a z Albanią w Tiranie - trzy dni później. Początek obu spotkań o godz. 20:45.
Co Milik wie o tych rywalach? Jeżeli chodzi o piłkarzy z Wysp Owczych, to wiadomo, że dobrze bronią. Próbują nadrabiać pewne braki m.in. dobrą organizacją gry. Wszystko zależy jednak od nas. Gramy u siebie. Wiadomo, że na papierze jesteśmy teoretycznie lepszą drużyną, lecz wszystko weryfikuje boisko. Jeśli nie podejdziemy odpowiednio skoncentrowani, to stworzymy sobie problemy. Nie chcę na razie mówić o Albanii, bo najpierw trzeba wykonać pierwszy krok - zakończył.