Ekipa warszawskiej Legii zgodnie z planem, ale bez zatrzymanych przez holenderską policję piłkarzy Josue i Radovana Pankova wraca do kraju po meczu Ligi Konferencji z AZ Alkmaar - poinformował rzecznik stołecznego klubu Bartosz Zasławski. Do skandalu po wczorajszym spotkaniu odniósł się także Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN. Zatrzymanymi piłkarzami ma się teraz zająć holenderska prokuratura.
Jesteśmy na lotnisku, w trakcie odprawy. Josue i Pankova z nami nie ma. Z tego, co wiemy, przebywają na komisariacie policji. Są z nimi nasi przedstawiciele, w tym klubowy prawnik. Czekamy na ruch policji - przekazał Zasławski.
Jak podkreślił, sytuacja, do jakiej doszło po zakończeniu czwartkowego meczu, jest to wielki skandal i coś bez precedensu. Wydaje się, że policja służy temu, by chronić, bronić, a nie atakować. Brakuje słów, by opisać to, co się stało. Czujemy się stroną napadniętą, zaatakowaną - podkreślił rzecznik Legii.
Jak podkreślił, mecze pod egidą UEFA odbywają się według specjalnego protokołu i zasady w nim obowiązujące w Holandii zostały złamane. Nigdy z czymś podobnym nie tylko na meczach w rozgrywkach europejskich, ale i krajowych się nie spotkaliśmy - dodał.
Jak powiedział, nikt z przedstawicieli gospodarzy czy UEFA nie kontaktował się z polską stroną.
Wiem, że odbyło się spotkanie organizatorów z przedstawicielem UEFA. Klub przedstawił swoje stanowisko na temat tego, co się zdarzyło. Z nami na razie nikt się nie kontaktował, ale sprawa jest rozwojowa - podsumował Zasławski.
Do sprawy odniósł się także Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN. "W związku z incydentem do którego doszło po meczu Ligi Konferencji Europy pomiędzy AZ Alkmaar i Legią Warszawa, poprosiłem sekretarza holenderskiej federacji oraz przedstawicieli UEFA o wyjaśnienia dot. zaistniałej sytuacji" - napisał na X (dawniej Twitter).