Piłkarze Lecha kontynuują swój marsz w Lidze Konferencji. Dziś w pierwszym meczu ćwierćfinałowym zmierzą się z Fiorentiną, dziewiątą obecnie drużyną ligi włoskiej. Spotkanie obejrzy komplet, ok. 40 tysięcy kibiców.
To będzie już 19. mecz lechitów w europejskich pucharach w tym sezonie, a pierwsze spotkanie rozegrali ponad dziewięć miesięcy temu. Na początku odpadli z Karabachem Agdam w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, a potem swoją przygodę kontynuowali w Lidze Konferencji. Po wyeliminowaniu norweskiego FK Bodoe/Glimt i szwedzkiego Djurgardens, w ćwierćfinale los przydzielił im Fiorentinę.
Gdyby ktoś mi na początku sezonu powiedział, w którym miejscu teraz będziemy, szybko bym się po tym podpisał. Zasłużyliśmy na to, żeby tu być, a teraz czeka nas kolejne duże wyzwanie, bowiem Fiorentina to jeden z najlepszych zespołów w tej ósemce. Mają teraz bardzo dobry okres, grają naprawdę bardzo dobrze, z ostatnich 10 meczów wygrali niemal wszystkie - mówił przed meczem trener "Kolejorza" John van den Brom.
Zainteresowanie meczem w Poznaniu jest ogromne. Wszystkie wejściówki zostały wyprzedane w kilka godzin krótko po losowaniu par ćwierćfinałowych. Spotkanie obejrzy ok. 40 tysięcy widzów, w tym 500 fanów włoskiej drużyny.
Jesienią 2015 roku Lech miał okazję rywalizować z Fiorentiną w fazie grupowej Ligi Europy. Nieoczekiwanie lechici pod wodzą Jana Urbana wygrali we Florencji 2:1, ale u siebie przegrali 0:2. Trenerem Włochów był wówczas późniejszy selekcjoner biało-czerwonych Paolo Sousa, a na wypożyczeniu grał Jakub Błaszczykowski.
To będzie 16. dwumecz polskiego klubu w ćwierćfinale europejskich pucharów. Tylko cztery z dotychczasowych okazały się zwycięskie, więc poznaniacy mają szansę zapisać się w historii polskiego futbolu.
Mecz Lech z Fiorentiną rozpocznie się o godz. 21. Rewanż rozegrany zostanie za tydzień we Florencji.