FC Kopenhaga - zespół, który we wtorek wygrał 1:0 w pierwszym meczu czwartej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów z Rakowem Częstochowa - uważa, że brak decyzji o jego opóźnieniu z powodu trwającej w Sosnowcu burzy był skandalem.
"Tuż przed rozpoczęciem spotkania w pobliżu panowała silna burza z błyskawicami i piorunami, więc było to bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia piłkarzy" - ocenił klub i duńskie stowarzyszenie piłkarzy zawodowych.
"Podchodzimy do tej sprawy bardzo poważnie, ponieważ w Danii mieliśmy przypadki, że piłkarze byli trafiani piorunami z tragicznymi dla nich konsekwencjami. Mecz powinien zostać opóźniony do czasu ustania burzy" - powiedział dyrektor stowarzyszenia Michael Sahl Hansen dziennikowi "Ekstrabladet".
Zdaniem działaczy FCK był to niesłychany skandal i igranie z bezpieczeństwem piłkarzy.
Duńskie media przypomniały, że w sierpniu 2006 roku czterech piłkarzy podczas meczu zostało trafionych piorunem i jeden z nich zmarł. W lipcu 2009 gracz Nordskjealland Jonathan Richter po trafieniu piorunem w głowę również w trakcie spotkania przebywał w szpitalu w stanie krytycznym i 11 dni w śpiączce, po czym podjęto decyzję o amputacji lewej nogi poniżej kolana.
"Oglądałem ten mecz i widząc, że panuje tam burza byłem pewien, że zostanie opóźniony. W Danii nikt by nie podjął decyzji o jego rozpoczęciu w tych warunkach" - powiedział Richter na łamach "Ekstrabladet".
UEFA odpowiedziała gazecie, że decyzja o rozpoczęciu meczu czy jego opóźnieniu należała do sędziów, więc sytuacja musiała być ich zdaniem pod kontrolą.