Kiedy Jakub Błaszczykowski pojawił się na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski, już było widać i czuć jego podekscytowanie, troszeczkę takiej nerwowości - przyznał w rozmowie w Radiu RMF24 Jerzy Brzęczek. Były selekcjoner polskiej reprezentacji piłkarskiej, prywatnie wujek Błaszczykowskiego, karierę swojego siostrzeńca wspominał w rozmowie z Piotrem Salakiem przed meczem, w którym Kuba oficjalnie pożegna się z kadrą narodową.
Kuba jest twardzielem, jest wojownikiem, ale jest człowiekiem bardzo emocjonalnym, pewnie uroni łzę na PGE Narodowym gdy będzie schodził z murawy - mówił gość Piotra Salaka. Kuba przyznał przed meczem, że czuje się, jakby pierwszy raz grał reprezentacji, czuje się jak jakiś taki junior - przyznał swojemu wujkowi. Tak więc myślę, że to dla niego będzie niesamowita dawka emocjonalna, ale również z jego strony podziękowanie dla wszystkich, którzy go wspierali, dopingowali przez te lata. To są i piękne chwile, a także takie trudniejsze, po porażkach. Ale myślę, że zawsze był tym człowiekiem, tym zawodnikiem, który na boisku, będąc kapitanem, nie będąc kapitanem, dawał z siebie maksa i był takim wojownikiem. Nigdy się nie poddawał i myślę, że za to w szczególności wszyscy go szanują - podkreślał były trener naszej reprezentacji piłkarskiej.
Kontuzje w karierze Jakuba Błaszczykowskiego miały niesytety wpływ na pewno na liczbę rozegranych meczów w reprezentacji. Na dzień dzisiejszy jest tym zawodnikiem numer dwa na liście ilości rozegranych spotkań. Na pewno miałby tych meczów więcej - zauważał Jerzy Brzęczek. Myślę, że na pewno gdyby te kontuzje nie były tak częste i nie prześladowały go, to wszedłby na większy poziom. Ale z drugiej strony nie można narzekać, trzeba patrzeć na to, co nam daje czasami los. Trzeba to brać. Myślę, że Kuba w jakiś sposób tego swojego talentu i niesamowitego zaangażowania, oddania, charyzmy, pomimo tych wszystkich też takich bardzo negatywnych i przykrych przeżyć jeżeli chodzi o życie osobiste, rodzinne, potrafi wyciągnąć maksa i myślę, że na pewno jest człowiekiem spełnionym - oceniał rozmówca Piotra Salaka.
Te lata spędzone na boisku, na treningu, te przykre momenty to go dodatkowo mobilizowało - mówił wuj Błaszczykowskiego, pytany o tragedię rodzinną, której świadkiem był 11 letni Kuba (jego ojciec śmiertelnie ugodził nożem matkę Jakuba Błaszczykowkiego, a siostę Jerzego Brzęczka - przyp. red).To są takie momenty, że nikt z nas nie może sobie tego tak do końca wyobrazić. Jeżeli tego osobiście człowiek nie przeżyje, nie dozna - zauważał były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, podkreślając, że Błaszczykowski nigdy się nie poddawał i szybko się uczył.
Kuba od samego początku, ze względu na to, że grałem również w reprezentacji, grałem również za granicą, był zawsze bardzo blisko meczów, jeździł na te mecze, obserwował, poznawał również moich ówczesnych kolegów z reprezentacji, miał z nimi kontakt. Miał talent. Mimo, że zawsze był bardzo drobny, w dzieciństwie nie należał do takich facetów, którzy mają niesamowitą sylwetkę, ale miał jedną bardzo ważną cechę, że się nie poddawał. Uczył się bardzo szybko takiego cwaniactwa, żeby sobie radzić z potężniejszymi, lepiej zbudowanymi przeciwnikami. I myślę, że to go bardzo mocno hartowało. Ale od samego początku potrafił walczyć o swoje, ale również potrafił słuchać, wyciągać wnioski i później podejmować decyzje w tym życiu, kiedy wchodził w karierę piłkarską.
Jakub Błaszczykowski zawsze miał intuicję wybierając kluby piłkarskie, w których chciał grać. Zawsze powtarzałem, że my wszyscy możemy doradzać, ale na końcu to ty jesteś tą osobą, która w danym środowisku, w danym klubie musi się dobrze czuć i musisz poczuć też takie pierwsze wrażenie o nowym środowisku, czy to jest to pozytywnie, czy negatywne. I Kuba myślę, że miał również taki instynkt - przyznał Jerzy Brzęczek zauważając, że Błaszczykowski, gdy prawie 20 lat temu wybrał Wisłę Kraków, szybko wszedł do pierwszego składu. A późniejszy transfer do Borussii Dortmund (po dwóch latach gry w Krakowie) nastąpił w tym momencie perfekcyjnym - podkreślał były trener polskich piłkarzy. Przejście do klubu, który był historią, ale miał trudny moment, jeżeli chodzi o kwestie związane z funkcjonowaniem sportowym i odbudowywał się. Kuba, gdyby w tej odbudowie tego klubu uczestniczył, to doprowadziło do dwóch tytułów mistrza Niemiec, zdobycia Pucharu Niemiec, do finału Ligi Mistrzów. Na pewno to były piękne lata, piękne przeżycie, jeżeli chodzi o tę piłkę klubową. Na pewno został legendą Wisły Kraków, jak również Borussii Dortmund - stwierdził rozmówca Piotra Salaka.
Jerzy Brzęczek w rozmowie w Radiu RMF24 przyznaje, że trudno jest wskazać mecz życia Jakuba Błaszczykowskiego, bo w jego grze w klubach i w reprezentacji było wiele bardzo dobrych spotkań, ale wujek Kuby zapamięta jedno spotkanie klubowe, które mogło mieć przełomowy moment. To był mecz Ligi Mistrzów Borussia Dortmund - Olympique Marsylia (Borussia wygrała u siebie na stadionie). Kuba grał od pierwszej minuty. I to był taki okres, kiedy jak gdyby te kontakty i z trenerem Jurgenem Kloppem czasami bywały chłodne. Kuba był też w takim momencie, że chciał odejść, ale podczas tego meczu zdobył bramkę. Wcześniej, rozmawiałem z nim i wiedząc intuicyjnie, co trener czuje, jakie ma emocje, czułem, że Kuba może strzelić bramkę i dzień wcześniej mówię: słuchaj, jak strzelisz bramkę, to pobiegnij do trenera Kloppa i uściskaj się z nim. Pamiętam, że Kuba strzelił bramkę na 1-0 i pobiegł do trenera. To był też taki początek w innej troszeczkę więzi. Kuba wtedy stał się podstawowym zawodnikiem i wyrastał na takiego lidera. I to był moment bardzo ważny w tym wszystkim, co później się działo, jeżeli chodzi o tę piłkę klubową - wspominał Jerzy Brzęczek.