Bradley Wiggins jako pierwszy kolarz z Wielkiej Brytanii zwyciężył w Tour de France. W klasyfikacji generalnej wyprzedził swojego rodaka i kolegę z ekipy Sky - Chrisa Froome'a. Trzecie miejsce zajął Włoch Vincenzo Nibali. Niedzielny wyścig wygrał Brytyjczyk Mark Cavendish.
Prawdziwy wyścig kibice zobaczyli dopiero na ostatnich kilometrach. Wcześniej Wiggins z kolegami z ekipy popijał szampana. Rywale nie mogli im już zaszkodzić - różnice w klasyfikacjach były zbyt duże, by cokolwiek mogło się zmienić.
Na finiszu Cavendish stoczył pojedynek ze Słowakiem Peterem Saganem. Szybszy był kolarz z wyspy Man, uważany za głównego faworyta wyścigu olimpijskiego, który odbędzie się w Londynie 28 lipca.
32-letni Wiggins rozpoczynał karierę jako kolarz torowy. W tej dyscyplinie trzykrotnie zdobył złoty medal olimpijski i sześciokrotnie triumfował w mistrzostwach świata. Po igrzyskach w Pekinie zaczął z powodzeniem ścigać się na szosie. W Tour de France w 2009 roku zajął czwarte miejsce.
W tym sezonie spisywał się rewelacyjnie. W marcu wygrał wyścig Paryż-Nicea, w kwietniu Tour de Romandie, a w czerwcu Criterium du Dauphine. Nic dziwnego, że eksperci właśnie w nim widzieli głównego konkurenta dla zwycięzcy ubiegłorocznego Tour de France - Australijczyka Cadela Evansa.
Wiggins od startu w Liege pokazywał, że interesuje go tylko żółta koszulka. Wygrał dwa etapy jazdy indywidualnej na czas, a w górach nie ustępował najlepszym specjalistom od wspinaczek. Brytyjczyk mały kryzys miał dopiero w ostatnim tygodniu, na etapie do Peyragudes w Pirenejach, gdzie musiał go przez pewien czas "holować" kolega z drużyny, Chris Froome. Kropkę nad "i" Wiggins postawił w sobotę, wygrywając wyścig w Chartres.
Jedyny Polak w stawce - Sylwester Szmyd ukończył rywalizację na 71. miejscu.