Trener młociarzy Czesław Cybulski po poważnej kontuzji czuje się coraz lepiej i szykuje się do powrotu do pracy. W czerwcu na treningu został trafiony młotem przez swojego podopiecznego Pawła Fajdka.

REKLAMA

Do feralnego zdarzenia doszło 17 czerwca, dzień przed 80. urodzinami utytułowanego szkoleniowca. Jego klub AZS Poznań miał już przygotowaną uroczystość, zamówiony był tort, kwiaty, czekały prezenty, ale imprezę trzeba było przełożyć. Cybulski po operacji kolana i kości piszczelowej musiał spędzić w szpitalu blisko trzy miesiące.

Dopiero we wtorek władze klubu, miasta oraz przyjaciele mogli złożyć trenerowi życzenia i wręczyć zaległe prezenty. Cybulski przyznał, że tak długi pobyt w szpitalu był dla niego wyjątkowo trudnym okresem.

Jestem cały czas na diecie, dwa razy dziennie przechodzę ciężką rehabilitację. Szpital trochę zabiera zdrowia, zwłaszcza komuś, kto nigdy nie musiał tam być. Mam nadzieję, że szybko dojdę do formy sprzed wypadku - mówił szkoleniowiec. Z powodu kontuzji nie mógł kierować poczynaniami swoich podopiecznych. Mimo to Fajdek po raz drugi z rzędu sięgnął po złoty medal mistrzostw świata.

Byłem w ciągłym kontakcie z Pawłem, starałem się, żeby się nie załamał tym wypadkiem. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił, tylko rzucał daleko. Bo jego dobre wyniki były właśnie lekarstwem na moje rany - opowiadał Cybulski. Szkoleniowiec już szykuje się do powrotu do pracy i czeka na najbliższe zgrupowanie. 16 listopada jadę już do Spały, tam mamy też w styczniu przyszłego roku kolejny obóz. Kolejne miesiące spędzimy w Portugalii i Republice Południowej Afryki - zapowiedział.