Szwedka Charlotte Kalla po zajęciu drugiego miejsca w zawodach Ruka Triple w Kuusamo stała się jedną z faworytek zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Jednak zdaniem ekspertów musi "wykasować z pamięci" swoją idolkę Norweżkę Marit Bjoergen.
Bjoergen działa na Kallę jak mentalny potwór, którego musi zabić jak wampira. Norweżka od lat jest jej idolką i wzorem do naśladowania, lecz w głowie musi pojawić się zapora ogniowa i nastawienie, że Norweżka nie jest niezwyciężona i że jest tylko jedną z wielu biegaczek, którą można pokonać - ocenił ekspert od biegów narciarskich dziennika "Expressen" Tomas Pettersson.
Podobne zdanie ma osobisty trener szwedzkiej biegaczki Magnus Ingesson.
Charlotte jest silniejsza na finiszu niż jej się wydaje, ale w bezpośredniej walce paraliżuje ją respekt do rywalek, zwłaszcza Bjoergen i w najważniejszych sytuacjach popełnia błędy. Musi pozbyć się respektu do swojej idolki i raz na zawsze zamknąć drogę do myśli, że "ona jest lepsza ode mnie" - podkreślił.
Ostatnie metry niedzielnego biegu na dochodzenie i zażarta walkę Kalli z Norweżkami Bjoergen i Therese Johaug były powtarzane w szwedzkiej i norweskiej telewizji do wieczora. Eksperci obu krajów zgodnie stwierdzili, że szwedzka nadzieja na złoty medal w Soczi jest większa niż można było się spodziewać.
Jak podkreślił "Expressen" o sile Kalli może świadczyć scena na mecie: "Bjoergen i Johaug padły wyczerpane na śnieg jak dwa norweskie worki ziemniaków, a Szwedka spokojnie stała, a później pomogła nawet leżącej Bjoergen odpiąć narty".
(j.)