Skandale tak zmęczyły Davida Haye'a, że były pięściarz postanowił wyjechać na… wakacje do Las Vegas. Jak twierdzi, "potrzebuje cieplejszego klimatu i odpoczynku". Brytyjczyk nie ogląda się przy tym na niemiecką policję, która poszukuje go od czasu bójki z Dereckiem Chisorą na konferencji prasowej.
Przed wyjazdem 32-letni Brytyjczyk wydał oświadczenie w sprawie rozróby. Oczywiście jestem niezmiernie rozczarowany tym, co się stało w sobotę wieczorem. Podczas mojej 21-letniej sportowej aktywności nigdy nie byłem zamieszany, ani nawet nie byłem świadkiem w tak poważnej sprawie - mówił, zapowiadając jednocześnie, że na pewno pomoże władzom bokserskim wyjaśnić incydent i złoży zeznania na policji.
Na razie jednak nic z tego. Były bokser odleciał bowiem z lotniska Heathrow do Las Vegas. Już z samolotu napisał na swoim Twitterze: Udało mi się prawie dotknąć ptaków fotografując je w M25. Czas na zabawę!
Ciekawe, co na to policja w Monachium, która wciąż poszukuje Haye'a. Funkcjonariusze nawiązali nawet kontakty z brytyjskim wymiarem sprawiedliwości. Sprawa nie jest łatwa, bo - jak podkreśla rzecznik niemieckich organów ścigania - procedury są długie i skomplikowane: Musimy przejść najpierw wysyłanie listów, odpowiedzi, telefony. Nie oczekujmy, że stanie się to w dwa tygodnie. Zresztą, to nie jest poważne oskarżenie, na przykład o zabójstwo, tylko bójka dwóch znanych ludzi.
Przypomnijmy więc: Haye pojawił się na konferencji prasowej Derecka Chisory po jego walce z Witalijem Kliczką o mistrzowski pas federacji WBC w wadzie ciężkiej (Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty). Między panami doszło najpierw do ostrej wymiany zdań, później wywiązała się bijatyka. W ferworze walki Haye miał zranić swojego trenera Adama Bootha.
Dzień po rozróbie niemiecka policja zatrzymała Chisorę, ale po przesłuchaniu pięściarz został zwolniony bez postawienia zarzutów. Haye'a nie udało się zatrzymać. Jak twierdziły brytyjskie media, odleciał z Niemiec wcześniejszym samolotem.
ASInfo / RMF FM