"Nasze morale po przegranych z Włochami i Koreą było lekko nadszarpnięte, nie tego się spodziewaliśmy. Postanowiliśmy sobie, że wychodzimy na następny mecz - Bóg wie, z kim to by było, czy są to spadkowicze z elity, czy kto inny - wychodzimy i musimy to wygrać, musimy zagrać swój najlepszy hokej" - mówił kapitan hokejowej reprezentacji Polski Marcin Kolusz o zwycięstwach biało-czerwonych nad faworytami MŚ 1A - Słowenią i Austrią. Aron Chmielewski podkreślał: "W tych ostatnich minutach, kiedy publiczność ożywała, gwizdała przeciwko Austriakom, myślę, że trzęsły im się ręce, nie mogli strzelić bramki. Przytrzymali nas trochę, ściągnęli bramkarza - i to dzięki kibicom - temu szóstemu zawodnikowi - udało nam się utrzymać zero z tyłu".
Jacek Płachta:
Przede wszystkim chcę podziękować chłopakom za walkę, bo wiem, że mecz ze Słowenią kosztował ich dużo sił. Były po nim "cięższe nogi". Ale graliśmy naprawdę dobrze, nie dopuściliśmy do wielu szans dla przeciwnika, myślę, że nasze zwycięstwo było zasłużone. Wiem, że chłopcy bardzo, bardzo chcieli, Przemek podtrzymał nas w trudnych sytuacjach i ta drużyna naprawdę pokazała charakter: byliśmy bardzo na dole, teraz jesteśmy trochę wyżej - możemy się z tego cieszyć.
Obojętnie, kogo postawilibyśmy w bramce, wiedziałem, że pytanie o to padnie na sto procent (uśmiech). Długo to analizowaliśmy. "Radzik" zagrał ze Słowenią naprawdę super mecz, ale nie możemy zapomnieć o tym, że graliśmy praktycznie jedną tercję w osłabieniu. Rozmawialiśmy z bramkarzami, oni rozumieją tą sytuację, a my wiedzieliśmy, że czy zagra "Radzik", czy zagra Przemek - będziemy po tej dobrej stronie. Podjęliśmy decyzję, żeby wystąpił Przemek, i cieszymy się, że wyszło tak, jak trzeba.
Cel jest jeden: żeby ten ostatni mecz wygrać. Reszta nie jest w naszych rękach, ale chcemy go wygrać. Na sto procent.
Ta drużyna ma charakter. Pokazała to nie tylko teraz, ale i na ostatnich turniejach. Talent jest bardzo ważny, ale bez charakteru... charakter jest najważniejszą sprawą w hokeju. Chłopcy pokazali w tych dwóch meczach, że ta drużyna ma życie, ma charakter.
Przemysław Odrobny:
Dobry mecz. Od początku do końca staraliśmy się grać nasz hokej, tak jak to robiliśmy wcześniej. Po wtorkowym dobrym spotkaniu z liderem chcieliśmy za wszelką cenę wygrać z drugim spadkowiczem z elity.
Jeden błąd Austriaków przy wprowadzaniu krążka zadecydował o wygranym meczu. Na tym poziomie, z takimi drużynami z reguły właśnie 1-2 błędy decydują o wyniku spotkania.
Na początku turnieju dwa mecze nie do końca udane, ale najważniejsze, że teraz wygrywamy. Przeanalizujemy, za chwilę zapomnimy i będziemy koncentrowali się na meczu numer 3.
Marcin Kolusz:
Strzelając jedną bramkę, da się wygrać - przy bardzo dobrej grze taktycznej całego zespołu. To było naszą mocną stroną: od pierwszej do ostatniej zmiany graliśmy to, co sobie założyliśmy, to, o co trener nas prosił - i ta nasza dyscyplina, konsekwencja przyniosła efekt w postaci wygranej. Szkoda, że nie wpadło więcej bramek, ale tak bywa. Okazji było dużo, ale Austriacy - trzeba im oddać - też napierali, też mieli parę groźnych okazji. Szczęście też musi być po stronie zwycięzcy.
Nasze morale po przegranych z Włochami i Koreą było na pewno lekko nadszarpnięte, nie tego się spodziewaliśmy. Ale powiem szczerze, że te przegrane jeszcze bardziej nas zmobilizowały i postanowiliśmy sobie, że wychodzimy na następny mecz - Bóg wie, z kim to by było, czy są to spadkowicze z elity, czy kto inny - wychodzimy i musimy to wygrać, musimy zagrać swój najlepszy hokej. To nam się udało i z Austrią poszliśmy za ciosem.
O meczu z Japonią: Ten mecz dla Japonii nie ma praktycznie żadnego znaczenia, ale dla nas ma - i my podejdziemy do tego meczu tak jak do tej pory, ze stuprocentowym zaangażowaniem. Będziemy chcieli pokazać, że nie jesteśmy drużyną jednego meczu czy - ktoś powie: "dwa przypadkowe mecze wygrali". Chcemy mieć ciągłość w tej naszej pracy, w tym naszym progresie i mam nadzieję, że z Japonią udowodnimy, że jesteśmy niezłymi hokeistami.
Aron Chmielewski:
Dzisiejszy hokej, taktyka gry tak się zmieniły, że czasem strzelając jedną bramkę można wygrać mecz. Ale myślę, że głównie zaangażowanie każdego z nas, ciężka praca i dyscyplina dały nam zwycięstwo.
Po tych dwóch przegranych meczach powiedzieliśmy sobie, że trzeba tą presję o awansie zrzucić z siebie. Po prostu grajmy, bawmy się hokejem, potrafimy to robić, wiemy o tym dobrze. Z taką zdrową wiarą w siebie wyjdźmy i pokażmy kibicom, przede wszystkim sobie, że gramy ten hokej fajnie, cieszymy się grą - i żeby kibice cieszyli się razem z nami. To zaczęło świetnie wychodzić, wygraliśmy ze Słowenią 4:1 - myślę, że nikt oprócz nas na to nie liczył. Udowodniliśmy, że potrafimy grać, w meczu z Austrią następny kroczek, a w piątek - myślę, że ta wisienka na torcie.
O meczu z Austrią: Świetna atmosfera! W tych ostatnich minutach, kiedy publiczność ożywała, gwizdała przeciwko Austriakom, myślę, że trzęsły im się ręce, nie mogli strzelić bramki. Przytrzymali nas trochę, ściągnęli bramkarza i to dzięki kibicom - temu szóstemu zawodnikowi - udało nam się utrzymać zero z tyłu.
(MKam)