Najwcześniej w przyszłym tygodniu będą rozpatrywane reklamacje kibiców, którzy w związku z zamieszaniem wokół meczu Polska-Anglia na Stadionie Narodowym nie wykorzystali swoich biletów na spotkanie. Chodzi o osoby, które kupiły wejściówki poprzez portal kupbilet.pl.
Reklamacje kibiców będą rozpatrywane dopiero w przyszłym tygodniu, bo sprzedawca - portal kupbilet.pl - musi uzyskać od Narodowego Centrum Sportu wykaz biletów, które zostały wykorzystane. NCS jest operatorem elektronicznego systemu dostępu, który rejestruje kody kreskowe z biletów. Taki spis kupbilet.pl ma dostać w piątek.
Portal zapewnia, że zwróci kibicom pieniądze za niewykorzystane bilety. Zamierza przyjmować reklamacje przez internet, aby ułatwić sprawę fanom biało-czerwonych.
Niestety - jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Zasada - systemy sprzedawcy nie przewidują scenariusza z odwołaniem meczu i przeprowadzeniem go dzień później. Wygląda na to, że ta sytuacja przerosła nie tylko PZPN, NCS, ale także twórców systemu sprzedaży biletów na mecze reprezentacji. Na razie wiadomo, że w środę na meczu było o 7 tysięcy kibiców mniej, niż w feralny wtorek.
NCS to spółka Skarbu Państwa powołana przez ministra sportu i w jego imieniu zarządzająca Stadionem Narodowym. W związku z nienależytym wykonaniem umowy najmu Stadionu Narodowego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, w tym niewłaściwym przygotowaniem płyty boiska oraz niewykonaniem polecenia komisarza meczowego FIFA dotyczącego zamknięcia dachu Stadionu, Polski Związek Piłki Nożnej poniósł szkodę majątkową oraz wizerunkową i stał się podmiotem nieuzasadnionej krytyki. Dlatego też, Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął decyzję o wystąpieniu do Ministerstwa Sportu i Turystyki z roszczeniem o naprawienie poniesionych strat i wyrządzonych szkód - napisano w oświadczeniu PZPN.
Zaplanowany na wtorek na godzinę 21 mecz eliminacji mistrzostw świata Polska-Anglia nie odbył się z powodu złego stanu murawy na Stadionie Narodowym. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko było nasiąknięte wodą, a w kilku miejscach powstały olbrzymie kałuże. Sędziowie, po trzykrotnej wizytacji murawy, wraz z delegatem technicznym FIFA uznali, że w takich warunkach nie można grać i zdecydowali o przełożeniu meczu na środę na godzinę 17.