Reprezentacja Polski rozegra w najbliższych dniach ostatnie mecze eliminacji Euro 2020. Przed wyjazdowym pojedynkiem z Izraelem i meczem ze Słowenią na PGE Narodowym jesteśmy już pewni awansu na przyszłoroczny turniej. Trener Jerzy Brzęczek musi myśleć o doraźnych celach, ale musi też już planować to, co wydarzy się za ponad pół roku.
Kadrowicze już dziś po południu odbędą pierwszy, wspólny trening. Kolejne zajęcia na stołecznych stadionach w środę i czwartek. W piątek przed południem drużyna wyleci do Izraela, gdzie dzień później rozegra przedostatni mecz eliminacji. Po spotkaniu piłkarze zostają na noc w Jerozolimie i dopiero w niedzielę wrócą do kraju. Wtedy też do drużyny dołączy Łukasz Piszczek. Eliminacje Euro 2020 zakończymy dokładnie za tydzień. We wtorkowy wieczór podejmiemy Słowenię.
Polska prowadzi w tabeli swojej grupy eliminacyjnej. Mamy awans na Euro 2020, ale ciągle możemy spaść na 2. lokatę. Mamy trzy punkty przewagi nad Austrią. Najbliższe spotkania z Izraelem i Słowenią mają więc znaczenie. To ich wyniki zadecydują, do którego koszyka trafia reprezentacja Polski podczas losowania fazy grupowej Euro 2020. Zdecydują o tym wyniki pomiędzy drużynami, które zajmą w swoich grupach miejsca od 1 do 5. W naszym przypadku nie zostaną więc zaliczone zwycięstwa nad Łotwą. Polska cały czas może trafić do pierwszego koszyka, ale teoretycznie może znaleźć się nawet w czwartym. A to będzie miało kolosalne znaczenie.
To doraźny problem Jerzego Brzęczka, by na finiszu eliminacji poważnie nie utrudnić sobie tego, co może wydarzyć się za kilka miesięcy. Z drugiej strony, skoro mamy już awans, to selekcjoner ma możliwość, by myśleć już o turnieju finałowym, a nawet te dwa spotkania wykorzystać pod kątem Euro 2020. Pierwsze efekty takiego myślenia już widać w powołaniach i szansach gry dla Sebastiana Szymańskiego i Krystiana Bielika. Obaj zaczęli szybko odgrywać istotne role w zespole. Bielik błysnął we wrześniu, a w kolejnym okienku niestety leczył kontuzję. Szymański zagrał w trzech ostatnich meczach reprezentacji, a przeciwko Łotwie zanotował asystę.
Z pewnością reprezentacja ma nad czym pracować, ale Brzęczek nadal może bazować na zawodnikach, którzy doświadczenie zbierali na poprzednich turniejach pod wodzą Franciszka Smudy i Adama Nawałki. Nie już co prawda w ekipie Łukasza Piszczka (zagra ze Słowenią, ale to będzie jego pożegnalny występ w reprezentacji) a Jakub Błaszczykowski coraz częściej leczy kontuzje, ale pozostali liderzy drużyn ciągle stanowią o jej sile. Można więc to wszystko poskładać, choć właściwie od początku eliminacji eksperci narzekają na styl gry drużyny. Właściwie tylko do meczu z Izraelem w Warszawie mało kto miał jakiekolwiek uwagi.
Brzęczek staje przed wyzwaniem, z którego skutecznie wywiązał się w ostatnim czasie jedynie Nawałka na Euro 2016. Pozostałe nasze występy na wielkich turniejach i to od 2002 roku kończyły się już na fazie grupowej. Czy reprezentacja obecnego selekcjonera będzie skuteczna i wyjdzie z grupy? Co wymyśli trener i czy te pomysły okażą się przydatne? Odpowiedź na to pytanie poznamy w czerwcu, ale Brzęczek już teraz może wszystko planować i być może wykorzystać pewne elementy już za kilka dni w meczach z Izraelem lub Słowenią.