Mariusz Wach przeszedł w jednej z krakowskich klinik zabieg chirurgiczny stopy. Jak poinformowała jego narzeczona, kłopoty ze stopą miał już przed listopadową walką z Władimirem Kliczką, ale "zaciskał zęby i szykował się do pojedynku". Odnosząc się do afery dopingowej wokół boksera, Marta Zielińska podkreśliła: "Mariusz świadomie nie przyjąłby żadnych zakazanych środków. Dla nas to dramat".
Zielińska zdradziła, że Wach zmagał się z kłopotami zdrowotnymi już przed walką z Kliczką. Od jakiegoś czasu Mariusz miał zgrubienie pod stopą. Powodowało ono dyskomfort do tego stopnia, że utrudniało mu chodzenie i bieganie, ale zaciskał zęby i szykował się do pojedynku. Po zabiegu nie może na razie chodzić, pozostaje mu leżenie i oszczędzanie nogi. Na piątek jest zaplanowana kontrola i usunięcie szwów - poinformowała.
Odniosła się również do afery dopingowej, jaka wybuchła wokół pięściarza po publikacji niemieckiego dziennika "Bild". W poniedziałek napisał on, że próbka A, przebadana w instytucie biochemicznym w Kolonii, wykazała obecność sterydów anabolicznych. Pięściarz nie dostał jeszcze oficjalnego potwierdzenia informacji o pozytywnym wyniku testu antydopingowego. Gdyby się potwierdziła, groziłaby mu dyskwalifikacja.
Mariusz świadomie nie przyjąłby żadnych zakazanych środków. Wiedział doskonale, jak wiele ma do stracenia. Dla nas to dramat, bo przecież mieliśmy swoje marzenia, plany. Chcieliśmy pieniądze zainwestować w budowę domu w Krakowie. Do tej pory nie otrzymaliśmy ani złotówki. Nie wiemy, czy i kiedy dostanie wynagrodzenie za ciężką pracę - podkreśliła Marta Zielińska.
Stawką pojedynku Wacha z Władimirem Kliczką, który odbył się 10 listopada w Hamburgu, były tytuły mistrza świata organizacji IBF, WBA i WBO. Ukraiński pięściarz wygrał jednogłośnie na punkty (120:107, 120:107 i 119:109).Według mediów, polski pięściarz miał zarobić około 650 tysięcy euro brutto.