Porażka PGE Skry Bełchatów w drugiej kolejce Ligi Mistrzów siatkarzy w grupie E. Polski klub przegrał w łódzkiej Atlas Arenie 1:3 (28:30, 25:18, 21:25, 20:25) z włoskim zespołem Cucine Lube Civitanova.
Środowi rywale grali ze sobą również w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, ale działo się to już w fazie pucharowej. Pierwszy mecz rozgrywano wówczas we Włoszech, drugi w Atlas Arenie. Oba zakończyły się wygraną bełchatowian. Podopieczni Miguela Falaski na wyjeździe zwyciężyli 3:0, a w Łodzi 3:1. Tym razem górą byli jednak zawodnicy z Włoch.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć ofiar zamachów terrorystycznych w Paryżu. Później rozpoczął się pierwszy set, w którym gospodarze długo nie mogli znaleźć właściwego rytmu gry. Włoski zespół prowadził już m.in. 17:8, 20:13 i 24:21. PGE Skra odrobiła jednak straty i doprowadziła do dramatycznej końcówki, w której na boisku pojawił się nawet długo leczący kontuzję Michał Winiarski.
Po ataku Mariusza Wlazłego z prawego skrzydła był remis 24:24, a później rozpoczęła się nerwowa gra na przewagi. Bełchatowianie mieli dwie szanse na skończenie partii, jednak ich nie wykorzystali. Goście byli skuteczniejsi i po trzech udanych akcjach z rzędu wygrali pierwszą partię 30:28.
W drugiej mieli nieco mniej do powiedzenia i dotrzymywali kroku gospodarzom tylko do pierwszej przerwy technicznej. Zespoły schodziły na nią przy jednopunktowym prowadzeniu PGE Skry (8:7), która później systematycznie powiększała przewagę (9:7, 12:8, 19:11). Ostatni punkt w drugiej partii bełchatowianie zdobyli po błędzie rywali, po którym mogli się cieszyć z wygranej 25:18.
Trzeci set od początku był wyrównany, a jego wynik rozstrzygnął się w końcówce, w której szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylił zespół z Włoch. Od stanu 21:21 przyjezdni byli bezbłędni i nie pozwolili już ekipie z Bełchatowa zdobyć żadnego punktu. Zwycięstwo 25:21 zawodnicy Cucine Lube Civitanova przypieczętowali dwoma skutecznymi blokami z rzędu.
Kolejna partia rozpoczęła się dobrze dla PGE Skry i pechowo dla rywali. Gospodarze szybko objęli prowadzenie 2:0, a przy drugiej akcji kontuzji doznał Jenia Grebennikov, którego na pozycji libero musiał zastąpić Simone Prodi.
Przy prowadzeniu PGE Skry 4:2 o przerwę poprosił trener gości Gianlorenzo Blengini. Chwilę później było już 7:3 dla podopiecznych Falaski i nikt się nie spodziewał, że ten szkoleniowiec jeszcze przed przerwą techniczną też będzie musiał poprosić o czas. Falasca zrobił to, gdy na tablicy wyników był remis 7:7. Nie poprawiło to jednak gry jego zespołu, który co prawda jako pierwszy zdobył ósmy punkt, lecz później stracił cztery z rzędu.
Przy prowadzeniu gości 11:8 Falasca znów przerwał grę. Po powrocie na boisko dwa kolejne punkty zdobyła jednak włoska drużyna, powiększając swoją przewagę do pięciu oczek. Bełchatowianie zniwelowali stratę do jednego punktu (17:18), jednak nie zdołali doprowadzić do remisu. Od stanu 22:20 dla Cucine Lube Civitanova punkty zdobywali tylko goście. Ostatni wywalczyli po skutecznym bloku na Marcelu Gromadowskim. PGE Skra przegrała czwartą partię 20:25 i cały mecz 1:3.
Kolejnym rywalem bełchatowian będzie belgijski Knack Roeselare, z którym podopieczni Falaski 1 grudnia zagrają w Łodzi.
PGE Skra Bełchatów: Nicolas Marechal, Karol Kłos, Nicolas Uriarte, Facundo Conte, Andrzej Wrona, Mariusz Wlazły, Robert Milczarek (libero) oraz Kacper Piechocki (libero), Marcel Gromadowski, Israel Rodriguez, Michał Winiarski, Srecko Lisinac, Marcin Janusz.
Cucine Lube Civitanova: Dragan Stankovic, Micah Christenson, Osmany Juantorena, Marko Podrascanin, Ivan Miljkovic, Klemen Cebulj, Jenia Grebennikov (libero) oraz Simone Parodi, Alessandro Fei, Antonio Corvetta.
(mal)