To jak dotąd udany dzień dla polskich lekkoatletów w Birmingham. Tylko startującej na 400 m Patrycji Wyciszkiewicz nie udało się awansować do półfinału swojej konkurencji w halowych mistrzostwach świata. W komplecie w półfinałach zameldowali się natomiast 400-metrowcy i sprinterki.

REKLAMA

Starałam się nie myśleć o tym, z kim biegam. Stwierdziłam, że wszystko jest możliwe. Powiedziałam sobie: "Skoro się, Anka, czujesz dobrze, to biegaj na tyle, na ile cię stać, bez kompleksów". Bieżnia jest bardzo dobra, szybka. Zawsze myślałam, że na deskach jest lepiej, bo oddają, ale beton też się sprawdza. Jest nieźle - oceniła półfinalistka na 60 m Anna Kiełbasińska.

Podopieczna trenera Michała Modelskiego wyrównała rekord życiowy - 7,23 - i uważa, że może jej się udać urwać z tego jeszcze parę setnych.

Przed tym sezonem żyłam w przeświadczeniu, że 7,30 to było moje maksimum, ale po raz kolejny siebie zaskoczyłam. Nie chcę stawiać sobie żadnej granicy. Czuję się w formie, a bieg w eliminacjach nie był idealny, bo nawet w trakcie czułam, że na końcu gdzieś zgubiłam nogi, które "poleciały na plecy" - a w sprincie trzeba cały czas napierać, więc cały ruch musi być kierowany do przodu - tłumaczyła.

Mniej zadowolona ze startu w eliminacjach była jej młodsza koleżanka z reprezentacji Ewa Swoboda. 20-letnia zawodniczka AZS AWF Katowice miała czas 7,24.

Wiedziałam, że start był bardzo dobry. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo nie ma mojej trenerki Iwony Krupy, ona będzie mnie poprawiać przez telefon. Muszę się skupić, ale niestety to nie jest takie łatwe. Bloki i bieżna są super. Bardzo dobrze mi się biega po betonie. W półfinale powinno być lepiej - stwierdziła.

Przyznała, że musi poradzić sobie przede wszystkim ze stresem i zimnem.

Nawet jeśli miałabym startować w mistrzostwach Śląska, to stres też by był. Teraz jest go za dużo, ale postaram się to opanować. Ubiorę się jeszcze cieplej. W półfinale trzeba do końca utrzymać rytm i może trochę jeszcze pospać. Jeśli wykopię w głowie to, co było ze mną dwa lata temu, jak pobiegłam 7,07, to myślę, że będzie dobrze. To kwestia psychiki, bo treningowo wszystko zostało zrobione - podsumowała Swoboda.

Półfinały 60 m zaplanowane są na 19:50 czasu polskiego. Nieco później, bo o 21:32, o finał 400 m powalczy Justyna Święty-Erestic.

Nie czułam się zbyt dobrze, potrzebowałam chyba takiego mocnego przetarcia. Bieg nie potoczył się po mojej myśli, trochę przespałam wiraż, a jak zebrałam się do ataku na przedostatniej prostej, wyszedł na pierwszy tor kamerzysta i stał tam. To mi utrudniło bieg, bo musiałam mijać dziewczyny na trzecim torze. Takie wydarzenie nie powinno mieć miejsca - podkreślała po eliminacjach, w których w swojej serii była druga z czasem 53,05.

Przyznała również, że niekorzystny jest dla niej profil hali, bo woli, gdy proste są dłuższe. W Birmingham są za to bardzo duże łuki.

Biegam w dużej mierze z końcówki, co oznacza, że muszę mijać rywalki już na wirażu, bo proste są zbyt krótkie - stwierdziła.

Zbyt wiele błędów taktycznych popełniła w biegu eliminacyjnym Patrycja Wyciszkiewicz, która na metę dotarła czwarta, a wynik 53,22 nie dał jej awansu.

To dopiero mój drugi sezon halowy i nie jestem przyzwyczajona do takiego biegania. Brakuje chyba jeszcze doświadczenia. Największe błędy popełniłam po trzecim wirażu, kiedy próbowałam wyprzedzać na bardzo krótkiej prostej. Teraz będę kumulować siły na sztafetę - zapowiedziała.

Z bardzo dobrej strony zaprezentował się na 400 m Jakub Krzewina, który wygrał swój bieg czasem 46,57, co było trzecim wynikiem eliminacji.

Chciałem skończyć bieg na pierwszym miejscu, żeby mieć lepszy tor w półfinale. Od samego początku wszystko kontrolowałem. Po 300 m popatrzyłem w telebim, by wiedzieć, co dzieje się za mną. W końcówce miałem bardzo dużo sił - relacjonował.

Jak zaznaczył, najważniejsza w hali na 400 m jest taktyka - a w obiekcie o takim profilu, jaki ma ten w Birmingham, najbardziej istotne jest jego zdaniem zejście po 200 m.

Bo proste są bardzo krótkie i nie ma gdzie wyprzedzać. Jak zobaczyłem na oficjalnym treningu obiekt, byłem w szoku, że jest tak zbudowany, ale trener Marek Rożej mnie przekonywał, że jest idealny dla mnie. I faktycznie bardzo nosi. Jestem w formie i muszę to wykorzystać. Tylko że bieganie w hali jest specyficzne. Można być bardzo dobrze przygotowanym, ale jeden głupi błąd i koniec - podsumował Krzewina.

Wynikiem 47,13 awansował do półfinału 400 m Rafał Omelko. Sam jednak przyznał, że bardziej skupia się na sztafecie.

To bieganie turniejowe, więc pierwszy start trzeba zaliczyć jak najmniejszym kosztem. Amerykanin Michael Cherry zaczął spokojnie, ustawiłem się za nim, a w końcówce obaj kontrolowaliśmy sytuację. Cieszę się z bezpośredniego awansu. Mój drugi bieg powinien być szybszy - ocenił.

Zaznaczył, że sezon ma bardzo ciężki, bo trapiły go kontuzje i na przygotowania miał niewiele czasu.

Mam nadzieję, że jeszcze uda się coś z siebie wykrzesać, ale bardziej nastawiam się na sztafetę - zadeklarował.

Warto wspomnieć, że w eliminacjach 400 m doszło do nietypowej sytuacji. W trzeciej serii wszyscy zawodnicy, w tym reprezentujący Grenadę finalista igrzysk w Rio de Janeiro Bralon Taplin, zbyt szybko zeszli na pierwszy tor i... wszyscy zostali zdyskwalifikowani.

W sesji wieczornej w finale pchnięcia kulą wystąpi Paulina Guba, a na bieżni zaprezentuje się m.in. wicemistrz świata na 800 m Adam Kszczot.


(e)