Mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich Justyna Kowalczyk wyjechała do austriackiego Ramsau na kolejne zgrupowanie. Jak ocenił trener Aleksander Wierietielny, być może jego podopieczna będzie musiała przetestować nawet setkę par nart.
Pod koniec sierpnia, po prawie miesięcznym obozie w Nowej Zelandii, zawodniczka AZS AWF Katowice wróciła do kraju i już we wrześniu ćwiczyła w Zakopanem. Po trzech tygodniach ciężkich zajęć miała kilka dni odpoczynku, a od tego weekendu rozpocznie kolejny etap przygotowań do sezonu. Za niespełna dwa miesiące wystartuje w zawodach Pucharu Świata.
Jedzie z nami sparingpartner Justyny Maciej Kreczmer, fizjoterapeuta i serwismeni, którzy zabierają setkę par nart. Trudno ocenić, ile ich Kowalczyk będzie musiała przetestować. Może skończyć na kilkunastu, a być może trzeba będzie ze sto par - powiedział trener mistrzyni Aleksander Wierietielny.
Jak zaznaczył, trzytygodniowy pobyt w Ramsau będzie urozmaicony z przewagą biegania na trasach całorocznego ośrodka narciarskiego na lodowcu Dachstein na wysokości 2700 metrów. W planie są też nartorolki, biegi crossowe, a także jazda na rowerze.
W połowie marca Kowalczyk miała artroskopowy zabieg w prawym kolanie. Odpukać, jest dobrze, kolano się nie odzywa, nie protestuje wobec obciążeń - mówił o stanie zdrowia swojej podopiecznej Aleksander Wierietelny.