Fatalna passa Aksam Unii Oświęcim trwa. Trzecia drużyna ubiegłego sezonu Polskiej Ligi Hokejowej przegrała na własnym lodowisku z HC GKS Katowice 2:8. Z kolei w pojedynku na szczycie dotychczasowy lider tabeli GKS Tychy uległ Ciarko PBS Bank KH Sanok 0:2.
Po bardzo dobrym początku sezonu oświęcimianie zaliczają jedną druzgocącą porażkę za drugą. W piątek przed własną publicznością ulegli drużynie mistrza Polski, Ciarko PBS Bank KH Sanok, 2:8. Dwa dni później wicemistrz z Krakowa rozgromił ich na własnym lodowisku 8:0. Teraz Unia nie była w stanie sprostać ligowemu beniaminkowi. HC GKS Katowice wygrał w Oświęcimiu 8:2.
Zaczęło się od gola dla unitów - w 8. minucie spotkania grę swojego zespołu w przewadze wykorzystał Jarosław Rzeszutko. W 12. minucie do wyrównania doprowadził jednak Jakub Wiecki, a po kolejnych czterech minutach dołożył drugą bramkę.
W drugiej tercji katowiczanie urządzili sobie istny festiwal strzelecki. Do bramki Unii trafiali kolejno Filip Drzewiecki (21. minuta), Mateusz Bepierszcz (26. minuta), Luke Popko (32. minuta), Filip Komorski (32. minuta) i Nick Sucharski (33. minuta). Na przerwę hokeiści z Katowic schodzili z 6-bramkową przewagą.
Dwie minuty po rozpoczęciu trzeciej odsłony spotkania na listę strzelców ponownie wpisał się Bepierszcz, ale zaledwie 45 sekund później celnym strzałem odpowiedział Jarosław Różański. I był to ostatni gol w tym meczu.
Unitom z pewnością nie pomogła nieobecność bramkarza Dalibora Sedlářa, który w niedzielnym spotkaniu z Cracovią nabawił się kontuzji. Na razie nie zachwycają także sprowadzeni w ubiegłym tygodniu Białorusini Andriej Prokopczik i Siergiej Homko.
W szeregach katowiczan świetnie spisał się za to ściągnięty zza Oceanu Jared Brown, który miał swój udział w czterech golach dla GKS-u.
Ważne zwycięstwo odnieśli hokeiści z Sanoka, którzy w wyjazdowym meczu pokonali dotychczasowego lidera tabeli, GKS Tychy, 2:0. Pierwszą bramkę dla sanoczan strzelił w 12. minucie spotkania Wojciech Milan, drugą dołożył w 47. minucie Paweł Dronia.
Dzięki trzem punktom zespół mistrza Polski wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli. A trzeba przyznać, że kibice z Sanoka mieli przed tym spotkaniem powody do obaw. W piątek ich zespół rozgromił wprawdzie w Oświęcimiu Aksam Unię 8:2, ale już w niedzielę przegrał na własnym lodowisku z JKH GKS Jastrzębie 5:6. Słabo spisał się w tamtym spotkaniu bramkarz sanoczan Przemysław Odrobny, który tym razem zachował czyste konto.
W Sosnowcu pewne zwycięstwo nad gośćmi z Torunia odniosło Zagłębie. Już w 2. minucie spotkania wynik meczu otworzył Marcin Kozłowski, w 17. minucie na 2:0 podwyższył Rafał Cychowski. Wkrótce po rozpoczęciu drugiej tercji na listę strzelców ponownie wpisał się Kozłowski, a czwartą bramkę dał sosnowiczanom jego brat, Tomasz. Po 35 minutach meczu Zagłębie prowadziło już 4:0.
W 37. minucie kontaktową bramkę dla Torunia zdobył Mariusz Kuchnicki, ale gospodarzom znów udało się odskoczyć po golach Kamila Duszaka (54. minuta) i Martina Voznika (57. minuta). Wtedy na listę strzelców - w tej samej, 57. minucie meczu - wpisał się zawodnik Nesty Karaweli Toruń Michal Borovanský, a w ostatniej minucie spotkania trzecią bramkę dla torunian dołożył Przemysław Bomastek.
W Jastrzębiu niemałą niespodziankę sprawili gospodarze, którzy wysoko pokonali Comarch Cracovię. Przed spotkaniem oba zespoły miały w dorobku po 9 punktów, choć krakowianie legitymowali się znacznie lepszym bilansem bramek (20 zdobytych przy sześciu straconych, w przypadku JKH było to odpowiednio 14 i 12 bramek). Dodatkowo Cracovia miała na swoim koncie świeże zwycięstwo 8:0 nad Aksam Unią Oświęcim.
Tym razem jednak krakowianie nie sprostali przeciwnikowi. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Petr Lipina. Podopieczni Rudolfa Rohaczka zdołali wprawdzie wyrównać, ale później do bramki rywala trafiali już tylko jastrzębianie: w 20. minucie spotkania Mateusz Danieluk, w 28. - ponownie Lipina, w 37. - Richard Král, a minutę przed ostatnim gwizdkiem - Richard Bordowski.