AC Milan i FC Barcelona - dwie wielkie piłkarskie firmy powalczą wieczorem w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Faworytem będzie "Duma Katalonii", która obecnie pod niemal każdym względem prezentuje się lepiej od Milanu, który przechodzi lekki kryzys.
Pojedynki tych drużyn potrafiły trzymać w napięciu, a jeśli były jednostronne, to i tak było naprawdę ciekawie. 19 lat temu w finale Ligi Mistrzów w Atenach to Milan dał Barcelonie lekcję futbolu. Włosi wygrali 4:0, a kilku piłkarzy Milanu zaledwie dwa miesiące później zostało wicemistrzami świata.
W ostatnich latach oba kluby grały ze sobą dość często. W sezonie 2011/2012 spotkały się w fazie grupowe Ligi Mistrzów. Na Camp Nou było 2:2 - Milan zdobywał bramki w 1. i 90. minucie wprawiając w lekkie osłupienie kibiców w Katalonii. Na San Siro było 3:2 dla Barcelony. Jakby pojedynków na linii Mediolan - Barcelona było mało, to obie ekipy zagrały jeszcze w ćwierćfinale. Najpierw było 0:0, później 3:1 dla "Dumy Katalonii".
Tym razem ponownie to zespół Leo Messiego i spółki będzie faworytem. Do rozgrywek nie jest zgłoszony Mario Balotelli, gwiazdą napadu jest utalentowany, ale jeszcze młodziutki i mało doświadczony Stephan El Shaarawy. W pomocy i obronie brak wielkich liderów, jakimi jeszcze niedawno byli Seedorf, Gattuso czy Pirlo. Milan to europejska firma, ale teraz wyraźnie jest pod kreską. Jakąś nadzieją jest Bojan Krkić. Kibice w Mediolanie liczą, że były piłkarz Barcelony, jeśli wejdzie z ławki, spróbuje byłym kolegom napsuć trochę krwi.
Mimo że włoski klub jest stawiany w tej rywalizacji na straconej pozycji, to na San Siro zasiądzie wieczorem komplet - nieco ponad 80 tysięcy osób. Barcelona zagra właściwie w najsilniejszym składzie (zabraknie tylko Villi), w Milanie nie zagrają kontuzjowani - De Jong, Robinho, Antonini i Bonera.
Warto jeszcze przypomnieć, że oba kluby często współpracowały na rynku transferowym. Jeszcze pod koniec lat 90. z Milanu do Barcelony przenieśli się Michael Reiziger, czy Christophe Dugarry. Holender grał w Katalonii ładnych kilka lat, dla Francuza był to tylko epizod. Kolejnymi piłkarzami, którzy przeszli tę drogę byli kolejni Holendrzy - Winston Bogarde i Patrick Kluivert. Listę wydłuża obrońca Francesco Coco. W drugą stronę przenieśli się choćby Rivaldo, Gianluca Zambrotta, Zlatan Ibrahimović, czy Ronaldinho.