Pogoń Szczecin wygrała z Lechem Poznań 1:0 i przynajmniej do niedzieli wróciła na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Zwycięskiego gola zdobył Łukasz Zwoliński.
Po bardzo słabym meczu w wykonaniu Portowców w Gdańsku z Lechią (0:2), trener Czesław Michniewicz wprowadził kilka roszad w składzie. Wymienił nawet bramkarza. Mimo że Dawida Kudłę trudno winić za stracone gole, między słupki szczecińskiej bramki wrócił Jakub Słowik. Na środek obrony - pod nieobecność kontuzjowanego Jarosława Fojuta - wrócił Sebastian Rudol, a do pomocy przesunięty został Ricardo Nunes. Za to po remisie z Piastem Gliwice, Jan Urban dokonał aż sześciu zmian w wyjściowej jedenastce Lecha. Przede wszystkim przebudował linię defensywy zostawiając w niej jedynie Tomasa Kadara.
Po kilku nudnych meczach, wreszcie kibice w Szczecinie obejrzeli sporo akcji ofensywnych.
Już w pierwszej minucie Wladimer Dwaliszwili mógł otworzyć wynik. Dostał idealne podanie od Adama Frączczaka, był kilka metrów od bramki, nikt go nie atakował, a on strzelił wysoko nad poprzeczką.
W odpowiedzi Dawid Kownacki potężnie uderzał z linii pola karnego, a trzy minuty później głową z pięciu metrów - w obu przypadkach nad bramką. Niżej przymierzył Szymon Pawłowski w 9. minucie, ale po jego centrze piłka odbiła się od poprzeczki.
Potem dwukrotnie na bramkę Słowika strzelał Maciej Gajos. Najpierw bramkarz obronił, a chwilę później piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. W 25. min. Słowik najpierw popisał się świetną obroną po woleju Gajosa, a chwilę później "wypluł" piłkę po uderzeniu Grega Lovrencsicsa, ale prezentu nie wykorzystał Maciej Wilusz.
W 30. min. idealne podanie od Mateusza Lewandowskiego zmarnował Takafumi Akahoshi. Potem dwukrotnie strzelał Dwaliszwili. Najpierw minimalnie obok bramki (31. min.), potem obronił Jasmin Buriv (35. min.).
Pierwszą połowę zakończył strzał Szymona Pawłowskiego tuż obok spojenia słupka z poprzeczką.
Od początku drugiej części więcej akcji ofensywnych konstruowali gospodarze.
W 59. min. Pogoń objęła prowadzenie. Rafał Murawski najpierw centrował z rzutu rożnego, a gdy piłka do niego wróciła, ponowił centrę z lewej strony, a Łukasz Zwoliński dostawił głowę zdobywając bramkę. Co ciekawe, w niedzielę mija pół roku od poprzedniej bramki tegoż napastnika, zdobytej 24 października, w przegranym 1:4 meczu z Cracovią.
Po stracie bramki goście dążyli do wyrównania. Gra przeniosła się pod pole karne Pogoni, ale wielu groźnych akcji Kolejorz nie stworzył. Najlepszą miał Kebba Ceesay w 83. min., ale z bliska strzelił wprost w Słowika.
Zwycięstwo Portowców oznaczało przełamanie kilku złych pass. Oprócz przełamania się ze strzeleckiej niemocy Zwolińskiego, była to przede wszystkim pierwsza w historii klubu wygrana w grupie mistrzowskiej - w poprzednich 16 meczach zespół pięć razy remisował i 11 meczów przegrał. Ponadto to pierwsze zwycięstwo od 15 lutego, gdy na początek tegorocznych rozgrywek szczecinianie wygrali z Koroną Kielce 3:2. Od tego czasu zremisowali osiem razy, dwukrotnie przegrywając.
(abs)