Organizacja WBC zawiesiła na czas nieokreślony Derecka Chisorę. Jak uzasadniono, jest to kara "za jedno z najgorszych zachowań w zawodowym boksie". Brytyjczyk, przed walką z Witalijem Kliczką, opluł brata swojego przeciwnika. Następnie pobił się na konferencji prasowej innym bokserem, swoim rodakiem Davidem Hayem.
Ewentualne przywrócenie brytyjskiego pięściarza w prawach WBC może rozważyć jeśli podda się on terapii, która pomoże mu w panowaniu nad agresją. Jednocześnie organizacja zapowiada ukaranie go dotkliwą grzywną, ale dopiero po przesłuchaniu stron.
Wykluczenie go z rankingu przez tę federację nie uniemożliwia mu jednak boksowania w walkach firmowanych przez WBA czy IBF, chyba, że licencję odbierze mu brytyjski związek. Postępowanie w tej sprawie już ruszyło.
Urodzony w Zimbabwe 28-letni Chisora zaliczany jest do czołówki pięściarzy wagi ciężkiej, ale większych sukcesów do tej pory nie odnosił. Na oficjalnym ważeniu przed ostatnią walką o mistrzostwo świata WBC, spoliczkował broniącego pasa Witalija Kliczkę (federacja ukarała go grzywną w wysokości 50 tysięcy dolarów). Następnego dnia, tuż przed pierwszym gongiem, napił się wody i po chwili wypluł ją na jego twarz drugiego z ukraińskich braci Władymira.
W ringu w Monachium pretendent do tytułu przegrał jednogłośnie na punkty. Potem na konferencji prasowej wdał się w bójkę z Davidem Hayem, który oficjalnie zakończył karierę. Przed powrotem do Anglii, na lotnisku, Chisorę zatrzymała niemiecka policja, ale po trzygodzinnym przesłuchaniu został zwolniony bez postawienia zarzutów. Funkcjonariuszom nie udało się "złapać" Haye'a, byłego mistrza świata organizacji WBA w wadze ciężkiej, który według brytyjskich mediów odleciał wcześniejszym samolotem.