Robert Lewandowski strzelił trzecią bramkę w sezonie, ale Borussia przegrała w Dortmundzie z Schalke 04 Gelsenkirchen 1:2 w 141. piłkarskich derbach Zagłębia Ruhry. Oprócz „Lewego”, cały mecz w barwach gospodarzy rozegrał również Łukasz Piszczek.

REKLAMA

Pierwsza połowa nie należała do najlepszych w wykonaniu piłkarza mistrza Niemiec. Wyraźnie nie wychodził im atak pozycyjny. W drugiej linii widać było brak trzech kontuzjowanych piłkarzy: Jakuba Błaszczykowskiego, Ilkaya Guendogana i Mario Goetzego. Schalke dominowało i stworzyło znacznie więcej sytuacji podbramkowych. Jedną z nich wykorzystał w 14. minucie Holender Ibrahim Afellay, który uderzył z 13 metrów z woleja, a piłka przed trafieniem do siatki odbiła się jeszcze od słupka.

Trener Borussi Juergen Klopp próbował inaczej ustawić swoich piłkarzy. Przeniósł nawet Łukasza Piszczka z prawej obrony na lewą, ale niewiele to dało. Borussia nie mogła znaleźć odpowiedniej recepty, by przedostać się pod pole karne lokalnego rywala.

W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na trybunach reagowali bardzo żywiołowo. Na tablicy świetlnej wielokrotnie widniał napis z prośbą, by fani z Gelsenkirchen nie prowokowali. Ostrzegano ich, że są pod specjalnym nadzorem policji, a wszystkie ich ruchy są monitorowane. Jednak to właśnie oni znacznie głośniej wspierali swoją drużynę niż większość z 80 645 widzów ekipę gospodarzy.Sympatyków Borussii próbował pobudzić nawet trener Juergen Klopp, który często odwracał się w stronę trybun i gestami mobilizował do dopingu.

Obraz zarówno gry, jak i reakcji kibiców zmienił się po przerwie. W 48. minucie książkowy kontratak przeprowadziło Schalke. Piłkę przejął Holender Klaas-Jan Huntelaar, podał do skrzydłowego Lewisa Holtbyego, który zauważył wybiegającego na czystą pozycję Marco Hoegera. Strzał tego ostatniego z 18 metrów był dla Romana Weidenfellera nie do obrony i goście prowadzili już 2:0. Chwilę później powinno być 3:0, ale Kameruńczyk Joel Matip pomylił się o centymetry.

W 55. minucie nieco nadziei i otuchy w serca miejscowych kibiców wlał Robert Lewandowski. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przez Marco Reusa napastnik reprezentacji Polski strzałem głową, stojąc tyłem do bramki, oszukał bramkarza gości Larsa Unnerstalla. Na więcej mistrza Niemiec nie było jednak stać.

Derby Zagłębia Ruhry to dla dortmundczyków szczególne wydarzenie. Na trybunach chciało zasiąść 250 tys. kibiców, ale miejsc było niewiele ponad 80 tys. Miasto zabezpieczało trzy razy więcej policjantów niż podczas zwykłego ligowego spotkania.