W poprzednim sezonie skupiła się na macierzyństwie. Teraz wraca do rywalizacji w snowboardowym Pucharze Świata. Aleksandra Król-Walas, medalistka mistrzostw świata z 2023 roku chce wrócić do walki o czołowe lokaty. "Chciałabym wejść z przytupem w sezon, walczyć o miejsca na podium. Głównym celem będzie medal mistrzostw świata" - mówi w rozmowie z Patrykiem Serwańskim. Pierwsze zawody nowego sezonu Pucharu Świata odbędą się w Chinach.
Aleksandra Król-Walas po poprzednim sezonie zdecydowała się na przerwę w startach. Zajęła się życiem rodzinnym. Ślub, urodzenie córeczki, zmiana priorytetów. Powrót do sportu był jednak jak najbardziej zaplanowany. Zawodniczka ciągle marzy o olimpijskim podium. Na razie ma przed sobą nowy sezon Pucharu Świata. Czy szybko odzyskała dawną technikę w jeździe na snowboardowej desce?
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Trener się śmiał, że tego się nie zapomina. Pod tym względem jeżdżę tak samo jak przed przerwą. Może przez pierwsze miesiące po porodzie brakowało mi troszkę siły i było mi ciężej. Teraz, gdy w sierpniu rozpoczynałam przygotowania do sezonu, nie było już takiego problemu i czułam jakby deska była po prostu przedłużeniem moich nóg. Przez tę roczną przerwę bardzo zatęskniłam za snowboardem. Cieszyłam się każdym dniem treningów. Miałam ogromną frajdę - opisuje snowboardzistka.
Powrót do Pucharu Świata to oczywiście rosnąca ekscytacja.
Wiem, że forma jest dobra, bo rywalizowałam z dziewczynami z czołówki. O to jestem spokojna. Macierzyństwo mnie trochę uspokoiło. W ogóle nie stresuje mnie wizja startów. Bardziej mnie stresuje to, żeby córka była zdrowa, niż to jak zjadę. Kiedyś sama sobie narzucałam presję. Teraz nic nie muszę, a tylko chcę. Taka zmiana myślenia na pewno będzie pomocna - przyznaje Król-Walas.
Zawodniczka musi jednak przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Początek Pucharu Świata to także najdłuższy czas, jaki będzie musiała spędzić z dala od swojej córeczki.
Na razie najdłużej nie było mnie tydzień w domu, a teraz nie będzie mnie prawie miesiąc. Sama nie wiem, jak to będzie. Starałam się w ostatnim czasie nacieszyć córką. Mam nadzieję, że nie będę ciągle ryczeć, bo ona w ogóle za mną nie płacze - opowiada snowboardzistka.
Pierwszym przystankiem na trasie Pucharu Świata będą Chiny i ośrodek narciarski Mylin Valley.
Na tych stokach nigdy nie byłam i w takiej sytuacji jest większość zawodników. Na pewno śnieg będzie w porządku, bo tak zawsze jest w Azji. Martwi mnie tylko jedzenie. Ostatnio zaserwowali nam szpik kostny, kurze łapki i inne takie specyfiki. Może nie przepadam za nimi jakoś przesadnie, ale dało się przeżyć - mówi Aleksandra Król-Walas.
Z Chin światowa czołówka przeniesie się do Włoch, więc z kuchnią nie powinno być już żadnych problemów. W tym roku po zawodach w Carezzie i Cortinie d’Ampezzo snowboardziści zawitają jeszcze do szwajcarskiego Davos. Później w startowym kalendarzu mamy świąteczno-noworoczną przerwę.