Koszykarze Phoenix Suns pokonali na wyjeździe Cleveland Cavaliers 91:78 w lidze NBA. Marcin Gortat nie zaliczy występu w tym meczu do udanych. Polak zdobył tylko sześć punktów i miał trzy zbiórki. "Słońca" wygrały siódmy mecz w sezonie.
9 listopada koszykarze z Arizony wygrali na własnym parkiecie z Cavaliers 107:105, po udanym pościgu i odrobieniu aż 26 punktów straty z początku drugiej kwarty. W hali Quicken Loans Arena w Cleveland zwyciężyli pewniej i wyraźniej, dramatyczne pogonie nie były potrzebne. Drużyna trenera Alvina Gentry’ego od początku dyktowała warunki, jedynie w trzeciej kwarcie gospodarzom udało się na chwilę wyjść na minimalne prowadzenie.
Gortat grał niespełna 24 minuty, trafił trzy z siedmiu rzutów z gry, spudłował wszystkie cztery wolne, miał trzy zbiórki w obronie - najmniej w sezonie, po dwie asysty i straty, przechwyt, blok oraz popełnił dwa faule. Raz sam został zablokowany przez rywala.
Najwięcej punktów dla Phoenix zdobyli Goran Dragic - 19 (także pięć zbiórek i siedem asyst), Michael Beasley - 15, Luis Scola - 14 i Jared Dudley - 11. W drużynie gości wyróżnili się najlepiej zbierający w całej NBA Anderson Varejao - 20 pkt i 18 zb. (uzyskał dziesiąte w sezonie tzw. double-double), Dion Waiters - 16 i 7 as. oraz występujący przed rokiem w Asseco Prokomie Gdynia Alonzo Gee - 12.
Polski środkowy rozpoczął mecz dość udanie - od przechwycenia podania Varejao. W kolejnej akcji zebrał piłkę po niecelnym rzucie Brazylijczyka, przekozłował przez całe boisko i miał pierwszą asystę w meczu - do Beasleya, który trafił za trzy punkty. Zablokował także rzut Tristana Thompsona.
W końcówce pierwszej kwarty dwukrotnie ograł w ataku 20-letniego Tylera Zellera (jego starszy brat Luke, jest drugim zmiennikiem Gortata w Phoenix), zdobywając efektowne punkty i ustalając wynik na 19:13. W ostatnich sekundach tej części gry, zmuszony przez upływający czas i okoliczności, rzucał nawet za trzy punkty, co u niego jest rzadkością. Nie trafił, tak jak dziewięciu innych z 11 takich prób, jakie wykonał w ciągu sześciu lat gry w NBA.
Suns mają najgorszą defensywę w lidze, tracą średnio 103,3 pkt w meczu, ale tym razem powstrzymali rywali na 78. W pierwszej połowie gospodarze rzucali zaledwie z 27-procentową skutecznością. Po przerwie znakomity okres miał środkowy Cleveland Varejao, który pokazał, że nie tylko jest znakomitym zbierającym, ale potrafi też zdobywać punkty.
W trzeciej kwarcie zdobył ich aż 14, trafiając na różne sposoby, ale głównie z półdystansu, siedem z ośmiu oddanych rzutów. Pilnował go Gortat, ale z miernym skutkiem. Gdy po kolejnym celnym rzucie Brazylijczyka gospodarze wyszli na prowadzenie 59:57 na 3.28 min przed końcem kwarty, trener Gentry po chwili zdjął Polaka z boiska, wprowadzając Jermaine’a O’Neala. Od tego momentu lepiej broniący i pewniejsi w ataku Suns zdobyli 14 punktów, nie tracąc żadnego.
Ostatnią kwartę rozpoczynali przy prowadzeniu 71:59 i do końca meczu kontrolowali wynik, w pewnym momencie było nawet 91:70. Gortat już nie wszedł na parkiet. O’Neal w 21 minut zdobył 9 pkt, miał 6 zbiórek i 2 bloki.
Suns mają teraz w lidze siedem zwycięstw i osiem porażek. Już dziś spotkają się w Detroit z drużyną Pistons. Potem czekają ich jeszcze wyjazdowe mecze z Toronto Raptors (piątek), New York Knicks (niedziela) i Memphis Grizzlies (wtorek).