Mieli atakować szczyt Gasherbrum I w piątek po południu, kilka godzin po polskim zespole. Kierownik międzynarodowej wyprawy Austriak Gerfried Goschl, Szwajcar Cedric Hahlen oraz Pakistańczyk Nissar Sadpara do dziś nie wrócili jednak do bazy. Na poszukiwania zaginionych, w kierunku obozu I wyruszyli dzisiaj Polacy Agnieszka Bielecka i Dariusz Załuski. Trudne warunki zmusiły ich jednak do powrotu.
Polska dwójka miała zamiar dojść do obozu pierwszego. Agnieszka Bielcka i Dariusz Załuski liczyli, że może po drodze spotkają ekipę Gerfrieda Goschla. Niestety z powodu bardzo trudnych warunków - silnego wiatru i ograniczonej widoczności - Polacy dotarli tylko na tak zwane dolne plateau. Nie natrafili na żadne ślady poszukiwanego zespołu.
Międzynarodowa ekspedycja kierowana przez Gerfrieda Goschla dzieli bazę z polską wyprawą, której członkowie Adam Bielecki i Janusz Gołąb zdobyli Gasherbrum I w piątek rano. Trójka zaginionych wspinaczy miała atakować szczyt tego samego dnia po południu. Ostatni kontakt wzrokowy był w piątek. Od tego czasu słuch po nich zaginął - mówi w rozmowie z RMF FM Grzegorz Chwoła, rzecznik polskiej wyprawy.
Jakąkolwiek akcję ratunkową na miejscu uniemożliwia w tej chwili pogoda, która załamała się tuż po tym, jak ze szczytu zeszła polska ekipa. Niestety, pogoda uniemożliwia podjęcie jakiejkolwiek akcji ratunkowej. Helikopter nie może przylecieć do bazy, bo wieje bardzo silny wiatr. Ludzie nie mogą też wyjść im na ratunek, bo jest sztorm, zawierucha, bardzo zła widoczność. W takich warunkach nie można działać - mówi Chwoła.
W piątek o godzinie 8:30 czasu pakistańskiego (4:30 czasu polskiego) na szczycie Gasherbrum I stanęli Polacy Adam Bielecki i Janusz Gołąb. Nasi wpinacze zdecydowali się na zaatakowanie góry w nocy, ponieważ prognozy pogody mówiły o zbliżającym się załamaniu. Członkowie wyprawy Artura Hajzera wyruszyli z obozu III w kierunku szczytu o północy. Wspinaczka zajęła im około 8 godzin. Po kilku minutach na szczycie Adam i Janusz rozpoczęli zejście. Do obozu III dotarli około godziny 14. Poniżej "trójki", w kuluarze japońskim liny poręczowe pozwoliły im na szybkie zjazdy, dzięki czemu obaj dotarli do obozu II (6450 m n.p.m.) już o godzinie 17. W sobotę Bielecki, Gołąb, oraz Artur Hajzer i Pakistańczyk Shaheen Baig, którzy czekali na zdobywców w "dwójce", zeszli do bazy.