"To była moja wina" - tak Kamil Stoch skomentował niecodzienną sytuację, która miała miejsce przy lądowaniu skoku w pierwszej serii konkursowej sobotnich zawodów Pucharu Świata w Wiśle-Malince. Uszkodził wtedy wiązanie w jednej z nart. Ostatecznie zajął 10. miejsce.
Zawody inaugurujące cykl PŚ w skokach narciarskich wygrał Dawid Kubacki. Piąty był Piotr Żyła.
Popełniłem błąd już na progu. Starałem się potem walczyć, aby skoczyć jak najdalej, o każde pół metra. Przez to lądowanie była takie szarpnięte. Z impetem wylądowałem i wyrwało cały system wiązań - powiedział Stoch. Wówczas uzyskał 127,5 metrów, zaś w drugiej serii 116,0 m.
W moim odczuciu ten drugi skok był dobry, na taki mnie teraz stać i to jest dla mnie najważniejsze - wskazał i przypomniał, że nie ma wpływu na warunki atmosferyczne, a w trakcie jego lotu nie były zbyt dobre.
Bardzo go cieszy, iż znalazł się w gronie 10 najlepszych zawodników sobotnich zawodów w Wiśle-Malince, gdzie wcześniej dwukrotnie wygrał. Podkreślił, że to oznacza iż sezon rozpoczyna "z wysokiego pułapu". Skoki nie są cały czas idealne - dodał jednak.