Startuje pasjonujący sezon Formuły 1. Kierowcy rozpoczną pierwszy wyścig sezonu Grand Prix Bahrajnu. Pada wiele pytań o faworytów. Czy ktoś powstrzyma Maxa Verstappena z Red Bulla? Wielka gwiazda Formuły 1 celuje już w trzecie mistrzostwo. "Max Verstappen jest bardzo młodym zawodnikiem, ma już ogromne doświadczenie i jest to kierowca niezwykle bezkompromisowy. To nie jest zawodnik, który miewa chwile słabości. To jest po prostu wyścigowy taran i kto wie, czy za kilka lat nie będziemy o nim mówili jako o jednym z najlepszych kierowców w całej historii Formuły 1"- mówił w Radiu RMF24 Andrzej Borowczyk, dziennikarz motoryzacyjny, komentator Formuły 1.
Paweł Jawor: Ma pan swojego faworyta już na starcie sezonu?
Andrzej Borowczyk: Mam kilku faworytów. Oczywiście strasznie trudno jest wytypować triumfatora. Wiemy doskonale o tym, że Formuła 1 to bardzo skomplikowany sport. To tak ładnie wygląda na obrazku, kiedy obserwujemy tych kierowców jeżdżących z ogromnymi prędkościami i panujących wspaniale nad swoimi bolidami, natomiast wiele czynników decyduje o tym, jaki mamy końcowy wynik. Decyduje klasa kierowcy, decyduje klasa zespołu, bo to nie sam kierowca się ściga. Truizmem jest powiedzenie, że jeżeli słaby kierowca będzie miał nawet najlepszy samochód, nie zostanie mistrzem świata i odwrotnie - najlepszy kierowca w słabym samochodzie też mistrzem świata nie zostanie. Wracając do faworytów myślę, że Max Verstappen jest bardzo młodym zawodnikiem, ma już ogromne doświadczenie i jest to kierowca niezwykle bezkompromisowy. To nie jest zawodnik, który miewa chwile słabości. To jest po prostu wyścigowy taran i kto wie, czy za kilka lat nie będziemy o nim mówili jako o jednym z najlepszych kierowców w całej historii Formuły 1, więc bezdyskusyjnie Verstappen.
Kto mu może zagrozić?
Tych pretendentów do mistrzowskiego tytułu jest kilku. Zacznijmy może od tych oczywistych. Myślę, że Lewis Hamilton jest niezrealizowany, niespełniony. On oczywiście mówi o tym, że te statystyki go nie interesują, że to nic takiego, ale domyślam się, że tam cały czas z tyłu głowy odzywa się ta myśl, że chciałby po raz ósmy zostać mistrzem świata i znaleźć się na czele wszystkich statystyk całej historii Formuły 1. Niewątpliwie Lewis Hamilton. W jego przypadku pojawia się dość istotne pytanie czy Mercedes dostarczy Hamiltonowi samochód na miarę jego gigantycznych możliwości, talentu, umiejętności. Samochód, który pozwoli walczyć z Red Bullem Verstappena. Dla mnie bardzo ciekawą historią może być w tym roku Ferrari.
Ponoć poprawili bolid? Zyskał znacząco na mocy.
Ferrari zawsze dysponuje dobrym samochodem, natomiast w ubiegłym roku Ferrari padło, zresztą nie po raz pierwszy, organizacyjnie. Popełnili tak dużą liczbę błędów, że mogliby obdzielić tymi błędami kilka zespołów. Zmienił się u nich szef, bo oczywiście szef ma ogromny wpływ na to wszystko, co się dzieje w zespole. Jest nowy szef Fred Wasser, który kierował Alfą Romeo na bazie teamu z Hinwila, więc na bazie Saubera. Fred Wasser uchodzi za bardzo sprytnego, bardzo dobrego szefa. Myślę, że on będzie potrafił to wszystko poukładać, bo Ferrari to jest Ferrari. To jest bardzo specyficzna nie tylko konstrukcja, jako samochód, ale konstrukcja, jako zespół ludzi i Fred Wasser w jakiś sposób sobie z tym poradzi.
Będzie musiał na pewnym etapie rozstrzygnąć, czy kierowcą numer jeden jest Leclerc, czy kierowcą numer jeden jest Sainz. To, z czym miał problem w ubiegłym roku Mattia Binotto, kiedy wydawało się, że powinien postawić na jednego kierowcę, to on prowadził jakieś przedziwne gry, które zawsze kończyły się fatalnie. Myślę, że Wasser tego typu dylematów nie będzie miał, jeżeli postawi na jednego kierowcę. Logika nakazuje mówić, że trzeba postawić na Leclerca, bo to jest niewątpliwie talent, poza tym Leclerc może wreszcie stracić cierpliwość, jeżeli Ferrari nie będzie mu dostarczało samochodu na miarę jego wielkich możliwości, bo na pewno te możliwości są.
Jest jeszcze jeden czarny koń, o którym się już coraz więcej mówi. Ten czarny koń nazywa się Fernando Alonso, najstarszy kierowca w całej stawce, o największej liczbie startów w Formule 1. Lawrence Stroll zbudował niesamowity zespół. Tu zadecydowały naturalnie pieniądze, ale też myślę, że pewnego rodzaju wizja. To bardzo utalentowany biznesmen kanadyjski, który na wielu polach zdobywał furmanki pieniędzy i dzięki temu ma możliwość rozwijania swoich pasji. Jego syn, jak wiemy, obok Fernando Alonso, jest drugim kierowcą tego zespołu. Zbudowali kompletnie nową siedzibę, zatrudnili bardzo dużo ludzi, utalentowanych, dobrych ludzi i myślę, że mogą zbierać w tym roku owoce i to już takie duże owoce tego wszystkiego, czego dokonali w ciągu ostatnich dwóch lat. Pierwsze testy, pierwsze treningi pokazały, że rzeczywiście Fernando Alonso może liczyć się tutaj w stawce, a wiemy, że jest to jeden z tych kierowców, którzy potrafią świetnie jeździć. Miał też dwa mistrzowskie tytuły, tytuły mistrza świata. Odnoszę takie wrażenie, że nadal jest niezrealizowany do końca, że chciałby jeszcze wiele pokazać. Aston Martin to jest oczywiście wielki biznes, jak wspomniałem, bo Stroll również jest właścicielem firmy motoryzacyjnej Aston Martin, więc zwycięstwa zespołu w Formule 1 fantastycznie promowałyby tę markę i automatycznie napędzały kolejne sukcesy finansowe. W tej grupie szukałbym faworytów do końcowego sukcesu w tym roku.
Formuła 1 to nie tylko kierowcy, to nie tylko bolidy, to także tory wyścigowe. W tym roku czeka nas rekordowa liczba wyścigów. Wśród nich będzie wracające do cyklu po 40 latach Grand Prix Las Vegas. Pan ma swoje ulubione Grand Prix, na które zawsze czeka?
Tak i niezmiennie od samego początku jest to Monza we Włoszech. Z wielu powodów jest to nietypowy tor, tor o pozornie niewielkiej liczbie zakrętów, ale jakże różnych zakrętów. Bardzo interesujących, bardzo ciekawych. Tor bardzo szybki, na którym zawsze dzieje się wiele ciekawych rzeczy. Do tego wszystkiego jesteśmy we Włoszech, a więc ta cała otoczka, którą tworzą również fantastyczni włoscy kibice. Myślę, że miejsce jest niewiarygodnie urokliwe, ten królewski park w Monza, kibice, którzy od samego początku tworzą fantastyczną atmosferę oraz bardzo interesujący, niepowtarzalny tor, a więc nie trzeba nigdzie jeździć po całym świecie. Wspomniał pan Las Vegas. To będą oczywiście na pewno wielkie fajerwerki i bardzo dużo blichtru, ale czy od strony sportowej będą to zawody na miarę Grand Prix Włoch na torze Monza, czy chociażby Grand Prix Belgii na torze Spa? Podejrzewam, że chyba nie.
Nowy sezon niestety bez Roberta Kubicy, choćby w roli tego kierowcy testowego. To bez wątpienia człowiek, który wprowadził Formułę 1 do wielu polskich domów. Myśli pan, że bez niego ta dyscyplina w Polsce będzie popularna?
Daną dyscyplinę buduje popularność zawodnika, co do tego nie mamy najmniejszych wątpliwości. Mamy przykłady z innych dyscyplin sportu, takich jak piłka nożna, która jest sportem numer jeden, ale skoki narciarskie to wielkie sukcesy Polaków. Myślę, że bez tego skoki narciarskie nie byłyby tak bardzo popularne. Na pewno brak Roberta, brak polskiego kierowcy sprawi, że zainteresowanie Formułą chyba nam troszeczkę siądzie, chyba że dojdzie do jakichś niewiarygodnych, spektakularnych wydarzeń, bo to zawsze kibiców bardzo interesuje. Myślę, że tak jest w każdej dziedzinie, w każdym sporcie kibice identyfikują się ze swoim bohaterem, no a kiedy tego bohatera zabraknie, to jasne jest, że to zainteresowanie będzie mniejsze.