"Mam nadzieję, że po takim sukcesie ten sport zacznie iść do przodu, znajdzie się jakaś hala, w której będziemy mogli grać" – mówi w RMF FM Bogusław Saganowski, najlepszy zawodnik turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata w plażowej piłce nożnej. Biało-czerwoni sensacyjnie wygrali te zawody.

Maciej Jermakow RMF FM: Ten sukces zaskoczył wielu kibiców w Polsce, wy też siebie zaskoczyliście?

Bogusław Saganowski: Siebie chyba najbardziej. My zupełnie się tego nie spodziewaliśmy! Samo wyjście z grupy, a później wywalczenie awansu na mistrzostwa świata były już sukcesem. A pokonanie po drodze Ukraińców, Rosjan, Włochów czy Szwajcarów w finale - to robi takie wrażenie, że do nas to jeszcze nie dociera.

Skąd wziął się zatem ten sukces?

Ciężko powiedzieć, bo to jest tak naprawdę nowy zespół. Jest może 4-5 zawodników, którzy grali wcześniej. Gdzieś to się wszystko zazębiło i widać było, że jeden za drugiego zasuwa na piachu. Siła zespołu - to chyba przyczyna sukcesu.

Co teraz trzeba zrobić, by powtórzyć taką grę na mistrzostwach świata, jak trzeba się do nich przygotować?

Nam brakuje grania. Sezon jest bardzo krótki, trwa raptem 3 miesiące i koniec. Fajnie, że ten turniej zaczął się po naszych rozgrywkach ligowych, wszyscy mieli to w nogach i zaczęło to dobrze wyglądać. Teraz trzeba będzie jak najwięcej trenować, grać, zrobić jakieś zgrupowanie - to już zadanie dla działaczy PZPN i trenera by nas do tego jak najlepiej przygotować.

Jesienią i zimą w Polsce nie macie gdzie grać?

No nie ma tego i bardzo nad tym ubolewam. Mam nadzieję, że po takim sukcesie ten sport zacznie iść do przodu, znajdzie się jakaś hala, w której będziemy mogli grać.

Treningów jest ciągle za mało?

Gram ponad 10 lat w piłkę i zawsze jest za mało. U nas jest taki klimat a nie inny jak to ktoś kiedyś śmiesznie powiedział. Nie mając hali - nie trenujemy. Każdy przygotowuje się samemu, każdy bazuje na treningach w klubie. Ja mam 39 lat i też sam się przygotuję. Wiadomo - jak zaczynają się mistrzostwa Polski to trenujemy w klubach, ale to też jest tylko 10-15 jednostek treningowych.

Znowu okazało się, że gdy polscy sportowcy mają trudne warunki to mimo to potrafią wykuć z tego sukces...Ale to chyba nie tak powinno wyglądać.

Na pewno. Szkoda, że to taki niszowy sport. My naprawdę potrafimy w to grać. Życzę sobie, żeby ci młodzi ludzie, którzy awansowali na mistrzostwa, mogli więcej trenować i żeby ich wysiłek był bardziej zauważany. 


(j.)