W niemieckim Oberstdorfie rozpocznie się 68. Turniej Czterech Skoczni. W planach są treningi i kwalifikacje. Jutro pierwsza walka o punkty. Później skoczkowie przeniosą się kolejno do Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. W gronie faworytów eksperci wymieniają Kamila Stocha oraz Ryoyu Kobayashi’ego i Stefana Krafta. W Oberstdorfie wystąpi sześciu naszych zawodników.
Turniej Czterech Skoczni to ten moment sezonu, w którym skoczkowie powinni zaprezentować szczytową formę. Nie ma czasu na wymówki i poprawki. Cztery skocznie zawodnicy odwiedzą w ciągu 9 dni. Będzie wyczerpująco i ciężko, ale na zwycięzcę czekają pieniądze i prestiż.
W tym sezonie większość konkursów odbywała się w trudnych warunkach z powodu wiatru, deszczu i wysokich temperatur. Stąd brak jednego faworyta i pewności, kto tak naprawdę jest w wysokiej formie. Zresztą pogoda w miastach, do których teraz pojadą skoczkowie, również nie jest najlepsza. W Oberstdorfie jeszcze wczoraj padał deszcz. Była też wysoka temperatura.
Na szczęście w nocy chwycił mróz, a prognozy na konkurs w Oberstdorfie mówią o dobrej, bezwietrznej aurze. Co dalej? Trudno przewidzieć. W poprzednim sezonie w ciągu kilku dni w Austrii spadła ogromna ilość śniegu i z tego powodu odwołano m.in. kwalifikacje do konkursu w Bischofshofen. Pogodowych argumentów w sportowej również tym razem może nie zabraknąć.
Kamil Stoch, Stefan Kraft i Ryoyu Kobayashi - takich faworytów Turnieju wymienia jednym tchem Andreas Stjernen, który jeszcze w poprzednim sezonie rywalizował w Pucharze Świata. Norweg zakończył jednak karierę i teraz jest ekspertem telewizyjnym. Stjernen ma też nadzieję, że do walki włączy się któryś z norweskich zawodników. Ci jednak na razie skaczą w kratkę. Problemy ma Daniel Andre Tande. Na początku sezonu był liderem Pucharu Świata, ale później doznał w Klingenthal lekkiej kontuzji a w Engelbergu ani razu nie wszedł do serii finałowej.
W Szwajcarii błysnął z kolei Robert Johansson. Prowadził w niedzielnym konkursie, ale słabiej skoczył w drugiej serii. Kobayashi wygrał w tym sezonie już dwa konkursy. Co więcej - ani razu nie wypadł z czołowej "6", co każe go stawiać w gronie ścisłych faworytów. Stoch wygrał w Engelbergu i stał na podium w Wiśle. Jego najsłabsze wyniki to 16. lokata z Ruki i 15. z Klingenthal.
Kraftowi statystyki psuje ostatni konkurs w Engelbergu. Austriak przewrócił się podczas lądowania po drugim skoku, ale sam upadek nie był groźny i trudno oczekiwać, by po tym zdarzeniu Kraft stracił wypracowaną formę. Austriacy mają szersze grono zawodników, którzy mogą powalczyć na TCS o coś więcej. Od początku sezonu dobrze skacze Philipp Achenwald. W Engelbergu na podium stanął Jan Hoerl.
U Niemców na razie najjaśniej świeci gwiazda Karla Geigera, ale i przed rokiem Geiger sezon zaczął bardzo dobrze i nawet wygrał konkurs w Engelbergu. Turniej Czterech Skoczni zakończył jednak dopiero na 11. pozycji. Być może w turnieju pojawi się nowy bohater. Rosnącą formę pokazał w Engelbergu Peter Prevc. Może zaskoczył młody Norweg Marius Lindvik, a może Yukiya Sato, który już w tym sezonie wygrał pucharowy konkurs? Stawka wydaje się być wyrównana i chyba powinniśmy się spodziewać jednego z najbardziej emocjonujących turniejów w ostatnich latach.
Kamil Stoch to jedyny z Polaków, który w tym sezonie stał na podium indywidualnego konkursu Pucharu Świata. Dawid Kubacki na razie nie może odnaleźć swojej najwyższej formy. W Engelbergu nie zdołał awansować do finałowej serii. Kłopoty z oddawaniem równych skoków ma też Piotr Żyła. Kubacki i Żyła są w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Kibice liczą jednak na pozytywne zaskoczenie i sukcesy Polaków w Turnieju Czterech Skoczni.
Na pogubionego wyglądał w Szwajcarii Jakub Wolny, który przecież wcześniej w Kligenthal świetnie skakał w drużynie. Maciej Kot musi zadowolić się miejscami w trzeciej dziesiątce, choć w Engelbergu i to mu się nie udało. Dwukrotnie na Gross-Titlis Schanze do finału wchodził Stefan Hula, ale w Kligenthal nie przeszedł kwalifikacji. Na razie więc w naszej drużynie sporo znaków zapytania. O formę Kamila jestem spokojny - mówił ostatnio dziennikarzowi RMF FM Adam Małysz. Pytanie jednak, co pokażą pozostali biało-czerwoni.
Przed rokiem to właśnie na Turnieju Czterech Skoczni w pełni rozbłysła gwiazda Tyoyu Kobayashi’ego. Japończyk jechał na turniej jako faworyt numer jeden i się z tej roli wywiązał. Wygrał wszystkie cztery konkursy. W niemieckiej części turnieju dwa razy za Japończykiem plasował się Marcus Eisenbichler, ale w tym sezonie spisuje się przeciętnie. W Austrii 2. i 3. miejsce zajmował Kraft. Cóż z tego, skoro Austriak nie wszedł do finałowej serii konkursu w Garmisch-Partenkirchen i już w Nowy Rok stracił szanse na wysoką lokatę.
Ostatecznie za Kobayashim znaleźli się Niemcy: Eisenbichler i Leyhe. Walkę o podium o kilka punktów przegrał Dawid Kubacki, a piąty był Czech Roman Koudelka. Kamil Stoch zajął 6. lokatę, a dopiero 9. był najlepszy z Austriaków Daniel Huber. Piotr Żyła uplasował się wtedy na 19. pozycji. Po tym, jak dwukrotnie meldował się na podium w Engelbergu, był stawiany w gronie faworytów i wszystko szło dobrze - aż do Innsbrucku. Tam skoczek z Wisły nie awansował do serii finałowej.